Golden Gate rozważa sfinansowanie projektu budowy rurociągu naftowego Brody- -Płock wpływami z publicznej emisji akcji. Debiut na warszawskiej giełdzie mógłby nastąpić za rok. Analitycy wskazują jednak na duże ryzyko związane z inwestycją. Bez zagwarantowania dostaw i odbioru ropy trudno będzie znaleźć chętnego na jej sfinansowanie.
Firma Golden Gate, przygotowująca wart blisko 2 mld zł projekt budowy rurociągu naftowego Brody-Płock, myśli o wprowadzeniu spółki na warszawską giełdę. Chce stamtąd uzyskać część pieniędzy potrzebnych do sfinansowania inwestycji.
— Myślę, że publiczna emisja akcji byłaby możliwa pod koniec 2002 r. Musimy jednak mieć do tej pory porządne studium przedsięwzięcia oraz polityczną zgodę władz na realizację tej inwestycji. Chcemy również najpierw poszerzyć skład naszej spółki o znaczących partnerów branżowych, takich jak np. rosyjski koncern paliwowy Łukoil czy kanadyjsko-amerykański operator rurociągów naftowych Enron — twierdzi Stefan Geroń, wiceprezes Golden Gate i były prezes PGNiG.
Ludzie z branży naftowej i analitycy giełdowi zwracają uwagę, że choć pomysł dywersyfikacji źródeł ropy jest interesujący, to jednak musi zostać doprecyzowany.
— Projekt przede wszystkim powinien dawać odpowiedź na pytanie, kto kupi ropę przesyłaną rurociągiem. Nie wiem, czy ktoś zdecyduje się wyłożyć pieniądze, jeśli firma nie udokumentuje, że ma na niego odbiorcę. Proszę zwrócić uwagę, że w przypadku gazu norweskiego, najpierw Polska zobowiązała się do odbioru gazu, a dopiero za tym idą decyzje o budowie rurociągu — podkreśla Jacek Wróblewski, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Potencjalni inwestorzy chcieliby również wiedzieć, czy zostaną zapewnione stałe dostawy ropy z basenu Morza Kaspijskiego, jaki jest koszt jej pozyskania i transportu do portu w Odessie, i czy w związku z tym jej cena będzie konkurencyjna wobec surowca pochodzącego z rurociągu Przyjaźń.
Nie ma również jednolitej opinii wśród analityków o szansach powodzenia tej emisji. Zdaniem Tomasza Orła, analityka BIG Banku Gdańskiego, w przypadku tego typu inwestycji możliwy byłby taki układ finansowania budowy rurociągu: 25 proc. ze środków własnych, 50 proc. z kredytu konsorcjalnego i 25 proc. uzyskane na rynku kapitałowym.
— Niedopuszczalna byłaby natomiast sytuacja, w której w trakcie publicznej emisji ze spółki wycofują się dotychczasowi akcjonariusze. Wyglądałoby to tak, że nie wierzą w zwrot zainwestowanego kapitału. Niezbędne byłoby też spore dyskonto dla kupujących — z tej racji, że projekt jest obarczony znacznie większym ryzykiem niż inwestycja w firmę już obecną na rynku i mającą zdywersyfikowaną strukturę przychodów — podpowiada Tomasz Orzeł, analityk BIG-BG.
Z kolei według Marka Świętonia, analityka ING Investment Management, Golden Gate —przy zakładanych nakładach rzędu 2 mld zł — powinien zwrócić się raczej o kredyt do instytucji finansowych niż szukać pieniędzy na giełdzie.
— Zdobycie takich pieniędzy na rynku jest mało prawdopodobne. Ze względu na brak skali porównawczej bardzo trudno wycenić akcje spółki oraz po- tencjalną zyskowność przedsięwzięcia — konkluduje Marek Świętoń.