Amsterdam 1633 roku. Szczyt tulipanowej manii. Pełna napięcia rozmowa
przy kupnie najdroższego w historii tulipana mogła wyglądać tak:
— Masz pan Semper Augustus?
— Mam. A pan masz 5,5 tysiąca florenów lub 8
tys. litrów przedniego piwa, 1000 butelek wina, 12 wozów pszenicy i żyta, 8
tłustych wołów, 16 tłustych świń, 24 tłuste owce,
5 ton masła, 900 kilo
sera, łoże, kompletną garderobę i srebrny kielich?
— Mam gotówkę. Dawaj pan
towar.
Pewnie dialog wyglądał inaczej, ale nie zmienia to faktu, że w owych
czasach za kilka tysięcy florenów można było mieć wszystkie wymienione dobra. A
holenderski spekulant, który nabył drogocenną roślinę, wcale nie był chciwym
estetą. Był jedynie chciwy.
Kupił nie kolorowe cacko na rachitycznej łodydze, które znamy z
kolorowych litografii. Mówiąc językiem nauki, Holender nabył przekształcony pęd
podziemny o funkcji spichrzowej i przetrwalnikowej. Czyli tulipanową cebulę. Na
dodatek w nieładnej, brązowej łusce.
Czy się nadźwigał? Po zakupie nie za bardzo, bo kwiatek w kulce ważył
ledwie 35 gramów. Za to kwota transakcji oznaczała, że monety, którymi płacił,
zawierały ponad 4,2 kg złota. Patrząc na dzisiejsze — fakt, wygórowane — stawki
za ten kruszec, wychodzi bite 165 tysięcy dolarów amerykańskich. Tak właśnie, za
cebulę, na której kwiat trzeba było czekać 4-5 lat! A jak wreszcie obrodził, to
nie pachniał, zaś jego wartość była nikła, bo tulipanowa bańka pękła. No, ale to
był legendarny Semper Augustus.
"Jest istotnie piękny, dzięki swojej wyszukanej, a zarazem prostej
harmonii barw. Płatki nieskazitelnie białe, wzdłuż płatków przebiegają rubinowe,
płomieniste żyłki, na dnie kielicha błękit, jakby odbicie pogodnego nieba" —
opisywał go Zbigniew Herbert w jednym z esejów.
Paradoksalnie, jego narodziny były najpewniej efektem wirusa panoszącego
się w ogrodach Amsterdamu i Rotterdamu. Stąd te kolory i lekka deformacja
płatków. Dziś, gdy Semper Augustus przepadł bez wieści, podobne tulipany można
dostać na rogu ulicy za kilogram cukru, czyli za 3,5 zł za sztukę. Z estetyczną
foliową owijką gratis.
Myliłby się jednak ten, kto myśli, że to najwyższa suma, jaką kiedykolwiek zapłacono za kwiat. Manie, podobnie jak teściowe, są ponadczasowe. Niemal cztery wieki później, w 2005 r., anonimowy nabywca — być może też Holender — wyłożył 202 tysiące dolarów . Za co? Ano za wyhodowaną w Chinach orchideę z gatunku Cymbidium Golden. Kolejny frajer? Bynajmniej. Orchidea była rozwiniętym kwiatem. No i pachniała.
Tekst pochodzi z miesięcznika „Business Class”, bezpłatnego magazynu dla
prenumeratorów „Pulsu Biznesu”