Po fali ogólnej paniki w ubiegłym tygodniu, teraz rynek zaczyna bardzo wybiórczo reagować na otaczającą nas rzeczywistość. Na globalnych giełdach sytuacja uległa stabilizacji pomimo jastrzębiego wystąpienia szefa Fed. Bardzo drożeje natomiast ropa i jednocześnie traci złoty, a to oznacza problemy dla polskiej gospodarki.
Ceny ropy w tym tygodniu „zerwały się ze smyczy”. Jeszcze w poniedziałek rano dziwiliśmy się relatywnie niedużej reakcji na tym rynku, wskazując na potencjalnie duży ubytek rosyjskiej ropy. Ta nie została jak na razie objęta embargo przez kraje Zachodu, ale nasilają się spekulacje, że decyzje w tym kierunku mogą zmierzać. To sprawia, że firmy „na wszelki wypadek” coraz częściej nie zamawiają ropy z Rosji, a w konsekwencji cena innych gatunków (jak Bernt czy WTI, obecnie odpowiednio 119 i 115 dolarów) gwałtownie rośnie. Na rynku jest dużo niepewności, na ile rosyjski eksport może zostać wstrzymany do Europy, a jeśli tak, przekierowany do Azji. A w zależności od odpowiedzi na te pytania otrzymujemy naprawdę skrajne scenariusze cenowe. Na razie jednak ceny rosną, a to oznacza problemy.