Jest gdzie ładować auta na prąd w Polsce. Obecnie w ewidencji Urzędu Dozoru Technicznego (UDT) widnieje 13,55 tys. ogólnodostępnych punktów ładowania.
- Rośnie liczba finalizowanych inwestycji infrastrukturalnych. Obecnie na jeden punkt ładowania w Polsce przypada mniej niż 10 samochodów całkowicie elektrycznych. To bardzo dobry rezultat. Cieszy również wysoki udział punktów szybkiego ładowania [ 33 proc. - red.] - mówi Jan Wiśniewski, dyrektor centrum badań i analiz w Polskim Stowarzyszeniu Nowej Mobilności.
Wyzwaniem w Polsce pozostaje wciąż zbyt niskie zagęszczenie infrastruktury w porównaniu do celów unijnych.
- Stopień realizacji obowiązków wynikających z rozporządzenia AFIR pozostaje daleki od optymalnego. Wymogi dotyczące stref ładowania dla pojazdów osobowych wzdłuż bazowej sieci TEN-T Polska spełnia obecnie w ok. 14 proc. Stan realizacji pozostałych kategorii obowiązków jest zbliżony do zera. Dotyczy to w szczególności infrastruktury dla elektrycznych ciężarówek. Sytuację powinny poprawić trwające programy NFOŚiGW, ale na ich rezultat poczekamy jeszcze wiele miesięcy. Niezbędne są również zmiany systemowe, zwłaszcza w obszarze przyłączeniowym – mówi Jan Wiśniewski
Tempo rozwoju sieci jest jednak w Polsce wysokie. W dwa lata infrastruktura zwiększyła się aż o 125 proc., natomiast tylko w ciągu ostatniego roku o 55 proc. Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny Powerdot w Polsce, szacuje, że tylko w ciągu ostatnich dwóch lat budowa infrastruktury ładowania w Polsce pochłonęła co najmniej 0,5 mld zł.
- W przypadku inwestorów problemem nie są pieniądze na budowę stacji, lecz nieprzewidywalność czasowa procesu inwestycyjnego uzależnionego od monopolu państwa – wyjaśnia Grigoriy Grigoriev.
Maksymalny czas oczekiwania na wykonanie przyłącza przez spółki energetyczne wynosi 18 miesięcy, natomiast w praktyce ten okres nie jest przestrzegany, co utrudnia planowanie i realizację poszczególnych etapów budowy.
– W efekcie użytkownicy muszą dłużej czekać na otwarcie kolejnych stacji, niż wynika to z obowiązujących regulacji. Często denerwują się, że stacja już stoi, ale ciągle nie jest uruchomiona, bo procedury się przeciągają, niesłusznie winiąc za to operatorów – zaznacza szef Powerdota.
Obecnie ponad 3 tys. gotowych punktów wciąż czeka na odbiory - z zarejestrowanych ponad 13,5 tys. faktycznie dostępnych dla kierowców jest 10,25 tys.
W kolejnych latach tempo rozwoju sieci ładowania spadnie.
– Nie będzie już przybywać rocznie 4,5 tys. punktów ładowania, jak obecnie, ale raczej 2,5-3,5 tysiąca. Rynek jest tej chwili nasycony, a ponadto zmniejszyła się presja regulacyjna – ocenia Grigoriy Grigoriev.
Wciąż aktualny jest obowiązek udostepnienia punktów ładowania w nowo stawianych budynkach użyteczności publicznej posiadających co najmniej 10 miejsc parkingowych. Natomiast do końca 2024 r. taki obowiązek miały wypełnić już istniejące obiekty, co powodowało kumulację projektów.
Dla inwestorów budujących stacje ładowania kluczowe jest też tempo wzrostu rynku pojazdów elektrycznych.
– Zbudowanie relatywnie gęstej sieci stacji ładowania było niezbędne do tego, aby fani elektromobilności poczuli się komfortowo i bezpiecznie, podróżując po Polsce. Natomiast w tej chwili, z liczbą mniej niż 10 aut elektrycznych na jeden punkt ładowania, mamy już naprawdę dobrze rozwinięta infrastrukturę. W tym momencie, decydując się na kolejne inwestycje, operatorzy będą dużo bardziej przyglądać się rzeczywistemu wzrostowi rynku elektryków – uważa Grigoriy Grigoriev.
O ile w ostatnich dwóch latach tempo wzrostu rynku nowych aut elektrycznych nie było zadowalające, to początek tego roku przyniósł znaczne ożywienie. W czerwcu 2025 r. według danych IBRM Samar zarejestrowano w Polsce blisko 3,8 tys. osobowych elektryków, o 958 (34 proc.) więcej niż w maju i o 1728 (85 proc.) więcej niż przed rokiem.
