GPW chce być drugą Irlandią

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2015-10-30 12:17

Instytucje uciekają z warszawskiego rynku długu. GPW liczy, że trend odwrócą listy zastawne.

Paweł Tamborski, prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW) liczy, że po powołaniu nowego rządu inwestorzy wrócą na rynek, jak również, że pojawią się kolejne oferty pierwotne. Ma przy tym nadzieję, że podatek od transakcji nie dobije i tak kulejącej giełdy.

- Liczymy na to, że argumenty dotyczące wspierania rynku, a nie opodatkowania będą brane pod uwagę przez decydentów - zaznacza Paweł Tamborski.

Średnie obroty akcjami w trzecim kwartale 2015 r. wyniosly792 mln zł, wobec 821 mln zł w drugim kwartale 2015 r. Prawdziwy krach nastąpił jednak na rynku obligacji skarbowych. Rok do roku rynek Treasury Bondspot Poland skurczył się o 46,9 proc. Kwartał do kwartału o 15,4 proc. GPW ma jednak nadzieję, że rynek obligacji kierowanych do inwestorów instytucjonalnych odżyje za sprawą listów zastawnych. By odblokować te instrumenty, w końcówce kadencji parlament znowelizował ustawę o listach zastawnych i bankach hipotecznych.

- Liczymy, że GPW stanie się rynkiem listów zastawnych. Nie tylko dla Polski, ale dla Europy. Nie ma powodów by tak się nie stało. Oczywiście poza konkurencją. Dublin jest takim rynkiem dlaczego nie miałaby być Warszawa. Ale by udało się zrealizować to założenie wymagana jest współpraca GPW, KDPW oraz KNF i NBP. Chodzi o to by polski rynek był atrakcyjny pod względem konkurencyjnym z punktu widzenia emitentów, a to oznacza również możliwość dokonywania operacji repo - mówi Paweł Tamborski.


Paweł Tamborski, prezes GPW
Fot: Marek Wiśniewski, Puls Biznesu