O ile początek notowań mógł wskazywać na skuteczny atak popytu, szybko jednak okazało się, że ma on ograniczony potencjał, i jeszcze przed połową sesji przed połową sesji trzy główne wskaźniki notowały straty. Potem ponownie doszło do próby odreagowania przez kupujących, co przyniosło zmianę odcieni na zielony. Jednak na finiszu znów mocniej przycisnęła podaż.

Wśród przyczyn nerwowych nastrojów wskazywano m.in. zamieszanie związane ze sfinansowaniem budowy muru na granicy USA z Meksykiem. Prezydent Donald Trump stwierdził, ze jeśli Kongres nie wysupłana na ten cel funduszy, budową muru zajmie się wojsko. Szef Białego Domu domaga się około 5 mld USD.
Z danych makro na pierwszy plan wyszły te dotyczące inflacji cen producentów. W listopadzie wzrosła ona o 0,1 proc. m/m przy prognozie zakładającej brak zmiany. Choć odczyt okazał się lepszy niż oczekiwano, w porównaniu z październikiem (+0,6 proc.) zauważalne jest mocne spowolnienie. W ujęciu rocznym wskaźnik PPI wyniósł 2,5 proc.
Kolejny raz najsłabszy sentyment panował w segmencie spółek finansowych
Na zamknięciu wtorkowych notowań indeks Dow Jones IA spadał o 0,22 proc. Wskaźnik szerokiego rynku S&P400 tracił 0,04 proc. Przeceny udało się uniknąć technologicznemu Nasdaq, który zwyżkował o 0,16 proc.