Prawnicy zazwyczaj obsługują cudze fuzje i przejęcia, ale czasem przeprowadzają też własne. Na połączenie sił zdecydowały się kancelarie Kurzyński Kosiński Łyszyk i Wspólnicy (KKLW) oraz Wierzbicki Adwokaci i Radcowie Prawni (WARP), dobrze znane w branży infrastrukturalnej. Na rynku nadal będą funkcjonować pod skrótem KKLW, ale z szerszą ofertą. Liczą na to, że urosną m.in. dzięki… kłopotom spółek z obsługiwanego segmentu rynku.

— Po połączeniu marketingowa nazwa się nie zmieni, ale będziemy działać w ramach nowej spółki, w której będzie pracować blisko 30 prawników. Obie kancelarie miały silną praktykę infrastrukturalną, ale różniły się specjalizacją. Wzmocnimy nasz zespół procesowy, będziemy też mieli silną praktykę upadłościową, co w najbliższych latach w branży infrastrukturalnej może być bardzo przydatne w kontekście ograniczenia pieniędzy unijnych — mówi Krzysztof Łyszyk, partner w KKLW.
Twórcy KKLW przez lata pracowali razem we wchodzących w skład międzynarodowych sieci kancelariach Wierzbowski Eversheds, a potem w Chadbourne & Parke. W 2011 r. „przeszli na swoje”, a teraz liczą na to, że uda im się zjednoczyć pod wspólnym szyldem więcej niezależnych kancelarii, zakładanych przez prawników z podobnym doświadczeniem. Przemysław Wierzbicki pracował w Wierzbowski Eversheds do 2007 r., a potem założył własną kancelarię.
— Wyrośliśmy na bazie doświadczeń z międzynarodowych, sieciowych kancelarii prawnych. KKLW było jednym z pierwszych wyspecjalizowanych butików założonych przez prawników, którzy z nich odeszli. Teraz takich butików jest coraz więcej, a my dojrzeliśmy do tego, by zwiększyć skalę i konsolidować je wokół siebie. Polski rynek usług prawnych dojrzał — dekadę temu międzynarodowy brand dawał wiarygodność i robił wrażenie na klientach, ale po kryzysie magia zagranicznej marki zmalała, a wzrosła świadomość, że mniejsze, rodzime kancelarie też obsługują nawet bardzo duże sprawy — mówi Krzysztof Łyszyk.