GUC: Niemcy nie bójcie się

Krzysztof Maciejewski
opublikowano: 2000-05-09 00:00

GUC: Niemcy nie bójcie się

Medialne zamieszanie wokół ustawy o języku polskim

NIE MA STRACHU: Przedstawiciele kierowanego przez Zbigniewa Bujaka Głównego Urzędu Ceł uważają, że obowiązek tłumaczenia faktur to wyłącznie niemiecki fakt prasowy. fot. Borys Skrzyński

Niemieckie firmy prowadzące wymianę handlową z Polską obawiają się, że po 8 maja zostaną zmuszone do wystawiania dokumentów przewozowych w języku polskim. Zamieszanie spowodowała nowa ustawa o języku polskim. Jednak Główny Urząd Ceł uspokaja przedsiębiorców.

Zamieszanie spowodowała ustawa o języku polskim z 7 października 1999 roku, która wchodzi w życie po półrocznej karencji. W artykule 7 czytamy — „języka polskiego używa się w obrocie prawnym na terytorium RP pomiędzy podmiotami polskimi, oraz gdy jedną ze stron jest podmiot polski”. Wymagania dotyczą nie tylko nazewnictwa towarów i usług, ale również faktur i rachunków.

Tych kilka sformułowań wywołało zamieszanie za naszą zachodnią granicą. Niepokój niemieckich kooperantów został jeszcze podsycony serią artykułów w niemieckiej prasie branżowej. Ich autorzy alarmowali, że po 8 maja wszystkie dokumenty przewozowe będą musiały być tłumaczone na język polski. W ślad za publikacjami poszły protesty organizacji zrzeszających niemieckich przewoźników.

Odpowiedzialny za całą sytuację miał być Główny Urząd Ceł, który wsparł ustawę z 7 października własnym rozporządzeniem.

Kwestia interpretacji

— To wielkie nieporozumienie — twierdzi jeden z urzędników GUC-u, proszący o anonimowość.

Jego zdaniem, nie ma mowy o obowiązku wystawiania przez zagraniczne firmy faktur w języku polskim.

— Wysłaliśmy oficjalną interpretację nowych przepisów do urzędów celnych. Zgodnie z nią, wymagania odnoszą się do obrotu prawnego na terenie Polski, a nie wymiany z zagranicą — utrzymuje przedstawiciel GUC.

Wątpliwości jednak pozostają — zwłaszcza że inni urzędnicy nieoficjalnie przyznają, iż nie wiadomo, jak po 8 maja zachowają się celnicy na przejściach granicznych. Od 1997 roku obowiązuje zawarty w kodeksie celnym przepis, w myśl którego organ celny może żądać urzędowego tłumaczenia na język polski dokumentów sporządzonych w języku obcym.

— Prawo działa już od dwóch lat i przez ten czas nie stało się powodem żadnych protestów — mówi przedstawiciel GUC-u.

Jednak Niemcy obawiają się, że powyższy przepis może być teraz nadużywany.

— W efekcie wzrosną koszty i wydłuży się czas dostaw — mówi jeden z niemieckich eksporterów.

Nauka na przyszłość

Niezależnie od dalszego biegu wydarzeń, sprawa kładzie się lekkim cieniem na stosunki gospodarcze naszego kraju z Europą. Niemieccy dziennikarze pytają, czy Polska naprawdę chce utrudniać wymianę handlową z UE, tuż przed wejściem w jej struktury.

— W stosunkach międzynarodowych nadal szwankuje komunikacja — uważa reprezentant jednej z firm zajmujących się handlem zagranicznym.

Nieoficjalnie przyznają to również urzędnicy GUC-u.

— Wyjaśnienia dotyczące nowej sytuacji prawnej zostały rozesłane do Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej oraz do większości importerów jeszcze w kwietniu. Ta decyzja była nieco spóźniona — usłyszeliśmy w urzędzie.