Najemcy magazynowi w Europie wciąż obawiają się o przyszłość. Ponad połowa planuje jednak zwiększyć zapasy, na czym mogą skorzystać polskie nieruchomości.
Wojna w Ukrainie nadal mocno wpływa na decyzje firm przemysłowych i logistycznych w Europie, które są zaniepokojone przede wszystkim potencjalnymi problemami z transportem i rosnącymi cenami energii. Na takie utrudnienia wskazało odpowiednio: 72 i 63 proc. najemców ankietowanych przez JLL.
Obawy o przyszłość skłaniają biznes do szukania oszczędności. 63 proc. przedsiębiorstw stwierdziło, że chce zmniejszyć zużycie energii w produkcji, zaś 43 proc. planuje zwiększyć inwestycje w OZE.

51 proc. badanych zapowiada podjęcie kolejnych działań z myślą o optymalizacji łańcucha dostaw, co może się wiązać z koniecznością przeprowadzki do magazynów położonych bliżej ważnych węzłów transportowych i rynków zbytu.
Za względu na ograniczoną dostępność gruntów w najlepszych lokalizacjach eksperci JLL spodziewają się fali modernizacji starszych parków magazynowych. Będą musiały spełniać rosnące wymagania najemców w zakresie automatyzacji, zrównoważonego budownictwa oraz jakości i standardu powierzchni. Już teraz 46 proc. firm przyznaje, że odnawia wynajmowaną przestrzeń, by była bardziej energooszczędna.
Co ciekawe, prawie 50 proc. firm produkcyjnych i logistycznych planuje w 2023 r. zwiększyć zapasy magazynowe, a 36 proc. przewiduje ich zmniejszenie. Maciej Kotowski, dyrektor dyrektor działu badań rynku i doradztwa JLL, uważa, że liczebna przewaga pierwszej grupy to dobry prognostyk dla nieruchomości magazynowych, zwłaszcza nad Wisłą.
- Polska wyróżnia się atrakcyjnym położeniem w regionie, rozbudowaną infrastrukturą transportową, rozwiniętym rynkiem pracy i relatywnie niskimi czynszami. Wciąż oferuje też atrakcyjne lokalizacje pod budowę centrów dystrybucji i fabryk – wymienia Maciej Kotowski.
Zapotrzebowanie na polskie magazyny już teraz jest kolosalne, a współczynnik powierzchni niewynajętej wynosi zaledwie 4 proc. Karol Osiecki, dyrektor ds. rozwoju w Axi Immo, przypomina, że przed rokiem wiele firm próbowało się relokować z obszarów objętych wojną na bezpieczne rynki, m.in. do Polski.
- Na skutek dużego zapotrzebowania na powierzchnię dość szybko obniżał się współczynnik pustostanów. Klienci wycofujący się z Ukrainy, a także ci, którzy w wyniku sankcji nakładanych na Białoruś i Rosję postanowili wycofać się z tych krajów, poszukiwali powierzchni - w pierwszej kolejności wzdłuż autostrady A4 – mówi Karol Osiecki.