Goldman Sachs: ryzyko interwencji walutowej USA niskie, ale rośnie

Marek DruśMarek Druś
opublikowano: 2019-07-12 08:27

Spekulacje o możliwości pierwszej od 2011 roku interwencji walutowej USA przybierają na sile. Włączył się w nie Goldman Sachs.

Powtarzane przez prezydenta Donalda Trumpa skargi dotyczące celowego osłabiania swoich walut przez inne państwa „przywróciły politykę walutową USA jako główny temat inwestorów”, zauważył Michael Cahill, strateg Goldman Sachs. W jego ocenie, ryzyko działań USA mających osłabić dolara rośnie.

Dolary
fot. Bloomberg

Ostatni raz USA interweniowały na rynku walutowym w 2011 roku kiedy wraz z innymi państwami zareagowały na umocnienie japońskiego jena po trzęsieniu ziemi. Wynikiem było umocnienie dolara amerykańskiego. Obecnie jednak rynek spekuluje o możliwości działań mających osłabić walutę USA, co nie zdarzyło się od 2000 roku.

- Bezpośrednia interwencja USA to niskie, ale rosnące ryzyko – napisał Cahill. – Choć byłoby to odstępstwem od norm z ostatnich dekad, banki centralne rynków rozwiniętych ostatnio aktywniej wykorzystywały swoje bilanse, a interwencja walutowa jest bliska niekonwencjonalnej polityce monetarnej – dodał.

Dyskusja o możliwości interwencji walutowej USA wzmogła się po wpisie prezydenta Donalda Trumpa na Twitterze w ubiegłym tygodniu, w którym zarzucał on Europie i Chinom „dużą manipulacyjną grę walutą”. Zaznaczył, że USA musi temu sprostać lub nadal będzie „głupkiem”.

Cahill zwrócił uwagę, że we wcześniejszych interwencjach uczestniczyły po równo Departament Skarbu i Fed. Gdyby obecnie Fed zdecydował się nie brać w niej udziału znacząco ograniczyłoby to skuteczność interwencji. Miałoby wciąż jednak symboliczne znaczenie, co mogłoby wywołać znaczące zmiany na rynku.