1,2 mld zł — tyle siedem lat temu stalowy koncern ISD — należący do inwestorów finansowych, związanych z rosyjskim Ewrazem (51 proc.), i ukraińskich menedżerów (49 proc.) — zapłacił za akcje Huty Stali Częstochowa. 400 mln zł poszło na inwestycje w rozwój produkcji blach okrętowych, a załoga dostała 10 lat gwarancji zatrudnienia.
— Dziś, gdyby nie pomoc właściciela, huta nie byłaby w stanie działać. Na wsparcie jej bieżącego funkcjonowania poszła już niemal połowa kwoty, którą wydaliśmy na zakup i inwestycje — mówi Konstanty Litwinow, szef ISD Polska.
Kredytowe perturbacje
Firmy nie stać na spłatę rat kredytów zaciągniętych na inwestycje.
— Prowadzimy rozmowy z bankami. Mamy nadzieję, że wkrótce osiągniemy porozumienie — twierdzi Konstanty Litwinow. Źródłem problemów spółki są m.in. wysokie ceny surowca — złomu, którego cenę na rynku szacuje się nawet na 1,2 tys. zł za tonę — i spadku popytu na stoczniowe blachy.
— Kiedy przejmowaliśmy hutę, popyt ze stoczni był na poziomie 400 tys. ton blach rocznie, a zdolności produkcyjne huty były ponad dwa razy większe. Dziś do sektora stoczniowego sprzedajemy nie więcej niż 100 tys. ton blach rocznie. Mamy nieco zamówień od firm produkujących wieże wiatrowe. W funkcjonowaniu hucie pomagało też EURO 2012, bo stal była potrzebna do budowy mostów i wiaduktów, ale dziś te inwestycje ostro hamują, co negatywnie wpływa na spółkę — podkreśla szef ISD Polska.
Częstochowska huta stara się obniżać koszty — slaby, czyli półprodukty do wytwarzaniablach, sprowadza od spółki matki z Alczewska. Paradoksalnie, wychodzi taniej niż zakup polskiego złomu, z którego stalownia mogłaby produkować slaby w kraju.
— Biją w nas jednak koszty stałe — mówi Konstanty Litwinow. Zamknąć stalowni i zwolnić ludzi nie można, bo jeszcze przez trzy lata obowiązuje pakiet socjalny.
— Myśleliśmy o uruchomieniu programu dobrowolnych odejść, ale to także byłoby sporym obciążeniem finansowym dla spółki — podkreśla Konstanty Litwinow.
Światełko w tunelu
Prezes ma jednak nadzieję, że w drugim kwartale 2013 r. huta zacznie wychodzić na prostą.
— Spodziewamy się, że zostaniemy jednym z dostawców blach, z których będą produkowane rury do gazociągu South Stream. To około 200 tys. ton rocznie, co zagwarantowałoby hucie funkcjonowanie na dwa — trzy lata. Liczymy także na rozwój inwestycji kolejowych — zarówno dotyczących remontów wiaduktów, jak i produkcji taboru — mówi Konstanty Litwinow.
Niedawno Donald Tusk zapowiedział inwestycje na kolei za 30 mld zł. Znaczna część zostanie przeznaczona właśnie na pociągi czy kolejowe mosty. Niebezpieczny dla huty może okazać się import.
— Niedawne wejście Rosji do WTO grozi tym, że na polski rynek zostanie przywieziona tania stal ze Wschodu. To zagrożenie dla wszystkich firm z branży, nie tylko dla Huty Częstochowa — uważa Włodzimierz Seifryd ze Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego.
Tanieć powinien jednak także złom, bo od 2013 r. w Polsce zostaną złagodzone restrykcyjne przepisy dotyczące importu tego surowca. Dziś firmy, które chcą kupić go za granicą, muszę uzyskać specjalne zezwolenia.
— Tymczasem eksportować złom można bez ograniczeń, co powoduje, że rynek mamy otwarty, ale tylko w jedną stronę — sarkastycznie stwierdza Konstanty Litwinow. Odczuwa to także Przemysław Sztuczkowski, szef Cognora, który od wielu miesięcy narzeka na drożejący złom. Giełdowa grupa ma jednak bardziej niż huta zdywersyfikowaną produkcję i łatwiej jej podnosić ceny wyrobów, kiedy drożeje surowiec.
OKIEM EKSPERTA
Problemy nie odstraszają
JACEK PIECHOTA
prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Przemysłowo-Handlowej
Problemy Huty Częstochowa są w głównej mierze pokłosiem europejskiego kryzysu. ISD, właściciel huty, boryka się z podobnymi kłopotami na Ukrainie. Na szczęście problemy ukraińskiego inwestora w Częstochowie nie odstraszają innych. Ukraińscy partnerzy nadal chętnie wchodzą do Polski.