GPW może przyjąć wzrostem dymisję Grzegorza Kołodki

Piotr Kuczyński
opublikowano: 2003-06-12 00:00

Czy są gdzieś granice obłędu, który opanował rynek amerykański? Wiem, że w hossie złe informacje są lekceważone. Pamiętam jednak, co działo się w szczycie hossy kończącej się w 2000 roku i widzę teraz dokładnie te same symptomy. Już w tej chwili żal mi inwestorów, którzy niedługo kupią akcje blisko szczytu. Rynkowi we wzrostach nie przeszkadzało nic. Nawet same złe informacje, które docierały do inwestorów. Za dobrą można uznać tylko jedną: Merrill Lynch dodał IBM do listy rekomendowanych akcji.

Rynek zlekceważył ostrzeżenie Texas Instruments, które nastąpiło przecież po podobnych informacjach z Motoroli i Nokii. Morgan Stanley obniżył rekomendację dla całego przemysłu produkcji półprzewodników. W sprawie „enronitis” we Freddie Mac wszczęła postępowanie prokuratura federalna, a w General Electric szykuje się strajk pracowników. W Beżowej Księdze Fed poinformował, że większość okręgów gospodarczych pozostaje w stanie stagnacji. A już zupełnie rozbrajające były komentarze mówiące o tym, że wzrost cen ropy pomagał rynkowi, bo rosły ceny akcji koncernów paliwowych. Cena ropy przekracza przecież poziom z początku roku, kiedy rynki szykowały się do wojny z Irakiem, a to będzie hamowało wzrost gospodarczy.

Pokazałem aberracyjny charakter tego wzrostu. Mimo to obóz byków daleki jest od rezygnacji. To, co się w tej chwili dzieje na giełdach amerykańskich jest kolejnym przykładem nadymania balonu spekulacyjnego. Powtarzam: im szybciej Fed obniży stopy, tym lepiej dla niedźwiedzi.

Dzisiejsze dane makro z USA mogą wpłynąć na rynek. Jednak znów może dojść do sytuacja, kiedy to złe dane zwiększą oczekiwania na obniżki stóp. Wszystkie raporty zostaną podane o 14.30. Informacje o nowo zarejestrowanych bezrobotnych (prognoza 425 tys.) nie powinny być zlekceważone. Im mniej bezrobotnych, tym lepiej, ale trzeba pamiętać, że wartość powyżej 400 tys. jest uznawana za recesyjną. Najważniejsze powinny być jednak dane o sprzedaży detalicznej w maju. Prognoza mówi, że pozostała bez zmian, a bez samochodów wzrosła o 0,2 proc. To są bardzo pesymistyczne szacunki. Realne dane mogą być lepsze.

Polski rynek akcji od początku był bardzo niepewny. Nic dziwnego. Co z tego, że przyjęte zostały założenia do budżetu, które zresztą natychmiast zostały skrytykowane przez opozycję? Nadal nie wiedzieliśmy, co dalej z programem reformy państwa. Nie wiemy też, jakie będą teraz założenia budżetu, ani jak będzie wyglądał program naprawy finansów. Nie wiedzieliśmy do końca sesji, jakie będą losy Grzegorza Kołodki, do wczoraj wicepremiera i ministra finansów Warto zauważyć, że już informacja o pilnym wezwaniu Grzegorza Kołodki do premiera i opóźnienie konferencji prasowej wywołało wzrost indeksu. Widać, jak giełda powinna dziś zareagować na jego dymisję. Co do samej decyzji Grzegorza Kołodki i przejęcia odpowiedzialności za całą politykę gospodarczą przez Jerzego Hausnera to nie mam jednoznacznej oceny. Wiem jednak, że rynki finansowe ucieszą się, że przynajmniej jeden element został wyjaśniony.

Pisałem niedawno, że dymisja ministra finansów wywoła wzrosty indeksów. Oczekuję, że tak właśnie dzisiaj będzie, ale jutrzejsze głosowanie wotum zaufania dla rządu może nieco popyt tłumić. Nie jest na sto procent pewne, czy rząd otrzyma poparcie parlamentu. Jeśli nie, to dopiero będzie prawdziwy bałagan. Myślę, że fundusze będą jednak grały pod pozytywny wynik głosowania. Wczoraj rozstrzygnięcia technicznego nie było, ale WIG odbił się od linii trendu wzrostowego. Powtarzam: trend wzrostowy będzie trwał dopóki nie zostanie przełamany poziom 15350 na WIG. Jeśli indeks ruszy dzisiaj do góry (a tak powinno być) to trzecia fala ma szansę przedłużyć się przynajmniej do wcześniej prognozowanego poziomu 15850 pkt.