Piękne, ale prawdziwe. Polska znalazła się na czwartym miejscu wśród krajów najbardziej atrakcyjnych dla inwestorów zagranicznych.
Pierwszy raz w historii Polska zajęła tak wysokie miejsce w rankingu atrakcyjności inwestycyjnej, przygotowanym przez firmę konsultingową AT Kearney. W tym roku jesteśmy na czwartym miejscu, po Chinach — zdecydowanym liderze, USA, które nadal są wybierane przez głównych inwestorów (z Wielkiej Brytanii, Kanady, Holandii i Szwajcarii) oraz Meksyku. Jeszcze rok temu byliśmy na 11. miejscu. 16 proc. inwestorów ma lepsze mniemanie o stanie polskiej gospodarki niż rok temu. Wśród krajów, do których w przyszłości napłyną pierwsze inwestycje zagraniczne, Polska zakwalifikowała się na trzecim, po Chinach i Rosji, miejscu.
Reformy, wejście do UE i wysoki poziom zaufania inwestorów, mogą spowodować, że struktura inwestycji zmieni się z nastawionych na wykorzystanie taniej siły roboczej na te w sektorze usług, wymagające wysoko wykwalifikowanych pracowników. Jednak szefowie światowych spółek podkreślają, że Polska będzie musiała poprawić warunki gospodarcze i politykę względem inwestorów. Przeszkadzają w inwestycjach biurokracja i brak dobrych praktyk w zarządzaniu. Już dziś grozi nam rosnąca konkurencja z innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej.
Andrzeja Zdebskiego, prezesa Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, cieszy dobra ocena Polski, choć podkreśla, że raportów na temat atrakcyjności inwestycyjnej jest mnóstwo i nasz kraj raz znajduje się w czołówce, a innym razem na dole rankingu.
— To dodatkowy doping, by stworzyć jak najlepsze warunki inwestycyjne i wykorzystać tę szansę. Z wszystkich publikowanych ostatnio raportów na temat atrakcyjności inwestycyjnej wynika, że Polska ma przed sobą przyszłość, ale musi się liczyć z coraz groźniejszymi konkurentami z regionu — mówi Andrzej Zdebski.