Instrukcja obsługi menedżera tymczasowego

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2012-10-09 00:00

Trzeba wybrać odpowiednią osobę, dokładnie określić swoje wymagania, dobrze zapłacić. I czekać na efekt

Motywacją do poszukiwania menedżera tymczasowego jest problem albo wyzwanie, którym firma nie jest w stanie sprostać sama. To najczęściej sytuacje, kiedy nikt w organizacji nie posiada kompetencji czy doświadczenia niezbędnych do wykonania jakiegoś projektu. Albo zarząd się już wypalił i nie ma pomysłu, którędy poprowadzić biznes dalej.

None
None

Jak rozpoznać weterana

W Polsce działa ok. 200 menedżerów tymczasowych (interim manager, IM). Takich, którzy działają na rynku już jakiś czas, dość regularnie. W rzeczywistości można ich znaleźć o wielu więcej, ponieważ IM bywają także byli prezesi czy dyrektorzy różnych firm, którzy szukają kolejnej pracy. „Prawdziwi” interim managerowie zapracowali na to miano kilkoma co najmniej projektami w różnych firmach — więcej widzieli, więcej wiedzą. Jak ich rozpoznać?

— Najprościej zajrzeć do CV, gdzie z reguły mają wypisane swoje dokonania — radzi Jan Gasparski, mający przeszło 5-letnie doświadczenie w realizacji projektów interimowych.

Jednak, żeby w ogóle można było do CV zajrzeć, trzeba tymczasowego menedżera znaleźć. Sposobów jest kilka. Można poszperać w internecie, gdzie bez większego wysiłku znajdą się osoby działające w tej branży. Niektórzy IM mają własną stronę internetową albo mogą pochwalić się publikacjami. Ponadto, obecnie coraz częstsze są przypadki, gdy interim managera poszukujesię za pośrednictwem firm rekrutacyjnych.

— Taka firma zadba już o to, żeby znaleźć odpowiednich kandydatów, „zapakować ich odpowiednio” i podać zainteresowanemu na tacy. Mało tego — pojawiły się już firmy, które biorą odpowiedzialność za efekt pracy IM — mówi Roman Wendt, interim manager. Ale przy podobnym rozwiązaniu do niemałego kosztu pracy menedżera dochodzi jeszcze prowizja pośrednika.

Specjaliści nie od wszystkiego

Najprostszym sposobem będzie zgłoszenie się do organizacji zrzeszającej menedżerów tymczasowych, czyli Stowarzyszenia Interim Managerów (SIM). Tam już potencjalnym klientem się zajmą, opublikują odpowiednią informację, która dotrze do członków stowarzyszenia, kandydaci zgłoszą się sami, a ci mniej zainteresowani na pewno będą w stanie polecić ofertę odpowiedniej osobie.

— Na tym rynku prawie wszyscy się znamy, wiemy, kto jest specjalistą w jakiej dziedzinie i czy w danej sytuacji mógłby pomóc — mówi Adam Kowalski, interim manager z MGM Systems.

Nie każdy interim manager może zrobić wszystko, pomimo że wielu z nich ma bardzo szeroki zakres kompetencji w przeciwieństwie do wąsko wyspecjalizowanych pracowników. — Pewna doza pokrewieństwa pomiędzy branżami i obszarami, w których działa interim manager, powinna występować — twierdzi Roman Wendt.

Ponadto często pracy szukają sami. Nasz rynek jest jeszcze słabo rozwinięty i IM mają zwykle nieco czasu w przerwach pomiędzy jednym projektem a drugim. Wtedy pukają do firm, które same nie uświadamiają sobie, że mogą potrzebować ich pomocy. Podobnego problemu nie ma już w innych krajach, np. w Wielkiej Brytanii, gdzie funkcjonuje ok. 7 tys. regularnych IM, albo w Niemczech, gdzie jest ich ok. 10 tys.

Najtrudniej w MSP

Kiedy już uda się namierzyć odpowiednią osobę, trzeba się przygotować do rozmowy z nią. Przedsiębiorca powinien sam zdefiniować swój problem i oczekiwania wobec IM.

— Analiza tego, z czym firma ma problem, nie jest zadaniem dla interim managera — twierdzi Adam Kowalski. Najlepiej też zadanie zaprezentować w taki sposób, żeby zachęcić IM do podjęcia wyzwania, bo trzeba pamiętać, że jest wybredny i nie zdecyduje się na każde.

— Interim manager musi być pewien, że da radę zrealizować projekt oraz że jego realizacja przyniesie firmie określone korzyści — mówi Roman Wendt.

Jeśli projekt zakończy się niepowodzeniem, IM nie dostanie swoich pieniędzy, których część zwykle otrzymuje na zasadzie success fee. Ponadto korzyści wniesione przez jego działania do firmy muszą być dużo większe, żeby nagle nie pojawiły się wątpliwości co do wysokości wcześniej ustalonej wypłaty. Teoretycznie IM powinien zarobić średnio 2-3 razy więcej niż standardowy pracownik na tym samym stanowisku. Ale wysokość wynagrodzenia zależy m.in. od skali trudności i komplikacji zadania. Najtańsze mogą być zatem wszelkiego rodzaju zastępstwa, a najdroższe najbardziej ryzykowne projekty, które wymagają dużego wysiłku, umiejętności i doświadczenia ze strony IM.

— Największe wyzwania pojawiają się w małych i średnich firmach, korporacje zwykle oczekują, że IM posunie ich sprawy do przodu. Na firmę z segmentu MSP trzeba spojrzeć bardziej kompleksowo i kreatywnie — zauważa Roman Wendt.

Warto też pamiętać o tym, że IM zrealizuje tylko to, co ma w kontrakcie. Wszystkie swoje oczekiwania trzeba wypisać w umowie. Ostateczny cel musi zostać precyzyjnie zdefiniowany i dobrze, żeby był w miarę możliwości wymierny.

— To pozwoli uniknąć nieporozumień po zakończeniu projektu, żalu czy zawiedzionych oczekiwań — mówi Roman Wendt.

Bez zakazu konkurencji

IM na wykonanie projektu powinien dostać tyle czasu, w ile realnie będzie w stanie się z nim uporać.

— W praktyce projekty nie trwają krócej niż 3 miesiące ani dłużej niż dwa lata, a średnio pół roku — mówi Jan Gasparski.

W przypadku braku zaufania do takiej osoby, można się zabezpieczyć, podpisującklauzulę nieufności. Jest też możliwość wpisania w umowie zakazu konkurencji.

— Tylko wtedy IM będzie musiał rozważyć, czy mu się opłaca w taki projekt wchodzić — mówi Roman Wendt.

Taki zapis bywa bardzo ograniczający, ponieważ może wykluczyć również wiele możliwości o niewielkim stopniu pokrewieństwa do tego, co dany IM robił chwilę wcześniej. W konkurencyjne projekty i bez zakazu nie będzie się angażował. Żeby dobrze funkcjonować na tym rynku, nie może przecież narażać na szwank swojego wizerunku.