BRUKSELA (Reuters) - Kraje kandydackie starały się w poniedziałek wynegocjować wyższe środki na poszerzenie Unii Europejskiej. Zasygnalizowały również, że podczas szczytu w Danii za dwa tygodnie będą za wszelką cenę dążyć do osiągnięcia jak najlepszych warunków członkostwa.
Jednak Komisja Europejska ostrzegła 10 krajów kandydackich, żeby nie czekały do szczytu 12-13 grudnia w nadziei na lepsze warunki finansowe.
"Będzie trudno i zapewne wszystko okaże się dopiero w Kopenhadze" - powiedział główny negocjator rządu Słowenii, Janez Potocnik po spotkaniu z duńskimi dyplomatami. Dania sprawuje obecnie półroczne przewodnictwo w Unii Europejskiej.
Ponieważ największe kraje kandydackie takie jak Polska, Węgry i Czechy nadal starają się uzyskać od UE większe środki finansowe, inne państwa zapewne nie będą chciały zamknąć negocjacji wcześniej, na wypadek gdyby Unia zdecydowała się pójść na ustępstwa, prawdopodobnie w Kopenhadze, powiedzieli dyplomaci.
"Oczywiście jednym okiem patrzymy co proponuje się innym państwom" - powiedział Potocnik.
Dania i Komisja Europejska chciałyby zakończyć negocjacje podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej i krajów kandydackich w następny poniedziałek i wtorek w Brukseli.
W ubiegłym tygodniu Dania zmieniła nieco ofertę finansową, w ramach której oferuje się krajom kandydackim wypłatę jednorazowych rekompensat w pierwszym roku członkostwa, a także więcej dopłat dla rolników z Europy Wschodniej.
"Jak najwięcej problemów trzeba rozwiązać przed szczytem" - powiedział rzecznik Komisji, Jean-Christophe Filori.
W przeciwnym razie zaistnieje niebezpieczeństwo, że szczyt Rady Europejskiej skupi się na targach wokół limitów produkcji mleka. W takim wypadku wydarzenia mogą potoczyć się w dowolnym kierunku, prowadząc nawet do załamania się szczytu" - dodał.
OBAWY O POLSKĘ
Zdaniem źródeł dyplomatycznych agencji Reuters, największy niepokój w Brukseli rodzą żądania Polski, która chce większych środków dla sektora rolniczego.
"Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że polski rząd przeliczył się i ustalił pułap żądań na tyle wysoko, iż nie jest obecnie w stanie pójść na ustępstwa" - powiedziała Reuterowi osoba pragnąca zachować anonimowość.
Wcześniej premier Leszek Miller powiedział w Warszawie, że Unia Europejska ma jeszcze w zanadrzu dodatkowe 1,2 miliarda euro, które zgodnie z ustaleniami finansowymi z 1999 roku zostały zapisane na poszerzenie.
Dzięki swojej wielkości Polska mogłaby liczyć na połowę tej sumy. Ułatwiłoby to rządowi zwycięstwo w referendum na temat członkostwa w Unii Europejskiej zaplanowanego na 2003 rok.
Jednak z drugiej strony Dania musi jeszcze pogodzić to z zarzutami ze strony krajów członkowskich, że oferta finansowa zaproponowana kandydatom jest zbyt hojna. Zdaniem płatników netto, szczególnie rządu Niemiec jest ona sprzeczna z próbami reformy kosztownej Wspólnej Polityki Rolnej (CAP).
Portugalia, najbiedniejszy z obecnych państw członkowskich, zapowiedziała, że przed poszerzeniem chciałaby otrzymać wyższe limity produkcji rolnej, od których uzależnione są dopłaty bezpośrednie.
SPRZECZNE SYGNAŁY
Z Polski napływają natomiast dość sprzeczne sygnały. W Brukseli, polscy dyplomaci zapowiedzieli, że prawdopodobnie przyjmą duńską ofertę dotyczącą dopłat bezpośrednich dla rolników, o ile będą mogli wykorzystać więcej środków zapisanych na fundusz modernizacji wsi.
Unia Europejska chce stopniowego wprowadzenia dopłat bezpośrednich dla rolników z nowych państw członkowskich przez okres 10 lat, poczynając od 25 procent wymiaru otrzymywanego przez unijnych farmerów.
Oferta Danii dałaby nowym państwom członkowskim prawo skierowania na dopłaty bezpośrednie dodatkowe 20 procent środków z funduszy przeznaczonych na rozwój wsi.
Jednak w Warszawie minister rolnictwa, Jarosław Kalinowski stwierdził, że Polska powinna mieć prawo do zwiększenia dopłat o więcej niż 40 procent wymiaru unijnego, który proponują Duńczycy.
Główny negocjator Słowenii, Potocnik zapowiedział natomiast, że jego kraj chciałby uzyskać wyższe środki na pomoc regionalną lub większe rekompensaty.
Natomiast Litwa chciałaby uzyskać więcej pieniędzy na likwidację elektrowni atomowej Ignalina i na wzmocnienie granic z Rosją i Białorusią.
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))