Kolejna propozycja dla nabitych w mBank

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2012-01-26 00:00

Bank znowu wyciąga rękę do zgody. Jeśli ktoś ją przyjmie, nie zamyka sobie drogi do pozwu zbiorowego.

W trzy lata od powstania największego ruchu niezadowolonych klientów, znanego pod nazwą „nabici w mBank”, BRE Bank, właściciel detalicznej marki, wychodzi z nową, trzecią już, ofertą rozwiązania sporu.

Wziął się on stąd, że kredytobiorcom, którzy zaciągnęli kredyt mieszkaniowy do 2006 r., to zarząd ustala wysokość marży. Standardowo jest ona natomiast stała w całym okresie kredytowym i ustalana przy podpisaniu umowy. Wczoraj bank zaoferował marże dla kredytów frankowych na poziomie 2,5-2,7 proc.

„Proponowane przez mBank i MultiBank marże dla spłacanych kredytów we frankach stanowią konkurencyjną ofertę wobec marż oferowanych przez inne banki nie tylko obecnie, ale także w okresie 2010-2011 r.” — czytamy w komunikacie banku.

Podaje przykłady z 2009 r., kiedy najniższa marża dla franka wynosiła 3,2 proc. (a były też na poziomie 6,85 proc.). W 2010 r. dostępna była jedna oferta ze stawką 2,3 proc., ale na rynku kredyt frankowy można było dostać tylko w dwóch bankach. Tutaj też kryje się ułomność porównań BRE Banku. 2,5-2,7 proc. marży to dzisiaj dobra oferta, ale czy zadowoli nabitych w mBank?

Mają nieco dłuższą pamięć niż trzy lata i pamiętają, że ich znajomi w 2007-08 r. zaciągali kredyty przy cenach oscylujących w granicach 1 proc. Oni wówczas płacili znacznie więcej za swoje długi. I płacą do dzisiaj. Przynajmniej większość z tych, którzy zaciągnęli kredyty „ze starego portfela”.

Łącznie takich kredytobiorców było około 20 tys., spośród nich 8 tys. zgodziło się przyjąć nowe warunki przedstawione przez BRE Bank. Dotąd wyszedł on z dwiema propozycjami rozwiązania problemu. W styczniu 2009 r. zaoferował sztywną marżę, w wysokości ustalanej osobno dla każdego klienta, plus LIBOR.

Kolejna oferta, z jesieni 2010 r., dawała kredytobiorcom możliwość zamiany kredytu frankowego na denominowany w euro z obniżoną marżą w stosunku do stawki, jaką płacili wcześniej. Część zainteresowanych nie tylko ją odrzuciła, ale wręcz uznała, że polubowne rozwiązanie sporu jest niemożliwe i w grudniu 2010 r. wystąpiła z pozwem zbiorowym przeciw BRE Bankowi. Złożyło go 776 osób. Obecnie jest ich już ponad 900, a może być więcej.

W przyszły wtorek w „Gazecie Wyborczej” ukaże się ogłoszenie sądu skierowane do potencjalnych zainteresowanych o rozpoczynającym się postępowaniu. Ivo Gabrysiak z kancelarii Wierzbowski Evershed, która reprezentuje pozywających, wyjaśnia, że jeśli ktoś zdecyduje się przyjąć nowe warunki banku, również może przystąpić do pozwu.

— Okres pozwu obejmuje okres styczeń 2009-luty 2010 r. Jeśli ktoś podpisał aneks w tym czasie, nie może przystąpić do pozwu. Gdy przyjął nowe warunki po tej dacie, wówczas nie ma przeszkód, żeby do niego się przyłączył. Jest wiele takich osób w grupie pozywających. To samo dotyczy tych, którzy zdecydują się przyjąć najnowszą ofertę banku. Z tym że będą one mogły dochodzić przed sądem roszczeń tylko za okres od podpisania umowy kredytowej do przyjęcia nowych warunków — mówi Ivo Gabrysiak.