Od dołka w sierpniu 2016 r. rentowność polskich 10-letnich obligacji skarbowych wzrosła o 120 pkt. baz., do 3,8 proc. Od wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w listopadzie ubiegłego roku wzrost rentowności obligacji rządowych to zresztą zjawisko o zasięgu globalnym, a rodzimy rynek papierów dłużnych żywo reaguje na to, co dzieje się na tzw. rynkach bazowych.
— Przełożenie tego, co dzieje się za granicą, na nasz rynek, w tym roku będzie jeszcze większe niż w ostatnich latach. Z perspektywy krajowej nie widzę czynników ryzyka, które mogłyby prowadzić do wzrostu rentowności. Co więcej, wydaje mi się, że od strony popytowej pozytywnie będzie zachowywał się sektor bankowy, głównie za sprawą regulacji Komisji Nadzoru Finansowego, obligujących do utrzymywania coraz większej ilości kapitału na kredyty frankowe. To powinno wygenerować popyt na bezpieczne aktywa, a więc obligacje skarbu państwa — mówi Paweł Gołębiewski, zarządzający funduszami obligacji w BPH TFI. Jego zdaniem, w pierwszej połowie roku należy liczyć się z wysokimi rentownościami papierów dłużnych — nawet 4-4,25 proc., ale później ceny powinny wzrosnąć, a rentowności — spaść.
Gra pod korektę
Nawet jednak w mniej przyjaznej części roku dla klientów funduszy obligacji znajdzie się okazja do zarobku dla zarządzających. — Gdy nasze obligacje zaczynają być wyprzedawane bardziej niż zagraniczne, można potraktować to jako argument do zwiększenia alokacji. Przykład to sytuacja z początku grudnia zeszłego roku czy połowy stycznia tego roku. Chociaż to gra, na której można zarobić maksymalnie 10-20 pkt. baz. — zastrzega Paweł Gołębiewski. Mikołaj Stępniewski, zarządzający funduszami w Investors TFI, uważa, że w najbliższych tygodniach są spore szanse na odreagowanie wyprzedaży — zwłaszcza że jej skala była bardzo duża. Ale to tylko jedna strona medalu. — Zaryzykowałbym stwierdzenie, że obecnie panuje powszechne przekonanie co do trendu spadkowego na rynku obligacji. Pozostaje poszukiwanie okazji, a więc łapanie dołków i przesunięć na krzywej rentowności.
Rozwiązaniem mogą być także obligacje indeksowane inflacją i zmiennokuponowe. Rentowności można też szukać na rynku obligacji korporacyjnych — mówi Mikołaj Stępniewski.
Zagraniczna odsiecz
Paweł Gołębiewski podkreśla, że stopy zwrotu z rodzimych aktywów są mocno zależne od koniunktury na rynkach zagranicznych. Są jednak kraje, które nieco wyłamują się z konwencji podążania za rynkami bazowymi, a więc głównie Stanami Zjednoczonymi.
— Teoretycznie Rosja i Turcja mogą być najmniej skorelowane z pozostałymi rynkami. Relatywnie niewielkie uzależnienie od Stanów Zjednoczonych cechuje także Brazylię i Indie — mówi Paweł Gołębiewski. W styczniu najwyższą stopę zwrotu w grupie funduszy dłużnych globalnych o uniwersalnej polityce inwestycyjnej (0,8 proc.) odnotowało rozwiązanie z oferty Legg Mason — Legg Mason Globalnych Papierów Dłużnych, który większość aktywów inwestuje w tytuły uczestnictwa Legg Mason Western Asset Global Multi Strategy Fund.
Łukasz Majkowski, analityk Legg Mason TFI, wskazuje, że za wynik funduszu odpowiadają trzy podstawowe czynniki.
— Po pierwsze, dobrze zachowywały się obligacje skarbowe rynków wschodzących, m.in. z Brazylii i Meksyku, które odreagowały po słabej końcówce 2016 r. Drugim elementem, który wsparł styczniowy wynik, były wysokodochodowe obligacje korporacyjne,ze szczególnym uwzględnieniem emitentów działających w sektorze ropy i gazu oraz w branży finansowej. Dodatkowym wsparciem w drugiej połowie stycznia była również ekspozycja walutowa, głównie na brazylijskiego reala i meksykańskie peso — mówi Łukasz Majkowski. Mikołaj Stępniewski z Investors TFI podkreśla, że pozytywne zachowanie rynku długu emerging markets z początku tego roku wynika, oprócz kwestii walutowych także ze spadku awersji do ryzyka.
— Wydaje mi się, że obserwowane w styczniu spadki rentowności obligacji rynków wschodzących to konsekwencja rewizji proinflacyjnej gry prezydenta USA. Myślę, że jest miejsce do tego, aby spready [różnica — red.] w rentownościach obligacji rynków wschodzących i rozwiniętych zaczęły się zmniejszać. Niemniej jednak emerging markets będą w dalszym ciągu zakładnikami tego, co będzie działo się na rynkach bazowych, w szczególności w USA — uważa Mikołaj Stępniewski.
PROGNOZY
PKO BP: Polskie obligacje odreagują
Sprzyjające warunki rynkowe, a także klimat zagraniczny, powinny pozwolić na dalsze odreagowanie na rynku polskich obligacji skarbowych, uważają Mirosław Budzicki i Arkadiusz Trzciołek, analitycy PKO BP. Prognozują oni co prawda stabilizację notowań papierów o krótszym terminie wykupu, ale rentowność tych o dłuższym terminie powinna spaść co najmniej o 10 pkt. baz., prognozują eksperci. „Wsparciem dla polskiego rynku długo powinno się również okazać najbliższe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Stopy procentowe powinny zostać utrzymane bez zmian, a retoryka powinna wskazywać na kontynuację polityki «wait and see». Ostatnie wystąpienia publiczne członków rady wskazują, że widoczne odbicie inflacji nie jest powodem do podwyżek stóp, gdyż wynika z czynników niebazowych” — napisali analitycy PKO BP w nocie do klientów banku.
Na to nakłada się dość niemrawe tempo, w jakim amerykańska Rezerwa Federalna zabiera się za zacieśnianie polityki pieniężnej. „Brak sygnałów co do momentu kolejnej podwyżki stóp procentowych może sugerować brak ruchu podczas następnego posiedzenia w marcu. Rynek obecnie wycenia kolejną podwyżkę stóp w USA w czerwcu 2017 r.” — zaznaczono. Równie gołębie sygnały płyną ze strony Europejskiego Banku Centralnego, a przede wszystkim od prezesa Mario Draghiego. „Podczas wystąpienia w Parlamencie Europejskim Draghi podtrzymał swoją wcześniejszą tezę, wskazując, że obserwowany wzrost inflacji jest przejściowy i wynika przede wszystkim z wyższych cen ropy. Dlatego EBC nie zamierza zacieśniać swojej polityki monetarnej z tego powodu” — dodano. [KZ]