W ubiegły poniedziałek przekonał się o tym kolejny trener, a w zeszłym tygodniu odszedł rzecznik prasowy i najgłośniejszy transfer sezonu - Euzebiusz Smolarek, wielokrotny reprezentant kraju i gracz który od niejednej europejskiej drużyny pobierał pensję - został przesunięty do drużyny występującej w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy, gdzie jego kolegami będą nastolatkowie szlifujący dopiero swoje umiejętności.
Przez media wszelkiego rodzaju przetoczyła się fala gromów. "Niepoważny biznesmen", oszołom znów zwalnia", "kartofle mu sadzić, a nie zarządzać biznesem" - takich komentarzy nie brakowało ze strony dziennikarzy gospodarczych i fanów piłkarskich. Zaledwie kilka nieśmiałych głosów stanęło otwarcie po stronie prezesa Wojciechowskiego. Bo skoro płaci, to ma prawo wymagać uczciwego podejścia do wykonywania obowiązków ze strony pracownika. To jeden z podstawowych obowiązków w Kodeksie pracy.
"Płacę i wymagam, a jak się nie podoba, to droga wolna" to także jedna z kluczowych zasad kapitalizmu. Dokładnie na takiej samej zasadzie każdy z nas podchodzi do swojej kariery (bez płacy nie ma pracy) i swojej rodziny (każdy ma obowiązki, a gdy się nie wywiązuje, czekają go konsekwencje).
Po co więc ta hipokryzja? Po co gromy na głowę prezesa, jeśli on tylko broni swojego własnego interesu?
Wydaje mi się, że kłopot wynika z tego, że notorycznie mylimy dwa rodzaje kapitału: kapitał społeczny i kapitał budowlany (infrastrukturalny).
Traktujemy pracowników jako kapitał społeczny. Zależy nam na ich dobrobycie, zaufaniu, lojalności.
Z wyższością patrzymy na dawne czasy, gdy Fayol, Taylor i Ford odmierzali ruchy pracowników, tworzyli ścisłe procedury pracy i standaryzowali co tylko się dało, by praca wymagała niewiele intelektu. Wtedy pracowników traktowano jako trybiki w maszynie - czyli mówiąc ekonomicznie, jako element kapitału budowlanego (infrastruktury).
"Teraz jesteśmy ponad to". "Ludzie nie są mięsem pracującym przy taśmie montażowej". "Ludzi trzeba traktować z godnością".
Owszem. Ale tak samo należy też traktować maszyny, przewody elektryczne i surowce - jeśli się zepsują, pogorszą jakościowo lub zaczną pracować awaryjnie, szlag trafi całą firmę.
Nikt jednak nie oczekuje, że kable będą lojalne i nie będą na boku przenosić prądu do zakładu konkurenta.
Ludzie są dorośli. Przestańmy traktować siebie jak dzieci, które nie potrafią uporządkować własnych emocji i potrzebują ciągłych dowodów swojej wartości. Związek między pracodawcą a pracownikiem to ekonomiczna wymiana korzyści. Trzymajmy się przepisów prawa i ludzkiej życzliwości względem siebie. A przywiązanie emocjonalne zostawmy tym obszarom naszego życia, gdzie ma dla nas największą wartość: w rodzinie, czasie wolnym, rozwoju osobistym.
Myślę, że dzięki temu będą zdrowsze i nasze kariery, i my sami pod względem psychicznym oraz fizycznym.
PS. Strukturę kapitałów (społeczny, budowlany) zaczerpnąłem z książki "Stabilność rynków kapitałów a wzrost gospodarczy" W.Milo, M. Malaczewskiego, G. Szafrańskiego, M. Ulrichs, Z. Wośko (Wydawnictwo Naukowe PWN, 2011).
