Po latach bardzo intensywnego wzrostu wartość rynku inwestowania społecznościowego w kraju spadła poniżej poziomu z 2019 r. Dziś mało kto nawet próbuje zawalczyć o maksymalny limit finansowania
Na krajowych platformach crowdfundingu udziałowego w 2022 r. przedsiębiorcy zabiegali o kapitał sięgający ok. 100 mln zł, ale od inwestorów udało im się zebrać ok. 25 mln zł – wynika z danych uzyskanych od Związku Przedsiębiorstw Finansowych (ZPF). To niewiele biorąc pod uwagę intensywny wzrost rynku, jaki obserwowaliśmy w ostatnich latach. W rekordowym 2021 r. do spółek za pośrednictwem platform crowdfundingu udziałowego popłynęło łącznie ponad 120 mln zł. Wynik z ubiegłego roku jest natomiast niższy niż wartość sektora w 2019 r.
- Uważam, że rynek nie zdoła szybko nadrobić tak dużych strat, będzie się odbijać, ale powoli. Zmieniło się nastawienie zarówno firm zabiegających o finansowanie, jak i samych inwestorów. Skończył się hurraoptymizm – mówi dr Artur Trzebiński, doradca ds. ekonomicznych ZPF.

Firmy oczekują na lepsze czasy
Z danych ZPF wynika, że w minionym roku z crowdfundingu najwięcej pozyskały spółki: Kolejkowo (2,24 mln zł, zrealizowała 100 proc. planu kapitalizacji), Neutrino Geology (1,97 mln zł – 79 proc.), Stoprocent (1,78 mln zł – 39 proc.).
Przypomnijmy, w Polsce spółki poprzez platformy crowdfundingu udziałowego mogą się starać o maksymalnie 4,5 mln zł. W ostatnim czasie mało kto o taką kwotę w ogóle zdecydował się zabiegać. W 2022 r. tylko trzy firmy - 2Riders, Illusion Ray i wspomniane wyżej Kolejkowo - zamknęły kampanie crowdfundingowe z określoną na początku pulą. Nie zabiegały jednak o wysokie stawki.
– Główną przyczyną zadyszki, jaką złapał rynek crowdfundingu, jest niestabilność gospodarcza – wzrost inflacji, spadek PKB i napięta sytuacja geopolityczna. Przedsiębiorcy czekają na lepsze czasy. W porównaniu z poprzednimi latami mniej firm inicjowało kampanie crowdfundingowe. Firmy, które potrzebowały finansowania, w krótkich odstępach czasu ogłaszały dwie emisje, ale o niskiej wartości. Poziom zainteresowania crowdfundingiem udziałowym spadł również po stronie inwestorów. Myślę, że część z nich odczuła wzrost stóp procentowych, w portfelach mieli mniej pieniędzy na inwestycje, a kapitał lokowali w bezpieczniejszych produktach, np. lokatach czy obligacjach – wyjaśnia dr Artur Trzebiński.
Ewenement polskiego crowdfundingu
Po kampanii Kombinatu Konopnego z lutego 2023 r. wydawać by się mogło, że sytuacja wraca do normy. Przedstawiciele rynku crowdfundingu udziałowego nie mają jednak złudzeń. Kombinat Konopny jest ewenementem polskiego rynku crowdfundingu.
Spółka w tym roku otrzymała od inwestorów 4,5 mln zł. Zebranie tej kwoty zajęło jej niecałe trzy godziny. Przy dwóch przeprowadzonych emisjach tempo było jeszcze szybsze - 40 i 7 minut wystarczyło na pozyskanie podobnego finansowania. Maciej Kowalski, prezes Kombinatu Konopnego, podkreślał, że tegoroczny wynik - biorąc pod uwagę niesprzyjające warunki gospodarcze i geopolityczne - ucieszył go nawet bardziej niż poprzednio.
- Kombinat Konopny to wyjątek, który potwierdza regułę. Od tej firmy śmiało można się uczyć sposobu prowadzenia kampanii crowdfundingowych i komunikacji z inwestorami. O sukcesie emisji zadecydowały ponadto dobre wyniki finansowe spółki i realizacja założeń obiecanych inwestorom we wcześniejszych kampaniach – mówi dr Artur Trzebiński.

Będą wyższe limity w crowdfundingu
Rynek crowdfundingu udziałowego szykuje się do zmian legislacyjnych. Najważniejsza wydaje się kwestia stopniowego podnoszenia limitu finansowania pozyskiwanego za pośrednictwem platform.
- W lipcu 2022 r. weszła w życie ustawa o finansowaniu społecznościowym dla przedsięwzięć gospodarczych i pomocy kredytobiorcom, która uzupełnia regulacje unijne – rozporządzenie ECSP – ujednolicające działania platform crowdfundingowych w Unii Europejskiej. Zgodnie z rozporządzeniem, platformy finansowania społecznościowego będą podlegać nadzorowi odpowiednich organów i uzyskać odpowiednią licencję uprawniającą do działania. Podmioty, które już wcześniej działały na rynku, mogą kontynuować działalność w tzw. okresie przejściowym, do jego zakończenia lub uzyskania licencji. Rozporządzenie ECSP podnosi limit finansowania do kwoty 2,5 mln EUR, a w kolejnych latach - do 5 mln EUR, ale tylko w przypadku platform licencjonowanych – mówi Marcel Rowiński, prezes Crowdway.
Z jego wiedzy wynika, że w Polsce o taką licencję będzie się starać kilka podmiotów.
- W Unii Europejskiej działa obecnie 16 licencjonowanych platform. Z naszej aktywności w ramach Eurocrowd oraz udziału w międzynarodowych konferencjach wynika, że spora liczba platform spodziewa się otrzymania licencji w najbliższych miesiącach – dodaje Marcel Rowiński.
Dość sceptycznie nastawiony jest dr Artur Trzebiński. Twierdzi, że akurat na polskim rynku spółki, nawet jeśli będą miały dostęp do licencjonowanych platform, będą ostrożnie startować o podwyższoną pulę kapitału.
- Abstrahując nawet od obecnej, kryzysowej sytuacji gospodarczej, pozyskanie przez spółki 4,5 mln zł, czyli właśnie 1 mln EUR, nie jest łatwe. Wyższe emisje - jeśli nie uda się ich zrealizować - mogą więc dla wielu firm okazać się wizerunkowym strzałem w kolano. Na rynku oczywiście pojawiały się niedawno zapowiedzi nowych platform crowdfundingowych i wielkich kampanii, jednak z planów tych niewiele wyszło – zaznacza dr Artur Trzebiński.
Dodaje, że otrzymanie licencji od KNF dodatkowo pozwoli platformom na publikację ofert kupna czy sprzedaży akcji i udziałów spółek, jakie w ramach crowdfundingu nabyli inwestorzy. Obecnie ruch w tym obszarze jest na rynku niewielki. Firmy realizujące kampanie rzadko wchodzą również na giełdę. Możliwości uzyskania zwrotu z inwestycji crowdfundingowej są tym samym ograniczone.
Crowdlending przebija się na rynku
Zachwiania w sektorze crowdfundingu udziałowego mogą natomiast nieco wzmocnić inny segment finansowania społecznościowego – crowdlending. O ile crowdfunding wiąże się z bezpośrednim nabywaniem udziałów lub akcji w spółkach, o tyle crowdlending stanowi inwestycję pośrednią, realizowaną za pomocą udzielania pożyczek prywatnych.
- Przez ostatnie lata crowdfunding udziałowy rozwijał się bardzo dobrze, był nawet okres, w którym funkcjonowało w Polsce aż 15 platform. Obecnie crowdfunding udziałowy jest de facto zamrożony. Emisje udają się tylko częściowo na bardzo niskim wskaźniku realizacji, co bardzo frustruje emitentów. Branża finansowania społecznościowego czeka też na proces wydawania zezwoleń przez KNF, co dodatkowo paraliżuje popyt. A inwestorzy stracili nieco apetyt na ryzyko, co w sytuacji rosnącej inflacji i innych zagrożeń wydaje się naturalne. Coraz więcej inwestorów woli inwestycje w pożyczki prywatne - mówi dr Grzegorz Mizerski, prezes Grupy Crowder.
Dodaje, że oferty crowdfundingowe bywają oprocentowane nawet dwukrotnie wyżej niż np. lokata bankowa i są mniej ryzykowne niż szukanie jednorożców w crowdfundingu.
– Przyszłość będzie należeć właśnie do crowdlendingu, a nie crowdfundingu udziałowego. Potwierdzają to statystyki: crowdlending na świecie popularnością bije na głowę crowdfunding, rynek globalny jest 25 razy większy. I tak zapewne będzie w Polsce – prognozuje spodziewa się dr Grzegorz Mizerski.