Klient OFE będzie wart ponad 1000 zł
Część funduszy emerytalnych wierzy, że nieźle zarobi na sprzedaży klientów
Już w przyszłym roku można spodziewać się pierwszych prób przejęcia klientów funduszy emerytalnych. Koszt pozyskania jednego klienta może sięgnąć nawet 1400 zł.
Nikt nie ma wątpliwości, że fuzje i konsolidacja funduszy emerytalnych są nieuniknione. Nie będą to jednak łatwe negocjacje, bo wciąż nie ma wiarygodnych informacji dotyczących wartości portfeli. Należy się jednak spodziewać, że fundusze, które przejmą inne OFE wraz z ich klientami, słono za to zapłacą, a na zwrot inwestycji poczekają kilka lat. OFE rozpoczęły wycenę klientów, ale nie chcą jej na razie ujawniać.
Wycena klienta
Pierwsze szacunki mówią, że koszt jednego klienta w kupowanym OFE może wynieść 1000-1400 zł.
— Cena klienta zależy od wielu czynników — od liczby klientów funduszu, kosztów stałych, struktury opłat i portfela OFE. Za przejęcie nie można zapłacić zbyt wiele. Będą różne ceny na różne transakcje. Sądzę, że nie można zapłacić więcej niż 1000 zł za klienta. Chyba że średnia składka klientów w przejmowanym funduszu jest bardzo wysoka — tłumaczy Andrzej Sołdek, członek zarządu i dyrektor finansowy w Zurich Solidarni PTE.
Cena klienta zależy także m.in. od jego wieku, płci, wielkości aktywów funduszu i średniej składki na jednego członka OFE, wielkości wydatków na kampanie reklamowe czy akwizycję.
— Trudno wyliczyć koszt jednego klienta, dopóki brakuje informacji o 70 proc. klientów OFE z ZUS. Nie można ocenić wartości tego biznesu — mówi Andrzej Jacaszek, szef PTE Norwich Union.
Z kolei Michał Szczurek, wiceprezes PTE Nationale-Nederlanden powiedział, że w krajach Ameryki Południowej cena klienta w podobnym II-filarowym funduszu, wyniosła 200-300 USD (800-1200 zł).
— Sądzę jednak, że w najbliższym czasie nie dojdzie do przejęć funduszy, bo nawet najmniejsze, a dysponujące dużym zapleczem kapitałowym, mogą utrzymać się na rynku bardzo długo — mówi.
Przejmowane będą prawdopodobnie małe fundusze, które do końca roku nie zdobędą 100-150 tys. członków. Za fundusz emerytalny ze 100 tys. klientów trzeba więc będzie zapłacić 100-150 mln zł. Istnieje więc szansa, że ich akcjonariusze spróbują zrekompensować sobie wydatki na organizację funduszu oraz jego promocję.
Kupców nie brakuje
Piętnaście OFE zdobyło już około 8,5 mln osób. Do pozostałych sześciu (OFE: Epoka, Arka-Invesco, Polsat, Rodzina, Kredyt Banku i Pekao/Alliance) należy łącznie prawdopodobnie 200-300 tys. klientów.
Do końca roku ostatnia szóstka funduszy może przyciągnąć około 500 tys. osób. Właśnie te PTE mogą zdecydować się na sprzedaż. Dotychczas jednak żadne z PTE nie przyznaje się, że będzie wystawiać portfel na sprzedaż. Częściej słyszy się, że to one będą kupować (m.in. PTE KB PBI i PTE Arka-Invesco).
Zapał do łączenia się może jednak ostudzić UNFE, które już teraz alarmuje, że coraz groźniejsza staje sie koncentracja rynku w rękach kilku dużych OFE. Zdaniem Cezarego Mecha, prezesa UNFE, należy przeciwstawić się powstaniu oligopolu na rynku, bo to zagraża interesom członków funduszy i eliminuje konkurencję.
— Rynek w obecnym kształcie nie będzie efektywny. Fundusze, do których należeć będzie znacząca część klientów, będą go kształtować i ograniczać. One decydować będą o cenach i inwestycjach. Szacunkowo, około 2030 roku, 60 proc. PKB będzie należeć do funduszy emerytalnych. Duże OFE będą więc wpływać na kształt całego rynku finansowego — twierdzi Romana Rucińska, wiceprezes PTE Skarbiec-Emerytura.
ZA WCZEŚNIE: Większość przedstawicieli PTE uważa, że za wcześnie jeszcze na wycenę klientów OFE, bo brakuje pełnej o nich informacji. Cena natomiast wciąż ulega zmianie. Tak uważają, Andrzej Jacaszek (na górze z lewej), Andrzej Sołdek, Romana Rucińska. Michał Szczurek przekonuje zaś, że w przyszłym roku można spodziewać się najwyżej dwóch fuzji PTE. fot. ARC