Wtedy Melchior Wańkowicz napisał hasło „cukier krzepi”, które okazało się nieskuteczne. W PRL Edward Gierek wzrostem cen cukru usiłował spłacać dług publiczny. „Dziwna jest sytuacja, do żarcia nic nie ma, cukier zniknął, inne rzeczy też, przed sklepami ogony, ludzie wściekli” — zapisał Stefan Kisielewski.
Współcześnie rządzący znowu igrają z cukrem, wprowadzając podatek, zwany dla niepoznaki opłatą. Sejm przeforsował ustawę błyskawicznie, trafiła już do Senatu. Podatek obejmuje jedynie napoje, a pomija np. słodycze. Producenci napojów owocowych i nektarów z polskich owoców uważają, że to potężny cios dla sadowników, którzy nie znajdą zbytu dla kilkudziesięciu tysięcy ton owoców. Nowe obciążenia uderzą przede wszystkim w małych i średnich przedsiębiorców, którzy stanowią 70 proc. branży. Z szybko forsowaną zmianą mogą sobie nie poradzić. W żadnym kraju podatek cukrowy nie osiągnął teoretycznych celów prozdrowotnych. Rządzący zdają się jednak na to nie zważać. Kolejny polski rząd, ingerując w cukier, swoim fiskalnym uderzeniem bardzo namiesza. Herbata jednak nie robi się słodsza od samego mieszania…