Najwięksi sprzedawcy żywności w Polsce są jeszcze więksi, ale do wzrostu giełdowych notowań to nie wystarcza. Kurs dystrybucyjnego Eurocashu na GPW po ogłoszeniu wyników rocznych spadł o 6,4 proc., a na parkiecie w Lizbonie na czerwono świeciły notowania Jeronimo Martins, właściciela Biedronki. Wszystko dlatego, że obie spółki osiągnęły zyski niższe, niż oczekiwał rynek.



Biedronka rośnie, ale…
Przychody Biedronki, zgodnie z opublikowanymi w styczniu wstępnymi danymi, wzrosły o 6,3 proc., do 9,78 mld EUR. To w przeliczeniu 42,6 mld zł, a z racji osłabienia złotego wzrost w polskiej walucie był większy — sięgnął 10,8 proc. To nie tyle efekt ekspansji, ile poprawiających się wyników sklepów. Kluczowa w handlu sprzedaż LFL, czyli na tej samej powierzchni co rok wcześniej, skoczyła o 9,5 proc. Jednocześnie Biedronka zanotowała 707 mln EUR zysku EBITDA (3 mld zł), czyli o 10,3 proc. więcej niż rok wcześniej. Mimo ostrej walki konkurencyjnej na polskim rynku spółce udało się poprawić marżę na tym poziomie z 7 do 7,2 proc.
— W ostatnim roku Biedronka poprawiła strukturę, dzięki temu jest lepiej dostosowana do zmieniającej się dynamiki rynku i maksymalizuje efekty bardziej sprzyjającego otoczenia — mówi Pedro Soares dos Santos, CEO Jeronimo Martins.
Jeronimo Martins wykazało 593 mln EUR zysku netto, a bez uwzględnienia zamkniętej w ubiegłym roku transakcji sprzedaży Monterroio (produkcja spożywcza) czysty zysk sięgnął 361 mln EUR, czyli był o 14,5 proc. wyższy niż rok wcześniej. Zarząd spółki zaproponował, by 380 mln EUR trafiło do akcjonariuszy w drodze dywidendy. W czym więc problem? Analitycy podkreślają, że zysk na akcję jest nieco niższy od oczekiwań. Eksperci z Deutsche Banku zwracają uwagę na to, że spółka będzie miała teraz pod górkę. W Polsce znaczącym ryzykiem będzie działanie państwa. Nie chodzi tylko o wiszący nad branżą podatek czy zakaz handlu w niedziele, ale też o nowe przepisy, wymierzone w nadużywanie przewagi konkurencyjnej. Dają one urzędowi antymonopolowemu nowe narzędzia kontroli i karania gigantów handlowych, co według analityków może osłabić pozycję Biedronki w negocjacjach z dostawcami. Problemem może być też utrzymanie dynamiki wzrostu LFL — to zaś oznacza, że aby poprawiać przychody, Biedronka będzie musiała więcej inwestować.
…musi więcej inwestować
Tymczasem tempo ekspansji sieci na polskim rynku wyraźnie spadło. W ubiegłym roku Biedronka otworzyła 83 sklepy, choć planowała otworzyć 100. Przy okazji zamknęła 28, sieć powiększyła się więc o 55 sklepów i na koniec roku było ich w niej 2722. W latach najbardziej dynamicznej ekspansji Portugalczycy potrafili otwierać nawet 350 Biedronek rocznie. W tym roku ma być lepiej niż w ubiegłym. „Mamy pozytywne oczekiwania co do konsumpcji w Polsce. Biedronka będzie się koncentrować na wzroście średniej wartości koszyka i zamierza powiększyć sieć o ponad 100 placówek” — podało Jeronimo Martins w komunikacie.
Relatywnie niewysokie były też nakłady inwestycyjne Biedronki. Sięgnęły 233 mln EUR, czyli 1 mld zł. Były więc o 30 mln EUR wyższe niż rok wcześniej, ale stanowiły 48 proc. nakładów inwestycyjnych całej grupy, podczas gdy rok wcześniej 52 proc. Wyraźnie widać, że Jeronimo Martins coraz mocniej koncentruje się na ekspansji w Kolumbii, gdzie od kilku lat rozwija sieć pod szyldem Ara. Tam w ubiegłym roku otworzyło 79 sklepów.
Hurt ma gorzej
Akcjonariusze portugalskiej spółki mają jednak mniejszy ból głowy niż ci, którzy zainwestowali w akcje Eurocashu, lidera polskiego rynku hurtowego. Kurs Jeronimo Martins spadł, ale wcześniej w tym tygodniu sięgnął poziomu nienotowanego do 2013 r. Tymczasem akcje Eurocashu już przed publikacją wyników były o jedną trzecią tańsze niż rok wcześniej, a po ich publikacji jeszcze pogłębiły spadek. W ubiegłym roku Eurocash miał 21,2 mld zł skonsolidowanej sprzedaży, czyli o ponad 4 proc. więcej niż rok wcześniej. Spółka miała jednak wyraźnie gorszy wynik EBITDA — wyniósł on za cały rok 0,44 mld zł, czyli był o 7 proc. niższy.
— Wyniki Eurocashu są gorsze od oczekiwań, a w tym roku spółka dalej będzie pod presją. W mocy pozostają wszystkie czynniki, które wpłynęły na gorszą kondycję w 2016 r. — ze względu na słabnięcie małych, niezależnych sklepów segmentu Cash & Carry notuje negatywny wynik LFL, ceny hurtowe nadal są pod presją deflacyjną, a koszty nowych projektów (takich jak rozwój asortymentu Delikatesów Centrum i większy nacisk na produkty świeże) oraz nowych formatów sprzedaży wciąż będą znaczące. Do tego na pewno dojdą koszty restrukturyzacji przejętego Eko Holdingu i presja płacowa. Spółka stara się uciec do przodu i m.in. przyspieszyć rozwój organiczny Delikatesów Centrum, ale nie będzie jej łatwo zrealizować zapowiedzi wzrostu EBITDA o 10 proc. w 2017 r. — mówi Jakub Viscardi, analityk DM BOŚ. Przedstawiciele Eurocashu podkreślają, że musi być trochę gorzej, by w dłuższej perspektywie było lepiej.
— W rozwój dystrybucji produktów świeżych do Delikatesów Centrum oraz rozwój nowych formatów detalicznych zainwestowaliśmy w całym 2016 r. około 39 mln zł. Inwestycje obciążają bieżące wyniki grupy, czego efektem jest niższa rentowność na poziomie EBITDA i netto, ale jesteśmy przekonani, że przyniosą one pozytywne długofalowe rezultaty. Warto zaznaczyć, że projekt Faktoria Win zaczął już na siebie zarabiać — w 2016 r. osiągnął próg rentowności — mówi Jacek Owczarek, członek zarządu Eurocashu.