Na rynku nieruchomości komercyjnych szykuje się duża transakcja. Syndyk upadłego Kraków Business Parku (KBP) wystawił go na sprzedaż. Cena wywoławcza to 111,6 mln zł, ale to nie całość kosztów. Nabywca będzie musiał też przejąć lub spłacić kredyt w Banku Pekao, którego saldo na dziś to około 61 mln EUR (267 mln zł).

Łakomy kąsek
Chętnych na zakup spółki, która od marca 2014 r. jest w upadłości, a wcześniej przez rok była w likwidacji, nie brakuje. Zainteresowanie wyraża kilka dużych międzynarodowych podmiotów, spośród których oficjalny akces zgłosił jeden — fundusz First Property Group, od 2006 r. zarządzający biurowcem sąsiadującym z KBP. Oferty można składać do końca kwietnia, a ich otwarcie syndyk i nadzorujący go sąd upadłościowy zaplanowali na połowę maja. Jest jednak jeden szkopuł.
— Zabezpieczenia kredytu w Pekao to nie tylko hipoteki i zastawy, ale też umowy podporządkowane, dzięki którym bank ma wpływ na każdą decyzję podejmowaną przez władze czterech spółek zależnych KBP, które zarządzają czterema biurowcami — głównym składnikiem majątku grupy. I w związku z tym mamy problem, bo Pekao na razie nie zaakceptował budżetu przetargu — mówi Marcin Żurakowski, syndyk KBP.
— Chcemy obsłużyć oferentów maksymalnie profesjonalnie, bo to powinno pozytywnie przełożyć się na liczbę złożonych ofert i ich wysokość. Liczyliśmy na zrozumienie ze strony Pekao, szczególnie że jednym z warunków przetargu jest przejęcie lub spłata kredytu. Tymczasem proces sprzedaży ruszył, a my wciąż czekamy na decyzję. Profesjonalne due diligence musi kosztować, zapewniam jednak, że kwota, o którą chodzi, jest znikoma w stosunku do skali transakcji czy wierzytelności banku. Mimo wszystko wciąż wierzymy w szybką i pozytywną decyzję Pekao — dodaje Rafał Moczkowski, członek zarządu czterech spółek córek KBP.
Z naszych informacji wynika, że chodzi o 300-400 tys. zł na koszty prawne i informatyczne (głównie stworzenie dwóch tzw. wirtualnych data roomów). Tymczasem na kontach spółek córek KBP jest dużo więcej gotówki, bo prawie 20 mln zł. — Nie mogę komentować tej sprawy. Obowiązuje nas tajemnica bankowa — ucina Marek Koziarek, dyrektor zarządzający departamentem finansowania nieruchomości komercyjnych w Banku Pekao.
Postawą banku zirytowany jest Andrew Kozłowski, jeden z dwóch, obok Jana Domanusa, mniejszościowych udziałowców KBP. Obaj od kilku lat są w ostrym sporze z większościowym udziałowcem i byłym prezesem firmy: Adamem Świechem, który jest podejrzany o popełnienie wartych wiele milionów złotych przestępstw na szkodę KBP.
Różne wizje
Od ogłoszenia upadłości Domanus i Kozłowski optują za szybką sprzedażą kompleksu. Natomiast spółki kontrolowane przez córki Adama Świecha kilka miesięcy temu wysłały do sądu upadłościowego pismo, w którym twierdzą, że przygotowanie do sprzedaży KBP musi potrwać minimum 3 lata, a sama sprzedaż kompleksu „jest mało realna, a być może niemożliwa”. Pełnomocnik firm powiązanych rodzinnie ze Świechem precyzował, że spółki córki KBP są w sporze prawnym z generalnym wykonawcą dwóch biurowców (Pol-Aquą), a właścicielem drogi wewnętrznej i infrastruktury energetycznej na terenie kompleksu są spółki zewnętrzne [kontrolowane właśnie przez córki Adama Świecha — przyp. aut.]. Jednym z argumentów za niemożnością szybkiej transakcji był też, co ciekawe z perspektywy obecnych wydarzeń, „problem z przejęciem kredytu w Pekao”.