Rodzimi operatorzy telefonii komórkowej — Play i Orange — podwyższyli ostatnio ceny usług, co odebrano jako sygnał końca wieloletniej wojny cenowej. Ekonomiści przebąkują też o zakończeniu morderczej walki między sieciami spożywczymi. W polskiej branży zarządzania aktywami ledwie rozpoczął się trend obniżania opłat (i to głównie ze względu na rozwiązania ustawowe, a nie konkurencję), tymczasem za granicą zabierają się właśnie do naliczania nieco wyższych opłat.
— Jesteśmy zmęczeni dyskusją o kosztach — przyznaje Armando Senra, od niedawna odpowiedzialny w towarzystwie BlackRock za sprzedaż pasywnie zarządzanych funduszy (ETF) na rynku USA, kanadyjskim i południowoamerykańskim.
Jego zdaniem w branży zbyt wielki nacisk położono na obniżkę kosztów, czas więc na zmianę priorytetów, tak by wyróżniać się jakością w tworzeniu i zarządzaniu produktami.
— Nie rozmawiamy wystarczająco dużo o jakości. Nie znaczy to oczywiście, że nie zamierzamy być konkurencyjni pod względem kosztów. Musimy, ale nie tylko to powinno być tematem wiodącym debaty — powiedział Armando Senra, cytowany przez agencję Bloomberg.
W BlackRocku opłata za zarządzanie w ETF, których punktem odniesienia są szerokie indeksy giełdowe, wynosi 0,03 proc. Nie jest to wcale rynkowe minimum, bo w marcu tego roku Salt Financial zdecydował się na wypuszczenie ETF, którego nabywcy będą przez co najmniej rok otrzymywać opłatę od funduszu w wysokości 0,05 proc. aktywów. Ma to pozwolić na zbudowanie odpowiedniej wielkości aktywów. Po przekroczeniu 100 mln USD sytuacja wróci do „normy”, a fundusz naliczać będzie 0,29 proc. opłaty.
Duzi gracze, jak JP Morgan, BlackRock i Vanguard, już dziś naliczają w największych funduszach od 0,02 do 0,04 proc. opłaty.
BlackRock w poszukiwaniu większych zysków wypuści na rynek rozwiązania, których strategia inwestycyjna uwzględnia bieżące magatrendy w gospodarce. Chodzi o pięć obszarów, takich jak przełom technologiczny, demografia i zmiany społeczne, szybka urbanizacja, zmiany klimatyczne i niedobór surowców oraz bogacenie się społeczeństw krajów rozwijających się. Pierwszą z dwóch nowości jest iShares Cybersecurity, drugą — iShares Genomics Immunology and Healthcare. W obu opłata będzie wynosić 0,047 proc. aktywów.
Zbliżone tematycznie fundusze, inwestujące w firmy zajmujące się sztuczną inteligencją, elektromobilnością itp., naliczają średnio 0,065 proc. opłaty wobec średniej dla akcyjnychETF na poziomie 0,049 proc., wynika z danych agencji Bloomberg.
Armando Senra jest przekonany, że nawet mimo nieco wyższych opłat klienci zdecydują się na sięgniecie po nowe rozwiązania. Liczy, że skłoni ich do tego emocjonalny związek z tematem inwestycyjnym, łatwość zrozumienia zagadnienia i jego istotność dla życia.
W ofercie BlackRocka jest obecnie 10 ETF skupionych na megatrendach.
Plan na najbliższe dwa lata to podwojenie lub nawet potrojenie palety
tego typu rozwiązań. Klientom takie fundusze będą polecane jako
uzupełniające, a nie stanowiące rdzeń portfela.
W
Polsce pojedyncze fundusze obrały podobną strategię. Jednym z nich jest
Allianz Artificial Intelligence — jego portfel źródłowy złożony jest z
akcji spółek, które będą czerpać korzyści z ewolucji sztucznej
inteligencji lub obecnie ich działalność wiąże się z tym obszarem. Na
koniec maja 2019 r. aktywa netto funduszu wynosiły zaledwie 17 mln zł.
Stopa zwrotu za 12 miesięcy to -6,8 proc., a od początku roku 17,7 proc.
W listopadzie ubiegłego roku NN Investment Partners zmieniło strategię jednego z funduszy tak, by w jego portfelu gros aktywów stanowiły spółki, dla których istotną częścią działalności jest społeczna odpowiedzialność biznesu. Aktywa NN Globalny Odpowiedzialnego Inwestowania to 21,9 mln zł, a stopa zwrotu od początku roku to 17,7 proc.