Christian Malek, szef badań rynków ropy i gazu w regionie EMEA w JP Morgan, twierdzi, że cena "wyjścei na swoje" - w przypadku, gdy tylko uda się pokryć swoje koszty - dla krajów OPEC i dużych firm energetycznych będzie się kierować ponownie w stronę 50 USD za baryłkę do końca przyszłego roku. Wyjaśnił, że obecna cena mieści się średnio w przedziale 60 USD za baryłkę, w tym dla takich krajów, jak Arabia Saudyjska, Irak czy Kuwejt.

Bank uważa, że dojdzie do pojedynku między 14-toma członkami OPEC, a wielkimi koncernami naftowymi, który wkrótce doprowadzi do „błędnego koła” dla cen ropy, a w perspektywie średnioterminowej ceny mogą cofnąć się do niskich poziomów 50 USD.
Wszystko grawituje w stronę 50 USD za baryłkę – twierdzi Malek.
Dodaje, że chociaż poprawa standardów wydajności wśród dużych koncernów naftowych była jedną z głównych presji na obniżenie ceny „wyjścia na swoje”, najbardziej destrukcyjny wpływ prawdopodobnie nadal będzie skutkiem rosnącego wydobycia surowca z łupków w USA.
Od połowy ubiegłego roku ceny ropy wzrosły o ponad 35 procent, a cena ropy Brent gwałtownie wzrosła powyżej 70 USD za baryłkę, zanim w środę spadła poniżej psychologicznie ważnego oporu.
Głównym czynnikiem cenowym była redukcja podaży ze strony głównej grupy produkującej ropę OPEC i Rosji, która zaczęła wstrzymywać produkcję w styczniu ubiegłego roku. Cięcia produkcyjne dokonane przez OPEC i 10 innych sojuszniczych producentów, które mają trwać do końca 2018 r., mają na celu usunięcie nadpodaży dostaw i rezerw i podniesienie cen.