Bój przy użyciu setek ton cytrusów toczy się na centralnych placach. Jej bohaterami są piesi wojownicy (aranceri a piedi) - symbol zbuntowanego przeciwko tyranowi ludu oraz aranceri sui carri da getto. Ci drudzy odgrywając rolę gwardii znienawidzonego władcy i atakują prosto z wozów ciągniętych przez konie. Walka to eksplozja barw, pokaz tradycyjnych strojów, ale przede wszystkim gorących emocji udzielających się również widzom, a atmosfera to mieszanka agresji i dobrej zabawy przy akompaniamencie świeżo wyciskanego soku z pomarańczy.









Myślą przewodnią karnawału jest inscenizacja prawdziwej rewolty, jaka miała miejsce w czasach średniowiecza, połączona z elementami legendy. Jak wieść gminna niesie piękna córka młynarza (la Mugnaia) o imieniu Violetta siłą została uprowadzona przez wojska władcy, który rościł sobie prawo pierwszej nocy. Dziewczyna jednak podstępem upiła go i zabiła. Jej pojawienie się w oknie zamku z głową tyrana rozpoczęło rebelię. Dziś natomiast przedstawienie Violetty (której tożsamość jest do samego końca chroniona) w wigilię bitwy na balkonie ratusza rozpoczyna świętowanie.
La Mugnaia stała się lokalną bohaterką i zajmuje główne miejsce w kolorowym orszaku (il Corteo Strorico), który równolegle do toczącej się bitwy sunie dostojnie ulicami miasteczka. Piękna młynarka ubrana w tradycyjną białą suknię ślubną jedzie w złotej karecie pozdrawiając wiwatujące tłumy i obrzucając gawiedź cukierkami i gałązkami mimozy. Towarzyszy jej Generał, przedstawiciel władzy napoleońskiej, wspomagany przez generalne dowództwo czuwa nad prawidłowym przebiegiem uroczystości. W paradzie nie brakuje również orkiestry, dzieci ubranych w tradycyjne renesansowe stroje (Abba’), czy przedstawicieli niegdysiejszej władzy miasta.
Obserwując ten niesamowity spektakl aż trudno uwierzyć, że Ivrea to na co dzień spokojna, nieco nawet senna miejscowość, a tylko na czas karnawału całkowicie zmienia swoje oblicze. Po wąskich uliczkach mkną konne zaprzęgi, kamienice i place przywdziewają tradycyjne kolory drużyn, a mieszkańcy i turyści dumnie paradują w charakterystycznej, przypominającej dużą wełnianą skarpetę czapce frygijskiej (berretto frigio). W Europie w czasach rewolucji francuskiej stała się ikoną wolności, a dziś wspaniale chroni nie tylko przed zimnem, ale również przed pomarańczami - aranceri nie mają prawa rzucać w przechodnia ubranego w czerwone nakrycie głowy.
Historia karnawałowych uroczystości w Ivrei sięga początku XIX w., a dokładnie 1808 roku. W tamtym czasie Piemont znalazł się pod panowaniem Napoleona i stąd w barwnym korowodzie takie osobistości jak Generał, czy jego oficerowie. Od tego momentu zaczyna się również proces wprowadzania nowych postaci – tradycja córki młynarza sięga 1858 roku, a sama walka na pomarańcze w dzisiejszej, zorganizowanej, formie narodziła się w połowie XX w. I choć co roku w bitwie nie brakuje poszkodowanych, a za zaszczyt rzucania cytrusami należy słono zapłacić (sami tylko piesi bojownicy wydają ok. 90-100 € za trzy dni), to jednak przyciąga ona chętnych do wspólnej zabawy - zarówno wśród mieszkańców, jak i turystów.
Więcej o Piemoncie, urokliwych starych miasteczkach, jego sławnych winach i ciekawych wydarzeniach na stronie www.belpiemonte.com.