
“Odporności” łańcuchów dostaw chcą przede wszystkim bogate, demokratyczne kraje, żeby zapewnić lepszą izolację ich gospodarek od ryzyk związanych m.in. z wojną na Ukrainie, ale również prób wywierania nacisku przez autorytarne reżimy, zwróciła uwagę agencja.
“Wszystkie kraje będą chciały mieć bardziej odporne łańcuchy dostaw w znacznie mniej stabilnym świecie. Lekcja z Ukrainy była taka, że zależność energetyczna od Rosji prawdopodobnie była błędem” - stwierdził kanclerz skarbu Wielkiej Brytanii Jeremy Hunt. “Chcemy mieć pewność, że uda się uzyskać niezależność nie tylko energetyczną, ale też m.in. od technologii, czy krytycznych minerałów” - dodał.
Christian Lindner, niemiecki minister finansów, określił zagrożenia dla łańcuchów dostaw jako “ryzyko klastra”, gdzie występuje uzależnienie od handlu i inwestycji w jednym miejscu. “Stosunki handlowe z Chinami nie mogą się nim stać, dlatego konieczna jest dywersyfikacja” - powiedział w czwartek.
“Friendshoring” czy nowa zimna wojna?
Decydenci zachodni, w tym sekretarz skarbu USA Janet Yellen postulują “friendshoring”, czyli tworzenie powiązanych ze sobą sieci w ramach współpracujących ze sobą politycznie i militarnie państw. Krytycy obawiają się jednak, że doprowadzi to do rozłamu na bloki, mniejszej efektywności gospodarek i ostatecznie mniejszego rozwoju. Takie stanowisko reprezentuje Kristalina Georgieva, dyrektor zarządzająca MFW.
“Bezpieczeństwo globalnych łańcuchów dostaw nabiera nowego wyższego priorytetu w dyskusjach gospodarczych i podejmowaniu decyzji. Pytanie brzmi czy możemy być bardziej zdeterminowani, aby zwiększyć bezpieczeństwo dostaw, ale nie pchać spraw tak daleko, że znajdziemy się w drugiej zimnej wojnie” - podkreśliła.
Organizacja uważa, że pięcioletnie perspektywy dla świata są najgorsze w historii ich prognoz od 1990 r.