Wywiad z prezesem Armatury
„Puls Biznesu”: Cenę emisyjną ustaliliście w górnej granicy widełek. Część analityków sugerowała, że to za drogo.
Konrad Hernik, prezes Armatury Kraków: Decyzję o cenie podjęliśmy na podstawie deklaracji składanych przez inwestorów instytucjonalnych. Po spotkaniach w ramach road show i wynikach book buildingu widzimy, że przekonaliśmy zarządzających funduszami do naszej wizji rozwoju spółki.
Po dwóch latach spadku zysku netto w tym roku planujecie jego zwiększenie o 90 proc. Skąd ten optymizm?
Dotychczasowy spadek zysku netto wynikał wyłącznie z pojawienia się kosztów związanych z inwestycją. W tym samym czasie dynamicznie rosły jednak wyniki działalności operacyjnej. Mimo to dalszą poprawę wyników i udziałów rynkowych ograniczał niedobór kapitału obrotowego. Zmieni się to dzięki pieniądzom z emisji. Nowy zakład produkcyjny daje nam możliwość dynamicznego zwiększania produkcji i sprzedaży, co przy naszej strukturze kosztów (duży udział kosztów stałych — przyp. red.) powinno skutkować coraz wyższymi zyskami.
Czy produkty chińskie to dla Armatury realna konkurencja?
Wraz z rosnącymi dochodami społeczeństwa rośnie też popyt na wyroby z wyższych segmentów jakościowych i cenowych, co zapewni dalsze umocnienie naszej pozycji rynkowej.
Wyniki spółki z 2006 r. obniżył wzrost cen surowców. Jak poradzicie sobie z tym w 2007 r.?
Na początku roku udało się nam wykorzystać dołek cenowy na rynku miedzi do zakontraktowania dostaw z dużym wyprzedzeniem. Rosnące ko-szty surowców dotykają jednak wszystkich producentów, co bezpośrednio wpływa na ceny wyrobów.
Kiedy akcje spółki zadebiutują na GPW?
Pierwsze notowanie zaplanowaliśmy na 31 lipca.