ArcelorMittal Poland to największy producent stali w kraju i jeden z największych odbiorców energii elektrycznej. Jeszcze w zeszłym roku uważał, że zużywa jej za dużo, by poważnie myśleć o autoprodukcji, czyli budowie własnych źródeł energii. W tym roku zdanie ma już inne.
— Widzimy, co się dzieje w energetyce, mamy gorzkie refleksje i zastanawiamy się, czy rzeczywiście możemy się oprzeć na tym sektorze. Wniosek jest taki: lepiej, byśmy sami coś zrobili — mówił Tomasz Ślęzak, członek zarządu ArcelorMittal Poland, w trakcie debaty zorganizowanej przez Europejski Kongres Gospodarczy.

Sojusz z Synthosem
Firmom energochłonnym nie podobają się nie tylko ceny prądu, które rosną, ale też niepewność związana ze stabilnością dostaw w przyszłości. Zastanawiają się, czy elektrowniom wystarczy węgla oraz czy starzejące się bloki zaspokoją popyt. Wolałyby też mieć prąd czysty, czyli nieobciążony węglowym śladem. Dla Polski, w której 70 proc. produkcji prądu opiera się na węglu, jest to wyzwanie.
— Myślimy więc o fotowoltaice, ponieważ mamy tereny, na których można postawić panele. Myślimy też o wietrze na lądzie. To jednak kropla w morzu potrzeb — mówi Tomasz Ślęzak.
Źródłem na miarę hutniczych potrzeb byłyby małe reaktory atomowe. To technologia wciąż przyszłościowa, z którą wielkie nadzieje wiąże m.in. kontrolowany przez Michała Sołowowa chemiczny Synthos, a także kontrolowany przez państwo miedziowy KGHM.
— Interesujemy się tą technologią, spotykamy z firmami, które ją promują i czekamy na efekty pierwszych inwestycji — mówi Tomasz Ślęzak.
ArcelorMittal rozważa współpracę z Synthosem, ale jest za wcześnie, by mówić o jej etapach.
Apel o przepisy
Mały atom chodzi też po głowie Przemysławowi Sztuczkowskiemu, prezesowi Cognoru, który wytwarza stal ze złomu.
— Zużywamy makabryczne ilości energii elektrycznej. Sam Ferrostal, jeden z naszych zakładów, zużywa tyle, ile całe Gliwice —twierdzi Przemysław Sztuczkowski.
Cognor analizował projekty fotowoltaiczne, ale wyszło mu, że potrzebowałby 130 ha terenu, by zaspokoić zaledwie połowę swojego zapotrzebowania.
— Dlatego z uwagą patrzymy na mały atom, choć wcześniej tego w ogóle nie rozważaliśmy. Wiemy, że to projekt, który potrzebuje jeszcze długich przygotowań, ale już dziś apelujemy do rządu o przygotowanie przepisów — mówi Przemysław Sztuczkowski, dodając, że dla Cognoru własny mały atom to idealne rozwiązanie, bo pozwala m.in. uwolnić się od opłaty za przesył oraz związanej ze świadectwami pochodzenia.
Czas ciąć emisje
Mały atom, źródło zeroemisyjne, zmniejszyłby też ślad węglowy hutnictwa. To ważne, gdyż hutnictwo będzie otrzymywać darmowe uprawnienia do emisji CO2 tylko do 2026 r., potem trzeba będzie je kupować. Jednocześnie na scenę wkroczy CBAM, czyli cło związane z CO2 nakładane na produkty spoza Unii Europejskiej.
— Boimy się, że będzie to niewystarczający mechanizm ochronny — mówi Przemysław Sztuczkowski.