Inwestorzy z USA rozpoczną weekend w dobrych nastrojach

PAL
opublikowano: 2008-08-22 22:16

Na początku piątkowej sesji w USA indeksy rosły na fali spekulacji, że Lehman Brothers Holdings zakończy gwałtowne spadki cen akcji. I faktycznie, bank inwestycyjny, którego wycena rynkowa spadła w br. o prawie 80 proc., zyskał w piątek ok. 15 proc.

Wszystko za sprawą podanej przez agencję Reuters informacji, że przedstawiciele Korea Development Banku są zainteresowani nabyciem banku. To dobra wiadomość na rynku, który pamięta wciąż Bear Stearns. - Lehman był następny w kolejce do bankructwa – powiedział Bloombergowi Jeffrey Kleintop. Ten specjalista bostońskiej spółki LPL Financial jest przekonany, że rynek przyjmie pozytywnie informację o ocaleniu instytucji. Zastanawia się przy tym, kto stoi za propozycją koreańskiego banku... Tymczasem informacja – nie potwierdzona jeszcze przez nikogo z LB - sprawiła, że inwestorzy amerykańscy zainteresowali się również innymi spółkami finansowymi: kupowali akcje Citigroup, Banku of America oraz JP Morgan. Walory każdej z wymienionych spółek zyskały na wartości ponad 3 proc.

Ropa taniała dziś po raz pierwszy od czterech dni, a dolar amerykański umacniał się. Już na początku sesji za baryłkę crude w kontraktach na listopad płacono po 118,52 USD.. Gdy cena baryłki ropy spadła o ponad 2 USD, rosnąć zaczęły kursy United Airlines, US Airways Group, Continental Airlines, General Motors oraz Ford Motor.

W górę poszły ceny akcji GAP-a. Spółka pochwaliła się wzrostem zysku w II kwartale o 51 proc. Wynik znacznie przekraczający prognozy GAP zawdzięcza dobrej sprzedaży dżinsów oraz koszulek. Akcje też dobrze się sprzedawały – ich cena wzrosła o ponad 5 proc., do 20,1 USD.

Spółka Alpharma zyskała ponad 45 proc., najwięcej od 2005 r. King Pharmaceuticals, producent leków przeciwbólowych, zaproponował za swojego rywala 1,38 mld USD. Poprzednia oferta została odrzucona przez szefa Alpharmy.

Analitycy JP Morgan Chase zalecają w swoich raportach zakup akcji spółek finansowych oraz działających w branżach detalicznych; m.in. producentów energii.

W piątek analitycy na całym świecie z niecierpliwością czekali na wystąpienie szefa Amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Na posiedzeniu 5 sierpnia Fed utrzymał benchmarkową stopę procentową na poziomie 2,0 proc. Przedstawiciele rezerwy stwierdzili wtedy, że niestabilność na rynkach finansowych, największe od ponad 25 lat załamanie na amerykańskim rynku nieruchomości i bardzo wysokie ceny energii wpłyną na przyhamowanie wzrostu gospodarczego w USA. Na piątkowym wystąpieniu Ben Bernanke złagodził wcześniejsze wypowiedzi. Szef Fed stwierdził, że wzrost gospodarczy w USA przetrwa chwilowe osłabienie, a inflacja powinna wyhamować na koniec br., z pewnością zaś w 2009 r. Bernanke z zadowoleniem mówił o wzmocnieniu dolara oraz spadku cen na rynku towarowym. Po jego wystąpieniu giełdy w Ameryce zaczęły odrabiać wcześniejsze straty.

Dow Jones Industrial Average zakończył piątkowe notowania na poziomie 11 628,06 pkt, a Nasdaq 2 414,71 pkt; indeksy wzrosły w trakcie sesji odpowiednio o: 1,73 proc. i 1,44 proc.