Paweł Fornalski trenował wioślarstwo, hokej na lodzie i na rolkach. Obecnie skupia się na dwóch dyscyplinach: strzelectwie dynamicznym i triatlonie. Jego celem jest start w zawodach Ironman na Hawajach za cztery lata. Uważa, że dla człowieka pracującego umysłowo najlepszym odpoczynkiem jest ruch.

Od 22 lat funkcjonuje w świecie biznesu, opracowuje strategie rozwoju firmy oraz inwestuje. Intensywna praca i życie na pełnych obrotach spowodowały, że Paweł Fornalski, przewodniczący rady nadzorczej i współzałożyciel firmy IAI, która oferuje platformę do tworzenia i prowadzenia sklepów internetowych IdoSell, poszukiwał sposobu na wyciszenie, zwłaszcza umysłu. Udźwignąć wymagania, jakie sobie postawił, pomógł mu sport. Żartuje, że dzięki wysiłkowi fizycznemu jeszcze nie zwariował.
– Duże osiągnięcia biznesowe często wymagają ekstremalnej pracy. W pierwszych latach rozwoju firmy pracowaliśmy ze wspólnikiem po 70-80 godzin tygodniowo, ale zawsze staraliśmy się znaleźć czas na sport. Dawał nam odskocznię od wysiłku umysłowego i stresu. Sport pozwala rozładować emocje i nagromadzoną energię. To jest moja tajemna recepta na sukces – mówi Paweł Fornalski.
Od wioślarstwa do triatlonu

Przedsiębiorca od dawna jest związany ze sportem. Kilkakrotnie też zmieniał zainteresowania – w młodości trenował siatkówkę, a na studiach wioślarstwo. Następnie hokej – najpierw na lodzie, potem na rolkach. Odnosił sukcesy, grając w lidze niemieckiej i polskiej ekstraklasie. Po latach przerzucił się na sporty indywidualne.
Powodem była możliwość samodzielnego ustalania terminu treningów, bez konieczności dostosowania się do członków zespołu. Paweł Fornalski wskazuje również, że zamiast wyjeżdżać na mecze, wolał spędzać czas z rodziną. Dlatego szukał dyscyplin, które pozwoliłyby mu cieszyć się ruchem i godzić pracę z życiem rodzinnym. Tak odnalazł strzelectwo dynamiczne i triatlon.

– Od siedmiu lat trenuję tzw. strzelectwo dynamiczne. Celowo dodaję dynamiczne, ponieważ nie jest to zwykłe strzelanie do tarczy. W tej dyscyplinie ważny jest czas przejścia toru wraz z celnością oddawanych strzałów. Wykonuje się je prawdziwą bronią palną, a używane są do tego jej trzy rodzaje: pistolet, karabin lub strzelba – tłumaczy przedsiębiorca.
Poznaj program konferencji online “Wellbeing w biznesie”, 8 marca 2023 >>
Strzelectwo dynamiczne (IPSC) w Polsce jest uważane za niszową i wciąż mało znaną dziedzinę sportu, choć jej popularność z każdym rokiem wzrasta. Polega na jak najszybszym i celnym trafieniu do celu podczas pokonywania zaaranżowanego toru. Jego przebieg regulują przepisy międzynarodowej organizacji. Strzelectwo dynamiczne jako dziedzina sportu powstało w Stanach Zjednoczonych. W zawodach wyróżnia się wiele konkurencji, w tym np. konkurencję dynamiczną i strzelecką, a udział w nich mogą brać również osoby, które nie mają pozwolenia na broń, jednak konieczne jest ukończenie szkolenia. Innym rodzajem zawodów strzeleckich są te rozgrywane według zasad IDPA. Polegają na imitacji konieczności samoobrony i strzelanie do pojawiających się celów. Jest też strzelectwo taktyczne.
– Zawody odbywają się na strzelnicy, na której budowanych jest kilka torów. Czas przebiegu jednego toru w IPSC wynosi od 20 sekund do 2 minut. Przebieg toru jest zaskoczeniem. Czasami na jednych zawodach pokonuje się kilka takich torów, a czasami kilkanaście. Na torach do zawodów taktycznych odległość do pokonania jest większa i wynosi nawet kilkaset metrów. Na zawodach korzystam z własnej broni palnej. Będąc dzieckiem, bawiłem się karabinem z patyka, a teraz biegam na zawodach z prawdziwą bronią. Należy jednak pamiętać, że choć takie zajęcie daje ogromną frajdę, nadaje się tylko dla ludzi odpowiedzialnych – przestrzega Paweł Fornalski.

Drugim sportem, który pochłonął przedsiębiorcę, jest triatlon. Nieświadomie miał z nim do czynienia od wielu lat. Często bowiem jeździł na rowerze, biegał i pływał. Za cztery lata zamierza wystąpić w zawodach Ironman w Kailua Kona na Hawajach. Dystanse do pokonania w wyścigu to 3,86 km pływania, 180,2 km jazdy na rowerze i 42,195 km biegu. Część sportowców twierdzi, że nie ma ważniejszej imprezy w świecie sportów wytrzymałościowych od mistrzostw świata Ironman, które rozgrywają się w tym miejscu od ponad 40 lat.
– To duże wyzwanie dla organizmu, który nie jest przygotowany do takiego wysiłku. Ale sądzę, że przez tych kilka lat będę w stanie się przygotować. Mam osobistego trenera, jeżdżę na rowerze i biegam o każdej porze roku. W zimie po śniegu, latem po szosie – żadna pogoda nie jest mi straszna. Często łączę pracę i biznesowe rozmowy z jazdą na rowerze, dlatego sporą część spotkań zmieniłem na wideorozmowy lub rozmowy telefoniczne. Staram się dobrze zarządzać swoim czasem i wkomponować sport tak, by nie kolidował z resztą obowiązków. Trenuję siedem dni w tygodniu, by ekstremalnie zbudować swoją wydolność – zaznacza przedsiębiorca.
Lekkość w ruchu

Bardzo długo nie lubił biegać, jednak po pewnym czasie ten rodzaj ruchu stał się jego ulubionym. Mówi, że biegając, odkrywa wiele szczegółów i zakamarków, których nie sposób zobaczyć podczas zwykłego spaceru. Wskazuje także na prostotę tej czynności i jej właściwości oczyszczające umysł. W tym sezonie pokonał biegiem 1300 km i zdarł dwie pary butów.
– Moja starsza córka jest zainteresowana triatlonem i twierdzi, że chce startować w przyszłości. To rezultat wychowania dzieci w duchu równowagi między aktywnym i pasywnym odpoczynkiem. Sport towarzyszy nam w każdej wolnej chwili. Wspólnie trenujemy z dziećmi: ja biegnę około 10 km, a córka jedzie na rowerze. Podobnie jest, gdy uczę młodszą córkę jeździć na rowerze. Biegam wtedy za nią 2-3 km, trzymając kijek – mówi inwestor.
Zaznacza, że jego rola w firmie bardzo często oznaczała przywiązanie do biurka. Bywało to dla niego nużące, jednakże dawka ruchu niwelowała zmęczenie.
– Za wysiłek fizyczny organizm nagradza nas endorfinami. Przy umiarkowanym treningu szczęście otrzymujemy już w trakcie ćwiczeń. Jeżeli są trudniejsze, na początku pojawia się złość, lecz potem następuje podwójny wyrzut pozytywnych emocji. Czasami podczas wysiłku odczuwam jednak zmęczenie czy zdenerwowanie. Ustalony plan treningowy pomaga mi wytrwać i utrzymać dyscyplinę. To dzięki systematyczności polepszam swoje życiowe czasy na zawodach. To co trzy lata temu wydawało mi się niemożliwe, okazuje się do osiągnięcia. Kiedyś nie sądziłem, że będę w stanie przebiec 10 km poniżej godziny, a teraz robię to w czasie 43 minut – wyjaśnia Paweł Fornalski.
Sport i biznes idą w parze

Przedsiębiorca wskazuje na cechy łączące sport i biznes. Ważna jest przede wszystkim samodyscyplina, niezbędna zarówno do prowadzenia firmy, jak i regularnych treningów. Równie istotna jest determinacja do osiągania celów.
– W rozmowach z właścicielami i członkami spółek, w które inwestuję, bardzo często przewija się temat sportu. Śmiejemy się, że przedsiębiorcy, z którymi współpracuję, w pierwszym roku mojej inwestycji chudną, a nie tyją. Wymiana spostrzeżeń na temat tego, co nas napędza, powoduje, że moi rozmówcy bardzo często zaczynają swoją sportową przygodę. Wtedy widzą, że dużo więcej osiąga się w pracy, kiedy organizm się zmęczy, a umysł odpocznie. Uważam, że dla człowieka, który pracuje umysłowo, wskazanym odpoczynkiem jest ruch. Ludzie, którzy wiedzą, jak wypoczywać, i robią to właściwie, mają dużo lepsze rezultaty w pracy – konkluduje Paweł Fornalski.
© ℗