Wall Street zmaga się z przekonaniem, że amerykańskie akcje stają się zbyt drogie, a ich dalszy rajd nabiera znamion nieuzasadnionego optymizmu. Część ekspertów zaleca szukanie zabezpieczeń, inni widzą nadmierny optymizm w sektorach powiązanych z tematem inwestycyjnym sztucznej inteligencji (AI). Jeszcze inni dostrzegają pęknięcia na nieprzejrzystych rynkach kapitału prywatnego.
Leon Cooperman
Leon Cooperman, weteran inwestowania i szef Omega Family Office, opisuje sytuację na rynkach akcji, używając cytatu Warrena Buffetta sprzed ćwierćwiecza.
„Gdy hossa nabiera tempa i osiągnięty zostaje punkt, w którym wszyscy zarabiają, niezależnie od przyjętej strategii, tłum zostaje wciągnięty do gry, która reaguje nie na stopy procentowe i zyski, ale na prosty fakt, że wydaje się błędem, by nie uczestniczyć w rynku” – powiedział ówczesny szef Berkshire Hathaway w 1999 roku magazynowi „Fortune”.
„Właśnie to dzieje się teraz” – mówi L. Cooperman.
Podkreśla, że bańki nie pompują się tylko wtedy, gdy wyceny akcji są zawyżone, ale gdy przyczynia się do tego irracjonalny entuzjazm inwestorów, a uczestnicy rynku kierują się inercją.
Według L. Coopermana, nastroje inwestorów są obecnie właśnie takie, a wyceny akcji związanych ze sztuczną inteligencją (AI) są absurdalnie wysokie.
Co ciekawe, jeszcze bardziej unika on obecnie obligacji rządowych niż napędzanego instynktem tłumu rynku akcji w późnej fazie cyklu. Zwrot z instrumentów o stałym dochodzie jest niszczony przez podwyższoną inflację.
„Akcje są mniej ryzykowne niż obligacje na tym poziomie” – zapewnił w CNBC.
David Solomon
David Solomon, prezes Goldman Sachs, spodziewa się, że wzrost gospodarczy w USA nabierze tempa, mimo słabszego rynku pracy i zawirowań geopolitycznych.
Wydatki rządowe i „cała ta budowa infrastruktury sztucznej inteligencji (AI)” oznaczają, że ogólnie rzecz biorąc, gospodarka wciąż „jest w dobrej kondycji” – powiedział szef banku inwestycyjnego Bloombergowi.
Powinno to również oznaczać, że sektor bankowy przeżyje ożywienie na rynku fuzji i przejęć.
D. Solomon oczekuje wycofania kapitału z rynku akcji w ciągu najbliższych 12–24 miesięcy. Nie powinno to jednak dziwić, biorąc pod uwagę podwyższone ceny akcji, zwłaszcza w niektórych pozycjach związanych z AI.
„Kładąc się spać każdej nocy, nie martwię się o to, co będzie dalej” – zapewnił jednak.
Jim Chanos
Dostawca części samochodowych First Brands zbankrutował, gromadząc 11,6 mld USD zobowiązań. Fundusze zarządzające kapitałem prywatnym, takie jak Sagard i Strategic Value Partners, zapewniły First Brands ostatni zastrzyk kredytu przed upadkiem firmy.
Teraz ci inwestorzy stoją w obliczu perspektywy strat liczonych w setkach milionów.
Jim Chanos zyskał sławę, obstawiając przeciwko Enronowi, którego upadek w 2001 r. stał się jednym z czynników przyspieszających załamanie całego rynku akcji. W 2023 roku zamknął swój fundusz hedgingowy, ale nadal doradza inwestorom.
„Podejrzewam, że zobaczymy więcej takich przypadków jak First Brands i inne, gdy cykl w końcu się odwróci” – powiedział J. Chanos dziennikowi „Financial Times”. – „Szczególnie to się ujawni z powodu tego, że dług prywatny (ang. private debt) stworzył kolejną warstwę między pożyczkodawcami a pożyczkobiorcami”.
„W obliczu odrodzenia się długu prywatnego instytucje inwestują pieniądze w tę magiczną maszynę, która daje zwrot na poziomie akcji z inwestycji w zabezpieczone papiery dłużne” – wyjaśnia.
Według niego, te wysokie zwroty z relatywnie bezpiecznych inwestycji „powinny być pierwszym sygnałem ostrzegawczym”.
Bank of America
Analitycy Bank of America są przekonani, że inwestującym w temat AI przydałoby się zrównoważenie portfela surowcami, które będą potrzebne do boomu AI. Może temu służyć brytyjski indeks FTSE 100, w którego skład wchodzą tacy giganci wydobywczy jak Rio Tinto, Anglo American i Glencore.
„Sztuczna inteligencja zjada surowce na śniadanie” – twierdzą analitycy Bank of America.
Indeks brytyjski zapewniłby również dostęp do pozycji, które mogłyby służyć jako zabezpieczenie przed przegrzaniem akcji technologicznych. W skład wspomnianego indeksu wchodzą giganci sektora medycznego, tacy jak AstraZeneca i GSK.
JP Morgan
Zapotrzebowanie na energię w centrach danych przeznaczonych dla technologii AI podgrzało również sąsiednią tezę inwestycyjną – segment energetyki jądrowej. Według niektórych szacunków, zapotrzebowanie na energię pobudzi inwestycje o wartości 350 mld USD w energetykę jądrową w USA.
Inwestorzy najwyraźniej w to uwierzyli. Indeks MVIS Global Uranium & Nuclear Energy wzrósł o 71,7 proc. od początku roku, w porównaniu ze wzrostem S&P 500 o 14 proc.
W oddziale bankowości inwestycyjnej JPMorgan Chase rozważana jest możliwość, że zainteresowanie tą tezą inwestycyjną jest zbyt intensywne.
„Spędziliśmy tyle czasu nad energetyką jądrową, że martwi mnie, iż być może za bardzo skupiliśmy się na tym problemie” – mówi Bloombergowi Rama Variankavalas, szef globalnego oddziału doradczego banku.
Rozważa on, że inwestorzy mogli nie docenić, jak szybko reaktory jądrowe mogą zostać zbudowane.
„Nowe zapotrzebowanie na energię pojawia się tu i teraz, ale podaż z nowych reaktorów jądrowych nie zwiększy się tak szybko” – twierdzi.
„Energetyka jądrowa prawie na pewno przeżyje swój renesans i będzie większą częścią dostaw energii elektrycznej w przyszłości” – dodał ekspert.
Jednak rzeczywistość energetyki jądrowej, według niego, jest taka, że technologia ta nie jest jeszcze gotowa na bycie numerem 1.