Kąkolewski tłumaczy się przed sądem. Dzień 4.

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2022-04-06 10:27

Dzisiaj kolejna rozprawa w procesie menedżerów Idea Banku i firm współpracujących z bankiem przy dystrybucji instrumentów finansowych związanych z GetBackiem. Zapraszamy do śledzenia relacji z sądu.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie wyjaśnienia składa Konrad Kąkolewski, były prezes GetBacku
  • co poza tym dzieje się na sali rozpraw

14.53 Dzisiejsza rozprawa zostaje zakończona. Sąd nie zgodził się na wyłączenie części zarzutów wobec Konrada Kąkolewskiego do innego procesu.

14.45 Konrad Kąkolewski składa wniosek o wyłącznie części swoich zarzutów do innego procesu. Wniosek popiera Jarosław Kaczyński, jeden z oskarżycieli posiłkowych, zwracając uwagę, że zarzuty wobec Konrada Kąkolewskiego nie przystają do zarzutów jakie mają w tym procesie inni oskarżeni.

Także Artiom Bujan, reprezentujący jedno ze stowarzyszeń obligatariuszy GetBacku, uważa, że sprawę należy podzielić.

Za tym by wszystko zostało jak jest obstaje prokuratura.

14.31 Oskarżony wraca w okolice aktu oskarżenia. Neguje zawarte w aktach sformułowania, że portfele wierzytelności z czasem tracą na wartości. Twierdzi, że „od czasu kradzieży” wartość portfeli urosła co najmniej o 20 proc.

14.23 Przechodzi do polisolokat sprzedawanych w grupie Leszka Czarneckiego. Trudno dociec co to ma wspólnego z procesem.

14.19 Konrad Kąkolewski opowiada jaki GetBack był innowacyjny dzięki „przewadze intelektualnej”.

Zaznacza, że banki chciały sprzedawać długi w większych transzach, na co dzięki swojemu sposobowi finansowania mógł sobie pozwolić GetBack.

- Paczki były większe, ale procentowa cena była niższa – twierdzi Konrad Kąkolewski.

14.11 W nabywaniu portfeli GetBack miał mieć „przewagę intelektualną” nad konkurencją, bo członkowie zarządu GetBacku mieli mieć doświadczenie w bankach lub firmach windykacyjnych.

14.09 Dalej opowiada jak działa rynek i jak działał GetBack. Pracownik GetBacku z akceptacją komitetu inwestycyjnego TFI miał iść na przetarg do banku by wziąć udział w licytacji.

- Pracownik nie ma prawa zawrzeć transakcji po wyższej cenie niż ma na papierze – tłumaczy były prezes GetBacku.

14.03 Konrad Kąkolewski tłumaczy jak w ogólności wygląda rynek windykacyjny. Dlaczego banki sprzedają niespłacane kredyty i dlaczego windykatorom opłaca się je kupować.

Podkreśla, że GetBack nic nie kupował. Wyjaśnia, że tylko przygotowywał propozycje nabyć, a decyzje podejmowały komitety inwestycyjne TFI, w których formalnie były ulokowane portfele wierzytelności.

Na 1309 transakcji przetargowych GetBack miał przegrać 950, bo dawał niskie ceny. Wartościowo, na 120 mld zł wystawionych na sprzedaż miał kupić tylko 28 mld zł.

13.53 Zaznacza, że wśród kupowanych wierzytelności nie było hipotek, dużych działalności gospodarczych, spółek z o.o.

- Były to głównie pożyczki i drobne kredyty – uwypukla.

Do tego dochodziły resztówki z kredytów samochodowych, długi z kart kredytowych i rachunki telefoniczne, które uważa za „najlepsze”.

Dłużników uciekających od ugody miało być 6,2 proc., podczas gdy u konkurencji kilkukrotnie więcej – taki miał być efekt świeżości portfeli.

GetBack miłą wydać na portfele około 4 mld zł, z czego około 2 mld zł w 2017 r.

- Ledwo załadowaliśmy magazyn świeżym towarem, to właściciel go wyprowadził – dodaje Konrad Kąkolewski.

Dodaje, że atrakcyjnych zakupów portfeli GetBack mógł dokonywać w Polsce, bo konkurenci – jak Kruk i Best – wyszli na rynki zagraniczne i tam kupowali.

14.45 GetBack miał mieć najświeższe aktywa wśród spółek windykacyjnych, bo kupował portfele długów 120-140 dni po ostatniej regularnej spłacie.

- Natomiast konkurencja kupowała 450 dni po ostatniej spłacie, czyli znacznie starsze – podkreśla Konrad Kąkolewski.

Dodaje, że GetBack kupował portfele od banków i firm telekomunikacyjnych, tylko raz kupił coś od pozabankowej firmy pożyczkowej.

13.35 Rozpoczyna się (chyba) historyczna opowieść o obligacjach GetBacku. Pierwsze obligacje miały pojawić się w 2014 r.

Zadłużenie miało narastać powoli. Twierdzi, że nie jest prawdą, że na dzień sprzedaży GetBacku z grupy Leszka Czarneckiego do Abrisu, GetBack nie miał długów. Miał być zadłużony na pół miliarda złotych.

13.29 Generalnie obecne zeznania Konrada Kąkolewskiego są dość chaotyczne. Oskarżony rozpoczyna różne wątki, które zaraz przerywa, przechodząc do innych wątków.

13.27 Nawiązuje do tego co w aktach IPN można znaleźć o jednym z partnerów Abrisu.

Abris miał dążyć do zaniżenia kursu GetBacku i odkupienia akcji tanio. Nie udało się bo Aviva, Metlfe i Nationale-Nederlanden szybko sprzedały akcje.

Twierdzi, że w kwietniu 2018 r. wartość gotówki na jedną akcję GetBacku wynosiła około 50 zł, a można było je kupić za około 10 proc. wartości. Plan odkupienia akcji tanio się jednak nie powiódł, bo nikt już nie chciał tych akcji kupować, więc kurs nie szedł w górę.

- Ponieważ nie udał im się ten plan na giełdzie to po prostu ukradli aktywa – mówi Konrad Kąkolewski.

13.20 Ma jakieś zarzuty wobec prasy związane z tą emisją akcji. Wśród dziennikarzy wymienia nawet moją skromną osobę, ale właściwie nie mówi o co mu chodzi.

Na chwilę przechodzi na mocno obyczajowe wątki w GetBacku, że ktoś się do kogoś „dobierał”.

I znów jesteśmy przy emisji akcji.

Zaznacza, że nie było żadnej emisji ratunkowej. Konrad Kąkolewski podkreśla, że płynność szła swoim torem, a emisja miała być na bardzo duży rozwój GetBacku.

13.15 Nawiązuje do planu emisji akcji wiosną 2018 r. Zwołanie walnego z takim punktem programu było rozbudziło wątpliwości co do sytuacji finansowej windykatora.

Przypomina, że Abris nakazał zarządowi GetBacku zwiększyć zakupy portfeli pięciokrotnie, więc w tej sytuacji byłą to normalna emisja. Zaznacza, że GetBack jej nie potrzebował, bo wypracowywał zysk, który reinwestował.

- Spokojnie mógł się rozwijać w umiarkowanym tempie. Natomiast właściciel chciał kosmicznego rozwoju – zaznacza Konrad Kąkolewski.

Twierdzi, że to nic złego. Ale jak już się ukradło pieniądze, to zaczęto odwraca kota ogonem.

13.08 - Akt oskarżenia przedstawia te obligacje jako zło konieczne. Tymczasem jest to najlepsza z punktu widzenia spółki forma finansowania się – zaznacza.

13.07 - Tylko 11 proc. obligacji było sprzedanych przez Idea bank. Natomiast 89 proc. było sprzedane głównie w procesie sprzedaży, który zakładał bezpośredni kontakt z inwestorem – mówi Konrad Kąkolewski.

Ten kontakt mieli utrzymywać bezpośredni sprzedawcy GetBacku. Były to osoby pracujące wcześniej w różnych bankach, w departamentach klientów zamożnych.

Według byłego prezesa obligacje GetBacku były korzystne dla emitenta i nabywców.

12.56 Przechodzi do tego, że jedne emisje obligacji GetBack spłacał z nowych emisji. Podkreśla, że nie jest to przestępstwo i wielu emitentów tak robi. Zaznacza jednak, że w przypadku GetBacku w ogóle nie jest to prawdą. Spółka emitując małe serie spłacała je z obsługi portfeli wierzytelności.

12.54 Teraz mówi o raporcie Norberta Nartowskiego (w rzeczywistości chodzi o Andrzeja).

- Byłem kiedyś dyrektorem dość dużego obszaru w Citibanku. Pan Nartowski też się tam kręcił. Był uznawany za osobę niepoważną – dodaje.

12.52 Przechodzi do e-maila między członkami zarządu, w którym miał twierdzić, że GetBack dwukrotnie tracił płynność. Podkreśla, że korespondencja dotyczyła nie płynności a premii dla pracowników. Ci z pracowników, którzy najlepiej sprzedawali obligacje mieli w efekcie premie idące w miliony złotych. Zapanowała więc zła atmosfera.

- Zirytowała mnie ta sytuacja. W związku z tym odpisałem w tym stylu by przekonać członków zarządu by nie blokowali wypłat dla pracowników – broni się Konrad Kąkolewski.

Przechodzi do kwestii częstotliwości emisji obligacji.

- Małymi porcjami emitował je często, więc miał prosto je potem spłacać – dodaje były prezes GetBacku.

12.42 Rozprawa zostaje wznowiona. Składanie wyjaśnień kontynuuje oskarżony Konrad Kąkolewski.

Podkreśla, że transakcje na portfelach długów nie zaburzały możliwości spłaty obligacji.

Twierdzi, że w akcie oskarżenia przeczyta, że powinien więcej robić euroobliagcji niż zwykłych obligacji, bo są rzekomo lepsze dla spółki. Nie zgadza się z tym. Dodaje, że spółka wyemitowała euroobligacje za około 130 mln zł.

12.01 Sąd zarządził pół godziny przerwy.

11.58 Zdaniem Konrada Kąkolewskiego nadpłynność GetBacku potwierdzają akta restrukturyzacyjne. Ma to potwierdzać umowa z 29 kwietnia 2019 r. o sprzedaży aktywów Hositowi.

Twierdzi, że w ponad 65 proc. GetBack windykował przez ugody. Po wygaszeniu windykacji niektórzy dłużnicy nadal spłacali swoje zobowiązania. Pieniądze gromadziły się w FIZ-ach GetBacku, a nowe zarządy nie przekazywały wierzycielom informacji ile jest tych pieniędzy, twierdząc, że nie mogą spłacać wierzycieli zabezpieczonych, w szczególności banków.

Twierdzi, że Hoist kupił aktywa za GetBack, za bezcen, ale oprócz wierzytelności dostał masę gotówki, która uzbierała się w FIZ-ach. Te pieniądze miały wrócić do GetBacku by ten spłacił banki. Jego zdaniem sam GetBack mógł jednak spłacać raty bankom i prowadzić normalną windykację by spłacić obligatariuszy.

- Historia Polski zna taką sytuację jak połączenie BIG Banku z Bankiem Gdańskim. Maleńki BIG kupił sobie Bank Gdański za jego pieniądze. To taka sama sytuacja – twierdzi Konrad Kąkolewski.

11.48 Twierdzi, że pieniądze z GetBacku zostały wprowadzone do innych FIZ-ów, tam wierzytelności są spłacane i pieniądze płyną do innych a nie obligatariuszy GetBacku.

Twierdzi, że prokuratura nie zbadała ile Getback miałby pieniędzy ze wszystkich pieniędzy jakie obsługiwał, gdyby po 16 kwietnia 2018 r. działał tak jak do tej daty.

Kenneth Maynard, przewodniczący rady nadzorczej i czasowo p.o prezesa GetBacku po odwołaniu Konrada Kąkolewskiego, miał mu powiedzieć, że nie miał pojęcia, że Abris chciał ukraść pieniądze. Właśnie gdy się o tym dowiedział miał złożyć rezygnację.

11.43 Twierdzi, że widząc, że Abris i Leszek Czarnecki zaczęli kraść pieniądze zawiadamiał wiele organów. Wspomina obecnego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, szefa komitetu wyborczego Lecha Kaczyńskiego.

- Szukając ochrony dla GetBacku i ludzi i współpracując z CBA spotykałem się z panem Dudzińskim i szeregiem innych aktywnych politycznie osób – opowiada.

Wspomina o liście do ministra Zbigniewa Ziobro z listą inwestorów, którzy wówczas chcieli wpłacić 3 mld zł do GetBacku.

Do Marka Chrzanowskiego, ówczesnego przewodniczącego KNF, miał napisać 4-5 listów, prosząc by się spotkał z inwestorami zagranicznymi by ochronić GetBack przed złodziejami.

- Niestety to się nie stało. Ja zostałem aresztowany a spółka okradziona – mówi Konrad Kąkolewski.

11.37 Po raz kolejny w trakcie tego procesu stwierdza, że GetBack był nadpłynny i mógł spłacić wszystkie obligacje.

11.34 - GetBack był do końca płynny. Złodzieje z Capitea zamrozili zdrową spółkę. Ja się sprzeciwiłem to mnie wyrzucili – deklaruje Konrad Kąkolewski.

Kwestionuje opinię, że w sprawozdaniach finansowych GetBack nie uwzględniał odpowiednio zobowiązań warunkowych.

Twierdzi, że biegłe powołane przez prokuraturę wprowadziły korekty, które zmniejszyły wartość aktywów do poziomu z wielu kwartałów wcześniej, abstrahując od tego, że aktywa w tym czasie zwiększały wartość.

Zwraca uwagę, że biegłe zrobiły korekty tylko dla wybranych transakcji.

- Jeśli już chcą korygować to poprawnie i wszystkie transakcje – podkreśla Konrad Kąkolewski.

11.24 Kwestionuje opinię biegłych, że GetBack stosował portfele referencyjne tak jak się to robi na rynku pierwotnym, a nie na rynku wtórnym.

- Po pierwsze one tego nie badały. Po drugie jest pełna dokumentacja transakcji łącznie z wycenami. Po trzecie nie ma takiego rozróżnienia między wycenami na rynek pierwotny i wtórny. Wierzytelność to wierzytelność. Wartość wierzytelności ma odzwierciedlać ile dłużnicy spłacą. Do tego szacunku przyjmuje się wiele zmiennych – komentuje Konrad Kąkolewski.

Przechodzi do transakcji zakupu EGB Investments. Wytyka, że biegli nie wskazali na podstawie jakich informacji piszą, że nastąpiła utrata wartości goodwillu na transakcji EGB już na 30 września 2017 r.

- Ta transakcje miał miejsce – jeśli dobrze pamiętam - 28 września. Czyli w ciągu dwóch dni wyparowało około 150 mln zł według nich. To jest niemożliwe – podkreśla.

Dodaje, że transakcja zakupu EGB miała kilka wycen, które są dołączone do uchwał rady nadzorczej GetBacku, które wprost nakazują zarządowi zrealizować tę transakcję.

Twierdzi, że zarząd GetBacku nei chciał kupować EGB, ale Abris (główny udziałowiec) naciskał. Jednym tchem dodaje, że była to jednak dobra transakcja.

11.16 Kwestionuje opinię biegłych, że niektóre odzyski odbiegały od prognozowanych. Pyta czy prognozowanych w momencie zakupu czy później. Potem stanowczo stwierdza, że nie było takich przypadków.

Twierdzi, że wartość portfela w czasie rośnie w związku z różnymi podejmowanymi działaniami.

11.12 Zwraca uwagę, że GetBack utrzymywał aktywa w cenach zakupu. Podkreśla, że nie w cenie zakupu tylko wartości godziwej.

- Gdyby nawet cena zakupu była jakimś cudem ustalona w oderwaniu od wartości godziwej, np. zawyżona, to natychmiast musiałaby być skorygowana w dół w nowym miejscu gdzie by był ten portfel, czyli w nowym NS FIZ-ie. A potem co trzy miesiące było to audytowane – twierdzi Konrad Kąkolewski.

11.08 Dzisiejsze wyjaśnienia w zasadzie powielają to co Konrad Kąkolewski już mówił podczas poprzednich rozpraw – w GetBacku wszystko było w porządku.

Opinie o tym, że sprawozdania nie przedstawiały rzetelnie sytuacji finansowej są zaś bezpodstawne.

- Biegli napisali, że podzielają ustalenia KNF, że rzekomo chcąc uniknąć wyceny portfeli do wartości godziwej dokonywane były transakcje. Ale jest to zasadniczy błąd. Transakcja polega na tym, że portfel przechodzi z jednego NS FIZ do drugiego NS FIZ, gdzie jest wyceniany niezależnie. Nie ma więc przestrzeni gdzie można by tę cenę zafałszować – twierdzi Konrad Kąkolewski.

11.02 Twierdzi, że gdyby nawet przyjąć, że jakiekolwiek transakcje były pozorne, to gdyby poprawnie zrobić korekty wartość aktywów GetBacku byłaby taka sama.

10.55 Przechodzi do obligacji. Mówi, że obligacje były emitowane w oparciu o sprawozdania finansowe za 2015 i 2016 r. a nie kwartały, które wskazują biegłe.

10.53 Twierdzi, że branie danych z GetBacku w restrukturyzacji są w oczywisty sposób niewiarygodne, bo dawali je biegłym ludzie, którzy wyprowadzali majątek z GetBacku.

10.48 Mówi, że prokurator zlecił wydanie opinii w zakresie wyceny portfeli wierzytelności, a biegli tego nie zrobili.

Dodaje, ze prokurator zlecił badanie sprawozdania finansowego za 2017 r., a do dzisiaj nie ma takiego sprawozdania i nigdy nie wykonano jego badania. Audytor, który podszedł do tego badania miał zaś stwierdzić, że odstąpił od badania bo zaproponowane przez Capiteę (obecna nazwa GetBacku) korekty do aktualizacji aktywów nie mają podstaw.

10.44 - Po pierwsze prokuratura powołała tych biegłych dopiero 19 czerwca 2020 r. Wliczając wakacje ci biegli, którzy sami piszą, ze nic nie zbadali, na napisanie tej opinii mieli de facto 2-3 tygodnie czasu – mówi Konrad Kąkolewski.

Dodaje, ze biegli nie rozmawiali z osobami odpowiedzialnymi za sprawozdania finansowe.

- Krótko mówiąc ta opinia jest pisana na kolanie. Jest to bełkot – podkreśla Konrad Kąkolewski.

10.39 Wytyka biegłym, ze sami wskazują na niepełność informacji i twierdzi, że zgodnie z kodeksem etyki i prawem powinni w tej sytuacji odstąpić od badania.

- Biegli powołują się na to, że coś było potwierdzane w trakcie kontroli KNF. Kontrola KNF była przeprowadzona dokładnie tak samo jak ta opinia: bez ksiąg i sprawdzania danych źródłowych – podkreśla były prezes GetBacku.

Zaznacza, że wszystko zostało oparte na piliku Excela, który był tak skonstruowany jak pasowało „rzeczywistym sprawcom” afery GetBacku.

10.33 Dalej dowodzi, że wycena spoczywa na TFI, w którego funduszach były aktywa GetBacku.

10.30 Dalej wyjaśnienia składa Konrad Kąkolewski. Wraca do tego, że GetBack miał 209 opinii biegłych, które potwierdzały, że sprawozdania finansowe spółki były rzetelne.

Zwraca uwagę, że negatywna opinia wykorzystana w oskarżeniu zawiera zapis o tym, że jej autorzy nie zrobili wyceny aktywów, a z drugiej strony stwierdza, że wyceny samego GetBacku były nierzetelne.

- Ta opinia po prostu nie może być podstawą do wnioskowania, że sprawozdania były nierzetelne – twierdzi Konrad Kąkolewski.

Jako pierwszy wyjaśnienia zaczął składać Konrad Kąkolewski, były prezes GetBacku. Początkowo zapowiedział, że będzie to robił na trzech rozprawach. Ten limit już wyczerpał. Dzisiaj jest bowiem czwarta.

Proces, który ruszył 23 lutego 2022 r., nie dotyczy jednak odpowiedzialności za niewypłacalność GetBacku, ale nieprawidłowości w działalności Idea Banku przy dystrybucji obligacji windykatora i związanych z GetBackiem funduszy Trigon Profit.

Z 16 oskarżonych aż dziewięć osób to ludzie nieistniejącego już Idea Banku – od prezesów począwszy, przez zwykłych członków zarządu, dyrektorów departamentów, po radcę prawnego. Do tego dochodzą trzy osoby związane z Polskim Domem Maklerskim, dwie z Trigon TFI i jedna z Mercurius DM. GetBack reprezentuje tylko były prezes Konrad Kąkolewski, który zgodził się na publikację wizerunku oraz imienia i nazwiska.