Gorąco wokół Bogdanki

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2014-09-03 00:00

Kolejny zagraniczny inwestor żali się na naszą politykę koncesyjną. Australijska Prairie Mining czuje się zagrożona na Lubelszczyźnie.

Wrzesień może przynieść branży węglowej awanturę podobną do tej, którą przeżywa właśnie branża miedziowa. Dla przypomnienia: w sektorze miedziowym kanadyjską firmę Miedzi Copper rozeźliła lipcowa decyzja ministerstwa środowiska, które unieważniło swoje wcześniejsze decyzje w sprawie koncesji. Decyzja oznacza, że Kanadyjczycy muszą jeszcze raz starać się o pozwolenia, które uważali już za zdobyte. Cieszy się natomiast państwowy KGHM, którego bolała ekspansja konkurenta na krajowym terytorium.

FOT. ARC

Lubelszczyzna przyciąga

Rozczarowani Kanadyjczycy ogłosili wstrzymanie wszelkich nowych inwestycji w Polsce i zasygnalizowali nawet możliwość opuszczenia kraju. Nad perspektywami dalszego biznesu w Polsce zastanawia się też teraz australijska firma Prairie Mining.

— Czekamy na decyzję ministerstwa środowiska w sprawie wniosku Bogdanki o koncesję na złoże K6 i K7 — mówi Artur Kluczny, członek rady nadzorczej PD Co, czyli polskiej spółki Prairie Mining.

Bogdanka to lubelska kopalnia, która wyróżnia się na rynku niskimi kosztami wydobycia węgla, a zatem i dobrą rentownością. Nic dziwnego, że o koncesje w jej okolicach starają się, poza samą Bogdanką, również inne firmy. Wśród nich Prairie Mining. K6 i K7 to właśnie obszar koło Bogdanki. Przylega z jednej strony do terenów istniejącej kopalni, a drugiej — do jednej z koncesji należących już do Prairie Mining.

Obu firmom nowy obszar dałby korzyści. Stąd napięcia. Na dodatek Prairie Mining prowadzi już na K6 i K7 kosztowne prace badawcze, w ramach przyznanej już koncesji rozpoznawczej. Tymczasem Bogdanka złożyła od razu wniosek o pozwolenie na wydobycie na tym terenie, opierając się na badaniach z lat 70.

— Sytuacja prawna jest tu jednoznaczna. Nie można przyznać koncesji na złoże już objęte koncesją. Nie rozumiemy, dlaczego Bogdanka próbuje w ten sposób wykorzystać lukę w prawie. W całym cywilizowanym świecie jest oczywiste, że spółka eksploracyjna, która inwestuje w rozpoznanie złoża, ma pierwszeństwo przy jego zagospodarowaniu. Jest to z korzyścią dla skarbu państwa — uważa Artur Kluczny.

Wszyscy mają plany

Plany Prairie Mining zakładają budowę kopalni na Lubelszczyźnie za 2,5 mld zł, w której wydobycie miałoby ruszyć w 2020 r. Przedstawiciele australijskiej firmy przyznają jednak, że bez K6 i K7 ten plan straci sens.

— Nasz sposób zagospodarowania złoża, który przewidujewybudowanie nowej kopalni od podstaw i rozpoczęcie eksploatacji za 6-7 lat, jest bez wątpienia w interesie publicznym. Natomiast przyłączenie K6 i K7 do Bogdanki byłoby tylko w interesie tej spółki — podkreśla Artur Kluczny.

Bogdanka przekonuje tymczasem, że też ma dla nowych terenów intensywne plany. — Częściową eksploatację nowych terenów jesteśmy w stanie rozpocząć niemal od razu, na podstawie istniejącej infrastruktury. Potem wybudujemy szyby. Ta inwestycja znajdzie się prawdopodobnie w aktualizowanej przez nas strategii — zapowiada Zbigniew Stopa, prezes Bogdanki. W projekty wydobywcze konkurencji nie wierzy.

— Te firmy nie mają potencjału, by budować kopalnię. W ich harmonogramach czy szacunkach kosztowych są błędy — uważa Zbigniew Stopa.

Państwowy lub nie

Resort środowiska nie udziela informacji na temat toczących się postępowań. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że decyzji w sprawie koncesji wydobywczej dla Bogdanki, obejmującej złoża K6 i K7, można się spodziewać do końca września. W przypadku kontrowersji wokół miedzi zwracano uwagę na fakt, że państwo powinno wspierać KGHM, kontrolowany przez skarb państwa. Bogdanka państwowa nie jest, ale należy do funduszy emerytalnych.