Wtorek 13.30. Początek meczu z Koreą. Inwestorzy i większość osób związanych z rynkiem akcji wybiera transmisję. Obroty praktycznie zamierają.
Inwestorzy, podobnie jak cały kraj, na prawie dwie godziny zasiedli przed telewizorami. Gracze postanowili zrealizować zaplanowane transakcje przed meczem, by później móc w spokoju oglądać grę.
— W porównaniu z kilkoma poprzednimi sesjami obroty przed meczem są wyższe niż w normalny dzień.W trakcie meczu aktywność giełdowych graczy osłabnie, by po zakończeniu wzrosnąć — mówił przed 13.00 Sobiesław Pająk, dyrektor działu analiz CDM Peko SA.
— Myślę, że w porze meczu wymiana papierów na rynku będzie niższa. Ponownego ożywienia handlu spodziewam się około godziny 15.30, czyli już po meczu i publikacji danych z rynku amerykańskiego — dodał Dariusz Nawrot, makler BPH PBK.
Prognozy specjalistów sprawdziły się. Do godziny 12.45, kiedy rozpoczęła się transmisja z Korei, obroty na rynku wynosiły prawie 81 mln zł. Gdy o 13.30 obie drużyny wybiegły na boisko, wartość dziennego handlu była tylko o 10 mln wyższa. Później rynek akcji praktycznie zamarł. W czasie pierwszej połowy obroty wzrosły zaledwie o 3 mln zł.
— Przez pierwszą połowę praktycznie nie handlowano akcjami i kontraktami. Widać było, że cała Polska ogląda pojedynek — komentował Wojciech Anczok, animator rynku z BDM.
Przerwę w grze inwestorzy wykorzystali na dokonanie wymiany papierów o łącznej wartości około 2 mln zł. W II połowie meczu wraz z malejącą wiarą w zwycięstwo na giełdzie przybywało inwestorów. Obroty wyniosły podczas II połowy prawie 5 mln zł, czyli o 2 mln zł więcej niż w pierwszych 45 minutach pojedynku. Na zamknięciu wczorajszej sesji wartość obrotów wyniosła 120,16 mln zł.
Meczowa gorączka opanowała nie tylko inwestorów. Giełdowi analitycy i maklerzy również przyznawali się do kibicowania Polakom.
— Mamy dostęp do telewizji, więc zapewne w wolnej chwili obejrzę przynajmniej fragment meczu — mówił Dariusz Nawrot.
— Oczywiście, że mamy w biurze telewizor i będziemy śledzić grę. Ja akurat jestem w tej dobrej sytuacji, że nie odrywając się od komputera widzę również i telewizor — dodał Wojciech Anczok, animator BDM.
Nieszczęśliwi byli tylko pracownicy samej GPW. Tu nie było możliwości oglądania meczu.
— Na giełdzie dzień meczu nie różni się od pozostałych. Nie posiadamy w biurach telewizorów, a nawet gdybyśmy je mieli, to i tak nie byłoby czasu na kibicowanie Polakom na żywo. Przypuszczam, że dopiero wieczorem każdy z nas obejrzy retransmisję spotkania — tłumaczy Iwona Pawlina, wicedyrektor działu marketingu GPW.