Kolejny miesiąc w niepewności

Adam Stańczak, analityk DM BOŚ
opublikowano: 2025-03-31 08:40

Globalne rynki akcji mają za sobą tydzień, który zakończył się mocnym spadkami najważniejszych indeksów. Na Wall Street DJIA stracił 0,96 procent, gdy Nasdaq Composite oddał 2,59 procent przy spadku szerokiego S&P500 o 1,53 procent. Europa odpowiedziała spadkami niemieckiego DAX-a i francuskiego CAC o – odpowiednio – 1,88 procent i 1,58 procent.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Cofnięcia zdają się rysować jednoznaczny obraz tygodnia w przecenie, ale naprawdę spadki zostały zagrane głównie na sesjach piątkowych, które skończyły się poważnymi tąpnięciami w USA. W istocie, tylko w piątek DJIA spadł o 1,69 procent przy cofnięciu Nasdaqa Composite o 2,70 procent i odejściu S&P500 o 1,97 procent. Również straty indeksów europejskich zostały zagrane głównie dzięki piątkowemu cofnięciom DAX-a o 0,96 procent i CAC o 0,93 procent.

Wcześniej rynki amerykańskie szukały kontynuacji odbić po ostatnich falach wzrostowych, gdy Europa zwyczajnie konsolidowała się pod szczytami hossy. Z perspektywy końca tygodnia widać, iż piątkowe załamanie sentymentu zostało zbudowane min. na kolejnych salwach oddanych w wojnie celnej przez prezydenta Donalda Trumpa, który podwyższył stawki celne na samochody importowane do 25 procent. Nie ma jednak wątpliwości, iż najważniejszym elementem były reakcje inwestorów na piątkowe dane makro w USA, które przesądziły o obrazie tygodnia, spowodowały załamanie odbić na Wall Street i szukanie korekt przez indeksy europejskie.

W istocie opublikowanie w piątek dane pokazały uporczywość inflacji mierzonej wskaźnikiem PCE-Core, wzrost oczekiwań inflacyjnych do poziomu najwyższego do wielu lat i dalsze pogorszenie indeksu nastrojów konsumentów Uniwersytetu Michigan, którego wcześniejsze, słabe odczyty stały się jednym z najważniejszych zmiennych uruchamiających tegoroczne przeceny w USA. Reakcje rynku jawią się jako przesadzone, ale piątkowe dane zsumowały się w nieco stagflacyjny obraz gospodarki straszący inwestorów spowolnieniem przy braku przestrzeni do obniżek ceny kredytu przez Fed. Efekty widać po wycenach prawdopodobieństwa obniżek stóp procentowych przez FOMC, w których stale dominuje scenariusz ledwie trzech redukcji ceny kredytu po 25 punktów bazowych do końca roku.

Na pierwszy rzut oka nie ma powodów do zaniepokojenia, ale przy braku przestrzeni do obniżek stóp procentowych w kontekście słabnącego wzrostu gospodarczego gracze muszą postrzegać rynki akcji jako zagrożone ryzykiem recesji. W naszej opinii zarysowany wyżej obraz jest jednak przejściowy. Jedna część powyższego zakładu musi być bowiem błędna, bo już teraz można zakładać, iż Fed nie będzie biernie przyglądał się pogarszaniu się kondycji gospodarki i zacznie obniżać cenę kredytu z założeniem, iż inflacja spadnie razem z osłabieniem wzrostu gospodarczego. W praktyce, albo obecne strachy przed recesją ustąpią albo zostaną zastąpione nadziejami na obniżki stóp procentowych.

Patrząc na przyszłość giełd nie można zapominać o wojnie celnej, która – jakby to paradoksalnie nie brzmiało – dopiero wchodzi w swoją najostrzejszą fazę. Prezydent Donald Trump ustawił bowiem termin 2 kwietnia jako pierwszy dzień nowego reżimu celnego, ale naprawdę nikt nie wie, jakie salwy zostaną oddane do tego dnia w Białym Domu. Dotychczasowe działania – wojna celna z Kanadą, Chinami i Meksykiem, zapowiedziane cła na metale i wreszcie samochody – jawią się jako przygrywki przed główną bitwą, która ma objąć cła odwetowe za opłaty nakładane na towary amerykańskie, ale też za podatki, jakie inne państwa nakładają na towary i usługi świadczone przez amerykańskie firmy. Donald Trump powiedział wcześniej, iż popularny w Europie podatek VAT, którego nie ma w USA, jest dla nowego rządu częścią wojny celnej.

Jeśli na powyższy obraz nałożyć jeszcze zaniepokojenie inwestorów kondycją amerykańskiej gospodarki, które w pierwszym tygodniu kwietnia zostanie wzmocnione czekaniem na dane z rynku pracy w USA, to od pierwszych sesji nowego kwartału nie sposób oczekiwać czegoś więcej niż gry w kontekście nowej dawki zmienności. Wejście w kwiecień warto zatem postrzegać jako ryzyko dla scenariusza wzrostowego i okres, w którym uspokojenie nastrojów będzie trudne do realizacji. W praktyce należy liczyć się ze spadkami, które wymuszą korekty w Europie, pogłębienie tegorocznych przecen na Wall Street oraz większą korelację między poszczególnymi giełdami.