Granty tylko za innowacje

Sylwester SacharczukSylwester Sacharczuk
opublikowano: 2015-11-22 22:00

W nowej siedmiolatce UE dotować będzie głównie projekty nowatorskie i B+R. Tymczasem wiele firm traktuje je jak karę

Czasy finansowania przez Brukselę prostych przedsięwzięć są już za nami. W obecnej unijnej perspektywie najwięcej pieniędzy trafi do autorów nowatorskich rozwiązań, które będą wynikiem prac badawczo-rozwojowych (B+R). Wielu przedsiębiorcom nie będzie łatwo przestawić się na nowe tory. Projekty innowacyjne kojarzą im się głównie z problemami. Potwierdza to badanie „Innowacje w MSP. Pod lupą” przeprowadzone niedawno przez Europejski Fundusz Leasingowy (EFL). Wynika z niego, że firmy niechętnie podejmują tego typu przedsięwzięcia.

Tomasz Kierzkowski, dyrektor biura funduszy UE i programów publicznych w Banku Pekao
Marek Wiśniewski

Bez nadwyżek ani rusz

— Przedsiębiorcy zaznaczają, że do rozpoczęcia działań innowacyjnych potrzebują nadwyżek finansowych, a oni ich nie posiadają. Koszty prowadzenia firm są tak wysokie, że wielu przedsiębiorców w ogóle nie myśli o innowacjach. Potrzeba posiadania własnych funduszy, kredytowanie, aby późnej otrzymać częściowy zwrot, oraz sztywne określanie celu inwestycji przy dofinansowaniu — to zniechęca ich do sięgania po pieniądze na inwestycje. Jako bardzo istotne bariery wymieniają też zmieniające się przepisy i ryzyko otoczenia gospodarczego — podkreśla Radosław Woźniak, wiceprezes EFL.

Dlatego wielu przedsiębiorców świadomie rezygnuje z wprowadzania nowatorskich projektów, nawet jeśli mieli takie plany. Niektórzy mówią, że w ich branży innowacje nie są potrzebne. Inni zwracają uwagę, że nie ma klimatu gospodarczego ani zachęt do przeznaczana pieniędzy na tego typu projekty. Nie dziwi więc, że kiedy pada pytanie „w czym firma upatruje szans na zwiększenie konkurencyjności?”, tylko nieliczni przedsiębiorcy biorą pod uwagę innowacje. Firmy badane przez EFL wyżej cenią jakość usług oraz relacje z klientami i kontrahentami.

Małe znacznie innowacji w polityce firm potwierdza raport o małym biznesie przygotowany przez Pekao.

— W corocznym badaniu przepytaliśmy 3 tysiące właścicieli firm MSP i tylko 6 proc. z nich jako główną przewagę konkurencyjną przedsiębiorstwa wskazało innowacyjność. Uwagę zwraca też wciąż niska skala nakładów poniesionych przez biznes na projekty innowacyjne. Ponad 90 proc. firm, które wdrożyło innowacje, zadeklarowało, że te nakłady były mniejsze niż 100 tys. zł, a więc niewielkie — mówi Tomasz Kierzkowski, dyrektor biura funduszy UE i programów publicznych w Banku Pekao.

Nie chcą dotacji

Jeśli już firmy decydują się na tego typu projekty, w ogromnej większości są one wdrażane wewnątrz firmy. Współpraca z sektorem naukowym występuje w śladowym stopniu.

— Co ciekawe, na pytanie, czy firma jest zainteresowana korzystaniem z funduszy przeznaczonych na innowacje, tylko co czwarty przedsiębiorca odpowiedział twierdząco. Pozostali jako główną przyczynę braku zainteresowania wskazywali brak potrzeby i doświadczenia z poprzedniej perspektywy, które raczej nie skłaniają ich do korzystania z tych funduszy — dodaje Tomasz Kierzkowski.

— Nie łudźmy się, że dotacje unijne mogą być wsparciem dla młodych firm. Tak naprawdę one są, ale tylko dla przedsiębiorców, którzy mają pieniądze — uważa Tomasz Matusiak z zarządu spółki Lightweight Technology.

Ale są też tacy, którzy rezygnują z planów wprowadzenia innowacji ze względu na to, że jest to bardzo skomplikowany proces.

— W Polsce wiele osób podchodzi do innowacji na zasadzie „coś wymyślę, pozyskam fundusze i spróbuję to sprzedać”. Natomiast proces zarządzania innowacją jest dużo bardziej zaawansowany i wymaga sporego zaangażowania. Inna sprawa, że — jak pokazują statystyki gospodarek zaawansowanych — tylko ok. 10 proc. innowacji to rozwiązania, które da się skomercjalizować. Dodajmy, że to wszystko kosztuje — i odstrasza przedsiębiorców — dodaje Radosław Woźniak.

Za wysokie progi

A będzie jeszcze trudniej. W wielu instrumentach z dotacjami na B+R warunki udziału są nie do przejścia dla małego biznesu.

— Przedsiębiorcom niezwykle trudno przestawić się na nowy tok myślenia, że do otrzymania dotacji konieczne będą działania B+R. Tego podejścia nie ma, ono musi być budowane i nad tym pracujemy. Czy nowy system ułatwia tę zmianę, pozwala na łagodne przejście? Pieniądze przewidziane na B+R są olbrzymie, ale firmy w wielu przypadkach nie będą miały szans po nie sięgnąć — podkreśla Honorata Ścisłowicz-Skraba, starszy menedżer w EY Doradztwo Podatkowe.

I jako przykład podaje zasady największego pod względem budżetu nowego instrumentu, czyli „szybkiej ścieżki” (poddziałanie 1.1.1 POIR).

— Spójrzmy od strony przedsiębiorcy. Aby wystartować do „szybkiej ścieżki”, firma musi spełnić próg wejścia, czyli minimalne koszty projektu na poziomie 2 mln zł. Jest bardzo mało firm, które są w stanie taki projekt wygenerować. W Demonstratorze limit dla MSP został ustalony na 5 mln zł. Ale trudności mogą mieć też większe firmy. We wspomnianym Demonstratorze granicą wejścia są koszty projektu na poziomie 20 mln zł. Nawet dla wielu większych graczy to bardzo duża suma. Byłoby lepiej ustawić pułap na kwotach, które są dla firm osiągalne, czyli zacząć wprowadzanie B+R od mniejszych projektów — uważa Honorata Ścisłowicz-Skraba.

— Jest to system dla dużych, ewentualnie tych największych ze średnich firm. Powinno być więcej wsparcia na projekty innowacyjne o niewielkiej wartości — od kilku do 300 tys. zł. Dzisiaj takie projekty kompletnie nie są wpisane w strategię dotacji unijnych — zwraca uwagę Tomasz Bednarski, prezes spółki Unicard.

Co byłoby dla firm zachętą do innowacji? Zmiana przepisów na bardziej przyjazne, wprowadzenie ulg podatkowych, więcej doradztwa i finansowania dostosowanego do możliwości — wymieniają przedsiębiorcy.