Importujemy coraz więcej

Agata Hernik
opublikowano: 2006-05-10 00:00

Polska zużywa więcej stali niż produkuje. Do niedawna robiła więc zakupy w Rosji i na Ukrainie. Teraz importerzy coraz częściej zerkają w stronę Indii i Chin.

20 grudnia 2004 r. produkcja stali na świecie przekroczyła magiczną wielkość miliarda ton. Przyczynił się do tego popyt wynikający z ogólnoświatowej koniunktury gospodarczej. Jednak nie cały świat rozwija się równomiernie, nie wszędzie również popyt na stal i jej produkcja się równoważą. Stąd ożywiona wymiana międzynarodowa.

„W 2004 r., w stosunku do roku poprzedniego, odnotowano ponad 16-procentowy wzrost produkcji stali oraz poprawę wyników finansowych przedsiębiorstw. Krajowe zużycie wyrobów stalowych wzrosło do 8,4 mln ton (o 9,3 proc.). Udział importu w zużyciu jawnym w 2004 r. zwiększył się do 42,4 proc. (w 2003 r. — 40,7 proc.). Zatrudnienie w hutnictwie zmniejszyło się zaś w stosunku do 2003 r. o 2,9 tys. osób (o 7 proc.)” — czytamy w raporcie Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH), podsumowującym 2004 rok.

Jeśli chodzi o rok 2005, to nie wszystkie dane już podsumowano. Wiadomo jednak, że w zjednoczonej Europie produkcja stali spadła. Nie inaczej było w Polsce.

Import rósł…

„W 2004 r. import wyniósł 4 mln ton i był wyższy o 16,9 proc. od odnotowanego w roku poprzednim. Zakupy dokonywane w Unii Europejskiej stanowiły 85 proc. importu ogółem. Udział stali sprowadzanej w zużyciu jawnym wyniósł 42,4 proc. — jest to najwyższy odnotowany poziom tego wskaźnika. W 2004 r. polski eksport wyrobów hutniczych wyniósł 4,7 mln ton i był wyższy o 29,1 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Sprzedaż do krajów Unii Europejskiej stanowiła przy tym 65 proc. eksportu ogółem” — napisano dalej w raporcie HIPH.

Tyle liczby. A jakie wyroby sprzedają nasze huty i co sprowadzają konsumenci?

— Polskie huty eksportują głównie produkty długie, takie jak kształtowniki gorącowalcowane, pręty, walcówki. Przedmiotem importu są zaś w dużej mierze produkty płaskie — mówi Ewa Gębala z koncernu Mittal Steel.

Taki układ wyrobów importowanych i eksportowanych tworzy ujemne saldo obrotów wyrobami hutniczymi z zagranicą.

„Polska jest eksporterem netto wyrobów hutniczych w ujęciu ilościowym, natomiast w ujęciu wartościowym pozostajemy importerem. Korzystny dla Polski bilans obrotów według ilości wyniósł 662 tys. ton, natomiast ujemne saldo według wartości sięgnęło 797 mln EUR. Taka sytuacja w handlu wyrobami hutniczymi z zagranicą jest wynikiem dużego znaczenia udziału produktów nisko przetworzonych w polskim eksporcie (półwyroby i wyroby długie), a wyrobów o dużej wartości dodanej (blach, taśm i rur) — w imporcie do Polski. W strukturze krajowej produkcji wyrobów gotowych dominują wyroby długie, natomiast w strukturze zużycia największy udział mają wyroby płaskie” — podaje HIPH. Tyle, jeśli chodzi o 2004 r. Także w minionym roku import rósł w całej Europie.

— Następstwem spadku produkcji w Europie był wzrost importu. Pod koniec 2005 r. osiągnął on około 8,3 mln ton — szacuje Andrzej Ciepiela, dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.

…i rośnie nadal

W sierpniu 2005 r. Polska Agencja Prasowa podała informację, że już połowa zapotrzebowania na wyroby hutnicze w Polsce jest pokrywana przez import.

— Jeśli chodzi o sprowadzanie stali do Polski, to najwyższy poziom osiągnęło ono na przełomie października i listopada 2005 r. Pod koniec roku magazyny się napełniły i zapotrzebowanie znowu spadło. Wysokość importu spadała do stycznia, by w ostatnich miesiącach znów wzrosnąć — dodaje Andrzej Ciepiela.

Jednak, mimo różnych wahań wysokości importu, ogólny bilans pokazuje, że za granicą kupujemy coraz więcej.

— Zagraniczne zakupy stali dokonywane przez firmy handlowe z Polski wzrosły w ciągu roku, od lutego 2005 do lutego 2006 r., o 26 proc. — zaznacza Andrzej Ciepiela.

Europa kupuje tanią stal na Ukrainie i w Rosji. Stamtąd pochodzi większość importu krajów Unii Europejskiej.

— Najwięcej stali UE sprowadza z Rosji i Ukrainy — import wynosi 31 proc. Kolejne miejsce zajmuje Turcja — 12 proc. Z Chin, Indii i Brazylii sprowadza się około 5-7 proc. ogólnego importu do krajów Wspólnoty — wylicza dyrektor Ciepiela.

Sprowadzanie wyrobów z Rosji i Ukrainy jest na razie najbardziej opłacalne dla dystrybutorów i przedsiębiorstw ze zjednoczonej Europy. Jednak, biorąc pod uwagę cła, jakimi ma być objęta stal z tych krajów — może się okazać, że wcale nie jest to tak dobry interes.

— Sprowadzamy głównie blachy walcowane na zimno i na gorąco. Jednym z kierunków importu był dotychczas Wschód. Kupowaliśmy wyroby z Rosji i Ukrainy, bo były najtańsze. Taka sytuacja utrzymywała się mniej więcej do marca 2006 r. Teraz ceny na Wschodzie wzrosły, a stal z Polski i ze Słowacji stała się bardziej atrakcyjna cenowo — tłumaczy Wojciech Majka, dyrektor hand-lowy w firmie dystrybucyjnej Sambud-2.

Jednak należy patrzeć dalej niż Rosja i Ukraina, dalej — w kierunku Chin i Indii. Te kraje mają coraz większy udział w światowej produkcji stali.

— W skali globalnej nadal największą dynamiką rozwoju charakteryzują się Chiny, do których dołączają powoli Indie — i w związku z tym te rejony będą w dalszym ciągu decydowały o kierunku przepływu towarów i dynamice ruchów cenowych. W skali mikro Polska, jako pierwszy kraj na drodze przepływu stali z krajów CIS, jest narażona na import tanich produktów, czemu sprzyja mocny kurs złotego — podsumowuje Ewa Gębala.