Kompetencje KRRiT: nadawcy prywatni zadowoleni, Rada - nie

opublikowano: 2004-07-02 17:31

Sejm zdecydował w piątek, że decyzje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT) o cofnięciu koncesji nadawcom, którzy osiągną dominującą pozycję na rynku, nie będą miały charakteru obligatoryjnego.

Oznacza to, że od decyzji Rady nadal będzie można odwołać się do sądu administracyjnego. Nadawcy prywatni są zadowoleni, przewodnicząca KRRiT, Danuta Waniek, twierdzi, że to nieodpowiedni zapis.

Sejm przyjął w piątek poprawkę Senatu do ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. 28 maja Sejm przyjął tę ustawę z zapisem mówiącym o tym, że decyzje Krajowej Rady są obligatoryjne i nie ma możliwości odwołania się od nich do sądu administracyjnego. Ta decyzja wzbudziła liczne protesty nadawców prywatnych.

"Teraz zapis ten zmieniono i mówi on o procedurze fakultatywnej, a więc takiej, która pozwala na odwołanie" - wyjaśnił w rozmowie z PAP członek KRRiT, Ryszard Ulicki. Jak dodał, nadawcy mogą odwołać się od decyzji Rady do sądu administracyjnego. Rada zawsze musi przeprowadzić bardzo staranną analizę sytuacji, zbadać struktury własnościowe nadawcy. Stwierdzenie, czy nadawca zajął pozycję dominującą na rynku, należy do kompetencji prezesa Urzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji.

Przewodnicząca KRRiT Danuta Waniek w rozmowie z PAP negatywnie oceniła tę decyzję Sejmu. Podkreśliła, że zapis poprzednio przyjęty przez Sejm pełnił rolę zapisów antykoncentracyjnych. Piątkowa decyzja to zmieniła. "Chcę zwrócić uwagę, że przed kilkoma miesiącami Unia Europejska wypomniała nam brak przepisów antykoncentracyjnych. W Polsce natomiast stworzono klimat, że w ogóle zastanawianie się nad takimi przepisami jest największym złem" - oceniła.

Według niej, swoją decyzją Sejm "otworzył drogę do wywierania nacisku na KRRiT w sytuacjach, kiedy nadawcy komercyjni czy podmioty na rynku prywatnym uznają, że rozpoczęcie analiz przez Radę godzi w ich interesy". Decyzja Sejmu "daje szansę najrozmaitszym lobbystom i grupom na wywieranie nacisku społecznego na KRRiT" - uznała Waniek.

Ekspert ds. mediów Karol Jakubowicz powiedział PAP, że decyzja Sejmu jest "próbą bardziej miękkiego wprowadzenia kompetencji dla Krajowej Rady, jak i zapewne także dla Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, reagowania na przypadki, kiedy, zdaniem tych regulatorów, zostaje osiągnięta nadmierna koncentracja kapitału w mediach, zagrażająca monopolizacją".

Według niego, niebezpieczne w zapisie jest to, że nie ma w nim określonych limitów dotyczących koncentracji kapitału, po których przekroczeniu Rada powinna reagować. "Tam, gdzie nie ma określonych ścisłych progów i ścisłych limitów, każda decyzja w jakimś stopniu jest uznaniowa i może być kwestionowana. To otwiera pole do protestów i konfliktów" - ocenił.

Przyjęty wcześniej przez Sejm zapis o obligatoryjnym charakterze decyzji KRRiT spowodował protesty nadawców prywatnych. Z piątkowej decyzji posłów są oni zadowoleni. Ich zdaniem, zapobiegła ona "uznaniowości urzędniczej" w sprawie cofania - bądź nie - koncesji.

"Stało się bardzo dobrze" - powiedziała PAP Katarzyna Urbańska, prawniczka reprezentująca grupę nadawców prywatnych skupionych w Polskim Związku Pracodawców Mediów i Reklamy w Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. "W poprzednich propozycjach znalazł się zapis, że w sytuacji, kiedy przedsiębiorca w trakcie rozprowadzania programu osiąga pozycję dominującą, to automatycznie cofa mu się koncesję. Dlaczego przedsiębiorca ma być karany za sam fakt osiągnięcia pozycji dominującej? Przecież każe się za nadużywanie tej pozycji" - podkreśliła.

Umiarkowane zadowolenie z decyzji Sejmu wyraził szef rady nadzorczej Polsatu, Józef Birka. "Jest to krok do przodu. Uważam jednak, że kwestie związane z rynkiem, z pozycją dominującą powinny być rozstrzygane przede wszystkim na płaszczyźnie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Dopiero w wyniku działań tego urzędu mogłyby być podejmowane działania Krajowej Rady" - powiedział.

ktt/ pz/ hes/