Glapiński: cykl podwyżek stóp procentowych zbliża się do końca

PAP
opublikowano: 2022-06-09 15:29

Cykl podwyżek stóp procentowych zbliża się do końca i niewykluczone, że w ostatnim kwartale przyszłego roku rozpocznie się obniżanie stóp procentowych NBP - powiedział w czwartek prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja
Adam Glapiński
Adam Glapiński
MARCIN BANASZKIEWICZ / FotoNews / Forum

"W tej chwili zbliżamy się stopniowo do zakończenia naszego cyklu podwyżek stóp procentowych spodziewamy się, że w lecie inflacja się ustabilizuje i później zacznie wolno spadać. (...) Na pewno jesteśmy bliżej końca niż początku (...). Jesteśmy na dosyć wysokim poziomie" - powiedział szef NBP.

Prezes zapowiedział też, że pod koniec przyszłego roku może rozpocząć się obniżanie stóp procentowych.

"Mogę też z góry zapowiedzieć, że zgodnie z najnowszymi naszymi analizami, z zastrzeżeniem, przy przyjęciu założenia, że nie nastąpią niespodziewane wydarzenia, pod koniec przyszłego roku w kwartale ostatnim przyszłego roku być może będzie możliwość obniżenia stóp procentowych" - powiedział Adam Glapiński.

Słowa prezesa NBP przeceniły złotego. Kurs podskoczył do 4,6 zł.

Glapiński przyznał, że "inflacja w Polsce oczywiście jest taka sama, jak w innych krajach, naszej strefy geograficznej, naszego obszaru gospodarczego, którego jesteśmy częścią, całego świata".

"Dążymy do trwałego obniżenia inflacji i związku z tym obniżenia stóp procentowych, kiedy przyjdzie na to czas" - zapowiedział.

Szef NBP zwrócił jednocześnie uwagę, "że w tej chwili stopy nie są jakieś szczególnie wysokie, jeśli spojrzymy na ostatnie 20 lat naszej gospodarki".

Przypomniał, że inflacja, według wstępnego szacunku GUS w maju wyniosła 13,9 proc. "To jest nie ukrywam znacząco więcej, niż chcielibyśmy widzieć. Ale cały czas trzeba pamiętać o głównych przyczynach tego stanu rzeczy. Przede wszystkim w ostatnich kwartałach mieliśmy bardzo silne wzrosty cen surowców energetycznych, a ostatnio także silne wzrosty cen surowców rolnych na rynkach światowych. Niestety wojna w Ukrainie, wcześniej polityka gazowa Rosji - jeszcze przed wojną - oraz polityka energetyczna Unii Europejskiej - przede wszystkim stały wzrost cen energii elektrycznej - podbiły ceny wielu surowców. I to jest główna przyczyna inflacji" - powiedział prezes banku centralnego.

Adam Glapiński przyznał, że "cały czas mamy do czynienia z zaburzeniami globalnych łańcuchów produkcji, zakłóceniami w dostawach - postpandemiczne". "Te zaburzenia prowadzą do problemów zaopatrzeniowych wielu polskich firm, braków komponentów, wysokich kosztów transportu międzynarodowego - wszystko to podbija cały czas ceny wielu towarów" - tłumaczył.

Prezes NBP przyznał, że w krajowej gospodarce mamy jednocześnie bardzo dobrą sytuację. "Poza inflacją ona jest bardzo dobra" - wskazał. Przypomniał, że wzrost PKB w pierwszym kwartale wyniósł 8,5 proc. - "to jest bardzo szybki wzrost". "Polski PKB przekroczył już o ponad 8 procent poziom sprzed pandemii" - powiedział.

Szef NBP podkreślił, że celem działania Rady Polityki Pieniężnej jest to, by podwyższona inflacja nie została z nami na dłużej. "Teraz nasze działanie nie obniża inflacji. Jesteśmy nastawieni, by inflacja nie trwała dłużej niż wynika to z szoków. To jest nasz cel, patrzymy jaka będzie sytuacja za rok czy kilka kwartałów, w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej, czyli dwóch lat" - powiedział Glapiński. Dodał, że celem jest też ograniczenie oczekiwań inflacyjnych, by nie napędzała się spirala płacowo - cenowa.

Glapiński ocenił, że w kolejnych miesiącach inflacja będzie jeszcze rosnąć, ale po okresie letnim będzie się stabilizować. Zastrzegł przy tym, że w warunkach wojennych jest wiele niepewności.

Szef NBP zaznaczył też, że wysoka inflacje jest w tej chwili zjawiskiem globalnym, a najbliższe 10 lat w gospodarce światowej upłynie pod znakiem skutków inflacji. Podał przykłady Łotwy, Litwy i Estonii, gdzie inflacja jest wyższa niż u nas. "To są wszystko kraje euro. To pokazuje, w jakiej sytuacji bylibyśmy, gdybyśmy byli w strefie euro. Nie moglibyśmy nic zrobić, bo decyzje byłyby podejmowane we Frankfurcie i kierowane głównie sytuacją gospodarczą Niemiec, Francji" - zauważył Glapiński.