Koalicjanci PiS i opozycja chcą sejmowej debaty na temat zwiększenia polskiego kontyngentu w Afganistanie i pytają czy stać nas na dodatkowe 300 mln zł.
Minister obrony Radosław Sikorski zapowiedział w czasie wizyty w USA, że liczba polskich żołnierzy stacjonujących w Afganistanie wzrośnie w lutym do tysiąca. Polacy mają wspomóc kontyngent NATO w coraz cięższej walce z talibami. Tylko w przyszłym roku z budżetu MON trzeba będzie wydać na tę misję ok. 300 mln złotych.
Ta kwota nie jest oszałamiająca przy całym budżecie resortu obrony wynoszącym ponad 18 miliardów złotych. Jednak dotychczas na misję w Iraku wydaliśmy 700 milionów, a w tym roku na ten cel pójdzie jeszcze co najmniej 100. Uwzględniając sprzęt, który z Iraku nie wróci, wychodzi, ze koszt operacji wyniesie co najmniej 1 miliard złotych. A na Afganistan, gdzie jest 100 żołnierzy, wydaliśmy w ostatnich latach ponad 80 milionów. Na inne misje zagraniczne w tegorocznym budżecie przeznaczono ponad 200 milionów.
Nasz udział w wojnie z terrorem u boku Amerykanów jest kosztowny i wygląda na to, wyniósł mniej więcej tyle, ile na w ostatnich latach wyniosła cała amerykańska pomoc wojskowa. Bilans wychodzi na zero.
Wysokie koszty misji nie uszły uwadze polityków, którzy są przecież w przededniu wyborów samorządowych. W piątek krytycznie o decyzji wysłania dodatkowych wojsk polskich do Afganistanu wypowiadali się politycy opozycji i koalicji.
Największą determinację przejawia Samoobrona, zapowiadając, że na pewno nie zgodzi się na tak duży kontyngent. Przewodniczący partii Andrzej Lepper przypomniał, że wcześniej nie było mowy o tysiącu żołnierzy. Oświadczył też, że jest to stanowczo zbyt wysoka cena za 5 minut rozmowy polskiego premiera z prezydentem USA. I przekonywał, że te pieniądze można lepiej wykorzystać, przypominając m.in. o niskich zarobkach m.in. w służbie zdrowia.
Liga Polskich Rodzin chce, by na najbliższym posiedzeniu Sejmu posłowie wysłuchali informacji rządu dotyczącej wysłania dodatkowego kontyngentu polskich sił zbrojnych. Lider LPR Roman Giertych uważa, że tak ważna deklaracja powinna paść w kraju po uprzedniej dyskusji na ten temat.
Podobnego zdania jest też Jarosław Kalinowski z PSL. Przypomniał, że kiedy zapadała decyzja o wysłaniu polskich żołnierzy do Iraku, taka debata w Sejmie była. Zdaniem szefa PSL Waldemara Pawlaka, nasz udział w misji w Afganistanie będzie niewspółmierny do polskich możliwości i kompetencji. Według niego, dużo większy pożytek Polska miałaby, gdyby za pieniądze przeznaczone na wysłanie żołnierzy ufundowano stypendia dla studentów.
Przeprowadzenia sejmowej debaty domaga się również SLD. Przewodniczący Sojuszu Wojciech Olejniczak powiedział, że Polski na taką operację nie stać.
Tymczasem były minister obrony Janusz Onyszkiewicz uważa, że Polska powinna wysłać duży kontyngent do Afganistanu. Zdaniem przewodniczącego Partii Demokratycznej – demokraci.pl, jest to ważne dla pozycji międzynarodowej naszego kraju.
Premier Jarosław Kaczyński, odpiera zarzuty oponentów mówiąc, że decyzja w sprawie zwiększenia polskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie została "podjęta już dawno". Podkreślił, że jego rozmowy w Stanach Zjednoczonych nie miały żadnego związku z tą decyzją.
– To jest decyzja między nami a NATO i tak się złożyło, że podczas mojego pobytu w Stanach Zjednoczonych sekretarz generalny NATO zwrócił się o potwierdzenie pewnych spraw – mówił szef rządu.
Według szefa MON, Radosława Sikorskiego, do Afganistanu ma trafić batalion zmechanizowany, który będzie stacjonował w naszej bazie w Bagram, gdzie dziś służy 100 polskich żołnierzy. Polacy mają brać udział w operacjach głównie we wschodniej części Afganistanu .
Niebezpieczna misja
Od początku września wojska NATO prowadzą wielką operację przeciwko talibom. Jej celem jest rozgromienie działających na południu oddziałów partyzanckich i wyparcie ich przed zimą z Afganistanu. Według dziennika "Financial Times", Polacy mogliby trafić właśnie tam, gdzie walki są najsilniejsze, a nie do bezpiecznej bazy Bagram, o której wspominał minister Sikorski.
Generał Stanisław Koziej przestrzegł, że polska misja w Afganistanie będzie bardzo trudna. Były wiceminister obrony powiedział, że w Afganistanie należy się liczyć z dużo większymi stratami niż w Iraku.Gość "Sygnałów Dnia" zwrócił uwagę, że walka z talibami będzie mało efektywna, ponieważ bojownicy są rozproszeni i atakują z ukrycia. Dodał, że opór talibów będzie tym większy, że pradowodobnie w afgańskich górach ukrywa się Osama bin Laden.
Obecnie w Afganistanie największe kontyngenty, liczniejsze od polskiego mają już m.in. USA, Wielka Brytania i Niemcy. Prawdopodobnie z tego powodu kraje te nie odpowiedziały dotychczas na zeszłotygodniowy apel o zwiększenie naczelnego dowódcy operacyjnego sił NATO, amerykańskiego generała Jamesa Jonesa o wzmocnienie sił Sojuszu do ok. 2500 żołnierzy.
DA (PAP, RMF, IAR)