Kamis nie dostanie Ziołopexu

Katarzyna Kozińska
opublikowano: 2002-07-08 00:00

Największy krajowy producent przypraw, firma Kamis, interesuje się przejęciem Ziołopexu, jednego z konkurentów w branży. Problem jednak w tym, że zarząd kaliskiej firmy nie zamierza zmieniać właściciela, bo sam ma apetyt na mniejszych rywali.

Połowę obrotów kaliskiego Ziołopexu stanowi sprzedaż przypraw, reszta to bakalie i herbata. Znacząca część produkcji trafia do odbiorców hurtowych.

— Jesteśmy największym dostawcą przypraw dla odbiorców przemysłowych — mówi Jan Kolański, prezes Ziołopexu.

Pewnie dlatego firmą interesują się najwięksi konkurenci z warszawskim Kamisem — liderem branży— na czele. Kamis zapowiadał powołanie podmiotu, który miałby zająć się obsługą przemysłowych odbiorców. Na razie plany zostały na papierze.

— Przy spadku całego rynku musimy zadbać o to, żeby nie stracić udziałów w naszym podstawowym segmencie. Priorytetem jest dla nas utrzymanie dominującej pozycji na rynku detalicznym. Moglibyśmy jednak zainteresować się współpracą kapitałową z Ziołopexem — mówi Robert Kamiński, właściciel i szef Kamisu.

Do porozumienia między konkurentami raczej nie dojdzie, bo Kamis chciałby zdobyć kontrolę w Ziołopeksie. Z kolei ten drugi gracz zgodzi się na mariaż kapitałowy jedynie na swoich warunkach. A konkretnie chodzi o sprzedaż pakietu mniejszościowego i to za duże pieniądze. Jakie?

— Większe niż obecna wycena rynkowa — dodaje Jan Kolański, którego rodzina kontroluje spółkę.

Jego zdaniem, Ziołopex ma dzisiaj ilościowo ponad 12-proc. udział w rynku przypraw. Wartościowo sięga on 8 proc. Wartość rynku przypraw określa się na 800 mln zł.

Ziołopex sam zamierza wkrótce przejąć jakąś firmę z branży. Pierwsze negocjacje się nie udały, ale spółka nie rezygnuje. W branży przypraw działa około 40 firm.

— To może być producent przypraw albo herbaty lub kawy. Myślimy także o wypromowaniu nowej marki — mówi Jan Kolański.

Obroty Ziołopexu sięgają 140 mln zł, Kamisu — 200 mln zł.

W październiku Ziołopex uruchomi zakład w Kamiennogórskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Jego budowa kosztowała prawie 30 mln zł. Połowę środków spółka wyłożyła samodzielnie, resztę pożyczył bank.

Spółka liczy, że nowoczesny zakład, który przejmie produkcję zlecaną podwykonawcom, zachęci nowych partnerów handlowych.

— Liczę, że znaczną część sprzedaży skierujemy także na eksport. Obecnie za granicę sprzedajemy 14 proc. produkcji, a zamierzamy dojść do 25 proc. — zapewnia Jan Kolański.