FTSE Russell, należący do grupy London Stock Exchange dostawca indeksów, w piątek przeprowadza aktualizację klasyfikacji krajów, a Polska spełniła 22 z 23 kryteriów, które decydują o przynależności do developed lub emerging markets. Brakującym jest umożliwienie inwestorom działania poprzez rachunki zbiorcze.

Bloomberg podkreśla, że awans może mieć niejednoznaczne konsekwencje, bo spowoduje, że ze względnie dużego gracza wśród rynków wschodzących staniemy się maluczkim wśród rozwiniętych.
Według Macieja Marcinowskiego, analityka Trigon DM, biało-czerwona reprezentacja w indeksach po awansie stanowiłaby jedynie dziewiątą część tego, co w obszarze emerging.
Według ekspertów, cytowanych przez Bloomberg, wiele spółek może przeżyć szok, ponieważ będzie zbyt małych, by wzbudzić jakiekolwiek zainteresowanie zarządzających funduszami. Może się też zdarzyć, że po wypadnięciu z radarów funduszy inwestujących na rynkach wschodzących zabraknie takich, które zdecydują się na inwestowanie nad Wisłą.