Kolarstwo jako jedna z nielicznych dyscyplin łączy tradycyjny sport z ekstremalnymi wyczynami. Na rowerach jeżdżą wszyscy. Jedni wolą rodzinne wyprawy w niedzielne popołudnie po wygodnych, utwardzonych trasach miejskich. Inni wyjeżdżają na weekend w góry, poszukując świeżego powietrza i niepowtarzalnych wrażeń, jakich dostarcza jazda po wertepach. Chcą się ubłocić, zmęczyć — słowem odetchnąć od nudnej, biurowej rzeczywistości. Także podczas urlopu. Menedżerowie, prawnicy czy architekci coraz częściej zamiast biernego wypoczynku w światowych kurortach decydują się na dwa tygodnie wycieczki objazdowej na dwóch kółkach. Okazuje się, że nie potrzeba umiejętności mistrza kolarskiego, aby uczestniczyć w tego typu wyjazdach.
— Dziennie pokonuje się dystans 30-60 km. Za peletonem jedzie autobus z bagażami. Ci, którzy opadną z sił, mogą przesiąść się do autokaru. Trasa dobierana jest tak, aby każdy uczestnik mógł ją pokonać i jednocześnie miał jeszcze siłę na to, aby zwiedzać — wyjaśnia Anna Wojciechowska, współwłaścicielka biura podróży Dialekt.
Dodaje, że przeciętnie wyjazdy rowerowe trwają dwa-trzy tygodnie.
Praca nad przygotowaniem trasy trwa kilka lat. Organizatorzy muszą zadbać nie tylko o transport, zakwaterowanie i wyżywienie. Trzeba także znaleźć ciekawą trasę, sprawdzić ją i zapewnić stałą opiekę pilota rowerzysty.
— Na tego typu wyjazdy nie wybiera się głównych dróg, bo jazda wśród spalin to żadna przyjemność. Poza kontaktem z przyrodą, w programie wycieczki powinno znaleźć się zwiedzanie. Wrażenia będą niezapomniane, gdy będzie ich dużo i różnego typu — dodaje Piotr Dębiński, współwłaściciel biura podróży Wagabunda.
Jego zdaniem, optymalna liczba uczestników w takiej imprezie to 20 osób. Czasem grupa rowerzystów to znajomi. Częściej jednak przypadkowi miłośnicy dwóch kółek, którzy akurat natrafili na ofertę biura. Rozpiętość wiekowa grup może być więc bardzo duża: od młodzieży w wieku licealnym do 60-latków. Przeważają jednak osoby młode i w wieku średnim, od 20 do 45 roku życia. Duże zainteresowanie tego typu imprezami okazują kobiety, które traktują je często jako rodzaj wyjazdu kondycyjnego.
Osoby uprawiające ekstremalną odmianę kolarstwa górskiego są zwykle zainteresowane również innymi sportami ekstremalnymi.
— Dla nich organizujemy rajdy, podczas których należy przebyć 200 km w kilkanaście godzin. Do pokonania tego dystansu używa się oprócz roweru także innych środków transportu: paralotni, kajaka itp. Takie imprezy organizujemy zwykle na terenach Jury Krakowsko- -Częstochowskiej, w Kotlinie Kłodzkiej, w Bieszczadach lub Pieninach — opowiada Maciej Sokołowski, szef biura podróży Kompas z Gdańska.
Zdaniem Macieja Ziemowskiego, właściciela biura podróży Bird Service z Krakowa, na wyjazdach stricte rowerowych wypoczywa co roku kilkuset Polaków. Organizacja tego typu imprez należy więc zwykle do ubocznej działalności biura podróży.
— Nie są to wyjazdy masowe. Popyt na nie jest umiarkowany. Moda na czynny wypoczynek dopiero do Polski dotarła. Wakacje na rowerze popularne są na Zachodzie. Holandia, Niemcy, Francja, Austria to kraje, w których turystyka rowerowa cieszy się dużym zainteresowaniem. Tylko w Niemczech istnieje ponad sto biur wyspecjalizowanych w turystyce rowerowej i rzeczywiście czerpiących z niej dochody. W Polsce tego typu wyjazdy w ofercie biura bardziej świadczą o pasji właścicieli — tłumaczy Maciej Ziemowski.
Ze względu na małą dochodowość, polscy organizatorzy nie inwestują w reklamę i mało kto wie o ich ofercie. Zdaniem Macieja Ziemowskiego, biura przygotowują sobie przyszły rynek. Zmiana przyzwyczajeń spędzania urlopu nie nastąpi z dnia na dzień. Na to potrzeba czasu.
l Agnieszka Ostojska
[email protected] % (22)6116224
