Hiszpania to nie Grecja, nie żyła ponad stan

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2009-12-18 00:00

Znany hiszpański ekonomista uważa, że gospodarka jego kraju jest bezpieczna. Z polskiej powinniśmy być dumni.

Madrytowi nie grozi niewypłacalność – zapewnia Manuel Conthe

Znany hiszpański ekonomista uważa, że gospodarka jego kraju jest bezpieczna. Z polskiej powinniśmy być dumni.

Grecja z każdym tygodniem traci na wiarygodności. Agencja Standard Poor’s, podobnie jak tydzień temu Moody’s, obniżyła rating greckim papierom skarbowym. Na rynku nie milkną spekulacje, w którym następnym kraju strefy euro pojawi się zagrożenie niewypłacalnością. Wśród głównych kandydatów wymienia się Hiszpanię, gdzie dług publiczny również galopuje, a bezrobocie jest najwyższe w Unii Europejskiej. Według Manuela Conthe, byłego wiceministra finansów, i szefa nadzoru finansowego Hiszpanii oraz wiceprezesa Banku Światowego, gospodarce jego kraju nie grozi niebezpieczeństwo.

Bez porównania

— Prawdą jest, że dług publiczny Hiszpanii szybko rośnie, ale nadal jest na niskim poziomie. W przyszłym roku nie przekroczy 70 proc. w relacji do PKB [to dwukrotnie niższy poziom niż w Grecji — red]. Niebezpieczeństwa niewypłacalności nie ma — mówi Manuel Conthe, obecnie pracujący w kancelarii Bird Bird.

Dlatego Hiszpania cały czas ma bardzo dobre oceny agencji ratingowych. Chociaż Standard Poor’s ostatnio zasygnalizowała możliwość obniżenia ratingu, to nadal utrzymuje je na niezłym poziomie AA+. Moody’s i Fitch trzymają najlepszy rating — AAA. Tymczasem oceny Grecji spadają już do BBB+, a więc greckie papiery są wyceniane gorzej niż polskie (A-).

— Hiszpania nie przespała okresu rozgrzanej koniunktury. W latach 2005-07 dług publiczny spadał, ponieważ rządowi udawało się zachowywać nadwyżkę w finansach publicznych w wysokości około 3 proc. PKB [choć teraz Hiszpania ma deficyt na poziomie 9-10 proc. — red.]. Dzięki temu Hiszpania weszła w kryzys z długiem na poziomie zaledwie 36 proc. PKB. Mamy więc bufor bezpieczeństwa, a rząd już wziął się za konieczne reformy — przekonuje ekonomista.

Tymczasem Grecja zadłużała się nawet w szczycie koniunktury. W 2007 r. grecki dług publiczny wynosił 96 proc. PKB. W 2010 r. może sięgnąć nawet 130 proc.

Z dala od epidemii

Problemy zarówno Grecji, jak i Hiszpanii miną, jak tylko na dobre zacznie się ożywienie gospodarcze. Według Manuela Conthe, jesteśmy na dobrej drodze.

— Większość zachodnich krajów Unii Europejskiej recesję ma za sobą. Wydaje się, że silne bodźce stymulacyjne — fiskalne i monetarne — serwowane przez władze okazały się skuteczne. Ciągle jest duża nerwowość na rynkach finansowych, a wzrost gospodarczy jest kruchy, ale wszystko wskazuje na to, że czeka nas spokojne wychodzenie z kryzysu — uważa Manuel Conthe.

Jego zdaniem, ryzyko, że pojawi się drugie dno kryzysu, jest niewielkie.

— Większość prognoz nie przewiduje ponownego pojawienia się zjawisk recesyjnych. Oczywiście wiele zależeć będzie od tego, czy władze dobrze wybiorą moment, w którym zaczną wycofywać pakiety stymulacyjne i ściągać nadwyżkę płynności z rynku. Nie możemy się z tym spieszyć. Jeśli stanie się to za wcześnie, mogą pojawić się problemy — ostrzega Manuel Conthe.

Hiszpański ekonomista jest pod wrażeniem polskiej gospodarki — jako jedyna w Unii Europejskiej uniknęła recesji.

— To powód do dumy. Polsce udało się uchronić realną gospodarkę od wirusa panującego na światowych rynkach finansowych — mówi Manuel Conthe.

Dostrzega problemy fiskalne, z jakimi zmaga się polski rząd, ale nie widzi w nich poważnego zagrożenia.

— Dług rzeczywiście rośnie dość szybko, ale to dziś normalne zjawisko. W porównaniu z wieloma innymi krajami w Unii Polska i tak wygląda pod tym względne całkiem nieźle. Polski rząd świetnie poradził sobie w zarządzaniu kryzysowym — uważa ekonomista.