Przede wszystkim zacznę od tego, o czym od kilkunastu lat mówię ludziom Xeliona. Chodzi o analizę techniczną. Pamiętać jednak trzeba, że jej skuteczność to co najwyżej 60% - stosując system inwestycyjny można dzięki temu odnosić sukcesy. Od połowy lat ’80 XX wieku rentowność mieściła się w kanale trendu spadkowego. Analiza techniczna mówi, że opuszczenie takiego kanału daje w konsekwencji wzrost przynajmniej o jego szerokość.
Kanał został opuszczony w 2022 roku przy rentowności 2,5%, a jego szerokość to 3,2%. Z tego by wynikało, że rentowności wzrosną w okolice 5,5-5,7%, a oprocentowanie kredytów hipotecznych wyląduje na poziomie ponad 8% (obecnie praktycznie 7%). To rzeczywiście wprowadziłoby na gospodarkę USA w recesję.
Tak mówi technika, a co mówi nauka? Obecnie coraz częściej mówi się, że z bankocenu (era banków centralnych) wracamy do normy obowiązującej w okolicach lat 2006-2007. Wtedy to gospodarka szybko się rozwijała (do wielkiego kryzysu finansowego), a inflacja była stosunkowo wysoka. Realne rentowności obligacji 10. letnich (po odjęciu inflacji) wynosiła 2-3%.
Z tego też wynikałoby, że nominalne rentowności mogą teraz wzrosnąć do ponad 5,5%. Jeśli pamięta się o tym, że dezinflacja w USA rządziła od lipca 2022 roku (u nas od marca 2023) to nie dziwi, że w czerwcu inflacja wynosiła 3%, w lipcu 3,2%, a w sierpniu oczekiwana jest 3,7% (raport Fed z Cleveland mówi nawet o 3,8%). Tak działa nie tylko wzrost cen, ale i coraz niższa baza z zeszłego roku. Jeśli zamiast dezinflacji pojawi się reflacja to Fed będzie miał bardzo trudne zadanie, bo przecież musi dbać zarówno o niską inflację jak i o rynek pracy.
Jest też teza mówiąca o tym, że Bank Japonii podnoszący z 0,5 do 1,0% broniony pułap rentowności obligacji japońskich spowodował odwrót kapitału japońskiego z USA, co obniżało ceny obligacji amerykańskich, czyli podnosiło rentowności. Może jakiś proces tego typu istnieje, ale piszę o tym z obowiązku, bo nie bardzo w to wierzę.
Rozwija się też mocno dyskusja na temat na temat tajemniczej, neutralnej rentowności obligacji (lub stóp Fed) oznaczanej symbolem R* (bez kolejnych 7 gwiazdek ;-). To teoretyczny poziom przy którym stopy procentowe/rentowności obligacji ani nie pobudzają gospodarki ani jej nie hamują. Nikt tak naprawdę nie wie, jaki to jest poziom, a podczas wystąpienia w Jackson Hole Jerome Powell, szef Fed, wręcz odmówił wypowiadania się na ten temat twierdząc, że jest tak wiele czynników wpływających na gospodarkę, że R* nie sposób określić.
Na razie rynek pracy w USA jest niezwykle odporny, a na rynkach finansowych panuje przekonanie, że mamy do czynienia w USA z „gospodarką Złotowłosej” (mocny rynek pracy, umiarkowany wzrost gospodarczy i spadająca inflacja). Jeśli Fed w to rzeczywiście uwierzy to może się posunąć do dalszego podwyższania stóp, co będzie prowadziło na północ rentowności obligacji.
I teraz jest ostatni element tej układanki. Jest nim odpowiedź na pytanie, jak długo Fed wytrzyma rosnące rentowności i koszty kredytów? Uważam, że wytrzyma tak długo jak długo rynek pracy nie zacznie pokazywać, że szybko się zwija, a gospodarka cierpi. Wtedy Fed może albo zastopować podwyżki stóp lub nawet zacząć je obniżać albo … podnieść cel inflacyjny z obecnych 2% do na przykład 3%.
Przecież te dwa procent (w Polsce 2,5% +/- 1 pp) nie jest nadane przez Boga i zapisane w tablicach kamiennych. Naprawdę nie ma żadnych dowodów na to, że 2% inflacji jest dużo lepsze niż 3%. Nie jestem w stanie przewidzieć, czy tak właśnie będzie się rozwijała sytuacja, ale na razie zakładam, że to jest najbardziej prawdopodobny scenariusz. Na razie zarówno Powell jaki i Christine Lagarde, szefowa ECB podczas sympozjum w Jackson Hole mocno podkreślali, że nie mają zamiaru zmieniać celu inflacyjnego. Tyle tylko, że jeśli muszą zaprzeczać to znaczy, że dyskusja trwa…
In na sam koniec o wystąpieniach w Jackson Hole. Powell zaczął groźnie, bo powiedział, że będzie mówił dłużej niż rok temu, ale przesłanie będzie takie samo. A wtedy przesłanie było proste: nie jestem gołębiem jak się wam wydawało – stopy będą nadal rosły – doprowadziło to do przeceny na Wall Street. Tym razem tak groźnie nie było, ale zostały podtrzymane wszystkie zastrzeżenia zgodnie z którymi inflacja jest za wysoka, wzrost gospodarki za szybki, a walka o cel inflacyjny (2%) zdecydowanie się nie skończyła. Na kolejnych posiedzeniach Fed będzie działał pod wpływem kolejnych danych makro.
Skąd więc ten optymizm (indeksy wzrosły)? Znowu coś źle odczytali? Ja bym tego nie wykluczał, a stwierdzenie typu „nie ma alarmów i nie ma niespodzianek” (z Bloomberga) jest z tych bardziej niepoważnych. Lagarde unikała jak ognia wypowiedzi na temat wrześniowego posiedzenia ECB. Można powiedzieć, że ograniczyła się do powiedzenia, że stopy będą tak wysokie jak będzie to potrzebne w celu opanowania inflacji.
Czekamy teraz na raport z amerykańskiego rynku pracy (1.09), a przede wszystkim na dane o inflacji w USA (13.09), bo posiedzenie FOMC będzie miało miejsce dopiero 20.09. Wrzesień statystycznie jest dla akcji najgorszym miesiącem w roku, ale wiadomo jak to jest ze statystyką… Mimo wątpliwości co do niej we wrześniu trzeba zachować szczególną ostrożność przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych.
KOMENTARZE (60)
@krzysiu, bez Ciebie robi tu się nudno
Imperatywem życia społecznego jest, że "Ludzie dążą do poprawy warunków swojego życia" Z. Dylewski. -To oczywiste, lecz nie dla tych wszystkich, którzy podejmują decyzje polityczne.
Pieniądz jest narzędziem uruchamiającym zarówno konkurencje, jak i współpracę między ludźmi.
W ekonomii współczesnej sięgającej Adam Smitha został wyeksponowany, ten aspekt pieniądza, który prowadzi do dobrostanu na drodze konkurencji. Pieniądz naznaczony chciwością! Walką klas. Stąd się wzięła jego wątpliwa sława, która go otacza.
Tymczasem poziom życia enklawy mieszkańców określa wielkość zainwestowanej w ich lokalność dostępnej, organicznej pracy.
Pieniądz, który ma pokrycie w towarach i usługach, jest symbolicznym nośnikiem skumulowanej ludzkiej pracy.
Tam, gdzie napływa, zwiększa o, niesioną przez niego wartość skumulowanej pracy, poziom zarówno lokalnie skumulowanej, organicznej pracy, jak i poziom kultury organizacji i współpracy tej społeczności, co zatem idzie, lokalny dobrostan.
Tradycyjne poglądy lewicowe tkwią w błędzie -nie uwzględniając tego aspektu pieniądza, niewątpliwie pozytywnego
i niezbędnego dla rozwoju.
Tekst zbyt reoretyczny, a wiec pewnie niezrozumiały. Z. Dylewski robi to lepiej bez teoretyzowania.
https://www.onet.pl/informacje/newsweek/znawca-rosji-ocenia-polskie-zbrojenia-rzad-ma-ukryty-cel/cqvd0z9,452ad802
Dużo doza obserwacji i ocen idących w poprzek oficjalnej propagandzie, które sie nijak mają do koncowego podsumowania.
Od kilku lat tkwimy w surogacie demokracji i wolnego rynku . Zjawisko to przybiera na sile z każdym dniem . Wszystkie prognozy budowane w oparciu o sygnały jakie wysyła ten surogat mogą być iluzją ponieważ dobrze rozumiane prawa rynkowe, oraz szeroko rozumiane prawa obywatelskie działają tylko wtedy właściwie kiedy demokracja gwarantuje im swobody oraz umiarkowanie w ograniczeniach . Przeczytałem że według przeprowadzonych ankiet 90% absolwentów medycyny w naszym kraju pragnie go opuścić i podjąć praktykę gdziekolwiek indziej na zachodzie . I to jest właściwa, odpowiedź w obecnej sytuacji . Zdecydowanie reagują też lekarze w USA na wprowadzenie przez część stanów penalizacji aborcji . Zamykają praktykę w tych stanach i przenoszą ją do miejsc zarządzonych progresywnie . Dla tego nie wierzę w wystrzał naszej giełdy po 15.10 w przypadku gdyby siły demokratyczne nie wygrały zdecydowanie . Rynek potrzebuje bardziej niż czegokolwiek progresywnego zarządzania i na to czeka, gdy tego nie dostanie będzie trwał w stanie w najlepszym razie podobnym do hibernacji z rzadka przerywanej epizodami ożywienia .
Prezydent Duda, wielokrotnie jeździł na Ukrainę i całował się z prezydentem Zełenskim . Ciekawy jestem czy dalej się będzie z nim całował, po tym, jak nazwał Ukrainę krajem tonącym, a nie zwycięskim, i przypominał, że Polska jest kanałem, przez który płynie broń dla Ukrainy. Co zabrzmiało niepokojąco.
Zełenski jest genialnym aktorem porywającym wyobraźnie tłumów i wierzącym w fikcję, którą sam tworzy. Napotkał osobnika, który politykiem nie jest. Polityka robiącego politykę udaje, a taki może ją obrócić z dnia na dzień do góry nogami, bo nie realia go nie ograniczają.
Korekta!
Prezydent Duda, wielokrotnie jeździł na Ukrainę i całował się z prezydentem Zełenskim . Ciekawy jestem czy dalej się będzie z nim całował, po tym, jak nazwał Ukrainę krajem tonącym, a nie zwycięskim, i przypominał, że Polska jest kanałem, przez który płynie broń dla Ukrainy. Co zabrzmiało niepokojąco.
Zełenski jest genialnym aktorem porywającym wyobraźnie tłumów i wierzącym w fikcję, którą sam tworzy. Napotkał osobnika, który politykiem nie jest. Polityka robiącego politykę udaje, a taki może ją obrócić z dnia na dzień do góry nogami, bo to nie realia go ograniczają.