Koszty redukcji trzeba rozłożyć

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2014-10-20 00:00

Odbywający się raz na dwa lata i tyleż czasu przygotowywany szczyt ASEM (Asia-Europe Meeting) tym razem miał pecha.

Odbywający się raz na dwa lata i tyleż czasu przygotowywany szczyt ASEM (Asia-Europe Meeting) tym razem miał pecha.

Bloomberg

W Mediolanie strona europejska zaaferowana była wątkami teoretycznie, w stosunku do oficjalnej agendy, pobocznymi. Najbardziej oczywiście konfliktem Rosji z Ukrainą. Niestety, oczekiwane z wielką nadzieją bezpośrednie spotkanie prezydentów Władimira Putina i Petra Poroszenki niewiele poprawiło sytuację na wojennym froncie.

Delegacje unijne w kuluarach żyły jeszcze innym tematem. W czwartek zaczyna się zdecydowanie ważniejszy szczyt Rady Europejskiej. Ostatni prowadzony przez Hermana Van Rompuya i także ostatni z udziałem Jose Manuela Barroso, przewodniczącego Komisji Europejskiej. To istotna okoliczność, ponieważ obaj silnie dążą do zaakceptowania pakietu klimatycznego.

To zarazem pierwszy szczyt premier Ewy Kopacz, rzucanej na bardzo głęboka wodę międzynarodową. Gdyby przeszła najbardziej ambitna wersja ograniczeń emisyjnych, to w Polsce cena energii elektrycznej poszłaby dość szybko w górę o 80 proc.

Dlatego — wykluczając na razie polskie weto — jedynym wyjściem jest bardzo trudny kompromis. Utrzymany zostałby cel zredukowania przez UE o 40 proc. emisji dwutlenku węgla do 2030 r., ale Polska uzyskałaby rekompensaty za konieczność modernizowania sektora energetycznego oraz mniejszy obowiązek redukcji emisji poza energetyką.

Zaakceptowanie takich postulatów oznaczałoby jednak rozłożenie kosztów także na państwa, które w energetyce odeszły już daleko od węgla. Czy kompromis ma szansę? To pytanie kluczowe, nie czysto retoryczne…