Doświadczenia bardziej zaawansowanych rynków dowodzą, że upowszechnienie usług zależy bezpośrednio od ich ceny.
Smuci fakt, że Polska należy do państw o najniższej penetracji internetu szerokopasmowego w Unii Europejskiej. Pod tym względem niekorzystnie wypadamy zarówno na tle nowych państw członkowskich, jak i wszystkich państw członkowskich. Ponadto w Polsce ceny dostępu, nawet bez uwzględniania wskaźnika PPP — siły nabywczej pieniądza, należą do najwyższych w Europie. Powyższe ma również oddźwięk społeczny — ponad 30 proc. polskiego społeczeństwa jako główną barierę korzystania z szerokopasmowego dostępu do sieci wymienia właśnie wysokie ceny takiego dostępu (wg danych GUS). Tymczasem z doświadczeń europejskich wynika, że penetracja internetu szerokopasmowego zależy bezpośrednio od cen detalicznych. Tę samą prawidłowość można zauważyć również w Polsce. Świadczą o tym między innymi doświadczenia TP, która zwiększyła sprzedaż usługi Neostrada TP dopiero po istotnej redukcji cen.
Działania cenowe
A zatem kluczowe staje się ustalenie właściwej ceny, która spowoduje obniżenie cen detalicznych i tym samym wzrost penetracji internetu szerokopasmowego. Cel ten najpełniej realizuje usługa zwana BitStream Access (BSA). Analiza obecnej sytuacji rynkowej wskazuje, że zmiany ustawodawcze związane z powołaniem Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE), wyposażeniem tej instytucji w uprawnienia pozwalające na szybkie działania regulacyjne i obsadzenie w roli prezesa tego urzędu Anny Streżyńskiej przyniosły niezwykle korzystne efekty rynkowe. Samo bowiem wydanie przez prezesa UKE decyzji implementującej BSA spowodowało znaczną redukcję przez TP cen detalicznych. Co prawda, redukcja ta powiązana została z niekonkurencyjną praktyką wiązania abonentów na długi, bo aż 3–letni okres umowny, ale przyznać należy, że cena szerokopasmowego internetu dla Kowalskiego spadła o 75 proc. w ciągu kilku miesięcy działań nowego prezesa UKE.
Działania cenowe TP, która zmniejszając cenę dostępu i proponując klientom wiązanie się na długie okresy umowne, są oczywiście niekorzystne z punktu widzenia przyszłych konkurentów TP. Operator ten posiada praktycznie monopolistyczną pozycję w kraju w zakresie najbardziej popularnych technologii dostępu, odpowiednio: xDSL — 92 proc. rynku, zaś kablowych — 69 proc. rynku. (Inne technologie, takie jak dostęp radiowy, satelitarny czy PLC, nie mają charakteru masowego). Warto też odnotować, że udział TP w ciągu ostatniego roku wzrósł w porównaniu z rokiem 2004 (wg danych UKE).
Dla innych operatorów
Alternatywni operatorzy nie są w stanie konkurować z TP na rynku dostępu szerokopasmowego. Po pierwsze, nie mają tak rozwiniętej sieci dostępowej (lokalnych pętli abonenckich). Po drugie, inwestycja jest długofalowa, a jej zwrot rozciągałby się na lata. Ponadto inwestycja taka byłaby prowadzona w innym środowisku regulacyjnym niż w przypadku pętli abonenckich budowanych przez TP. Komisja Europejska wskazywała na ten problem, twierdząc, że operatorzy narodowi „rozwijali swoją metalową lokalną infrastrukturę dostępu przez znaczny okres, chronieni prawami wyłączności i byli w stanie pokryć koszty inwestycyjne przez renty monopolowe” (rozporządzenie WE nr 2887/2000). Co więcej, inwestycje TP dotyczą nie najbardziej kosztochłonnej sieci dostępowej, ale wyższych warstw sieci, których rozbudowa jest zdecydowanie tańsza. Operatorzy alternatywni, nie mogą skorzystać z tego dobrodziejstwa.
Jak pokazują doświadczenia europejskie, najlepszym, najszybszym i dającym konkretne skutki rozwiązaniem jest uwolnienie dostępu w formie BSA. Operatorzy alternatywni początkowo budują udział w rynku na bazie BSA, aby następnie szybko rozpocząć inwestycje we własną infrastrukturę przez dostęp do pętli w formie tradycyjnej.
Piotr Woźny
wspólnik, radca prawny w kancelarii Grynhoff, Woźny i Wspólnicy