Kredyty węglowe stają się toksyczne

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2024-06-16 20:00

Polskie firmy z sektora rolno-spożywczego powinny zmienić swoje przyzwyczajenia dotyczące mierzenia i raportowania śladu węglowego.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Obok rolnictwa konwencjonalnego, zwany też industrialnym oraz ekologicznego, funkcjonuje również trzeci model – rolnictwo zrównoważone. Nie ma ono niekorzystnego wpływu na środowisko naturalne i nie stwarza zagrożenia dla bioróżnorodności (jak pierwszy z wymienionych modeli), a jednocześnie cechuje je wyższa wydajność i niższa pracochłonność niż modelu drugiego. Dlatego w opinii profesora Stanisława Krasowicza z Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa – Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach, to właśnie rolnictwo zrównoważone powinno się stać dominującym modelem w Polsce.

Pojawia się tu jednak spore wyzwanie: ESG, czyli działania związane z ochroną środowiska naturalnego, odpowiedzialnością społeczną i ładem korporacyjnym. Polskie Stowarzyszenie Zrównoważonego Rolnictwa i Żywności (PSRZiŻ) we współpracy z firmą Accenture przeprowadziło niedawno pierwsze w Polsce badanie takich działań, podejmowanych przez firmy z branży rolno-spożywczej w zakresie zarządzania śladem węglowym.

Kłopotliwe źródła danych

W tym właśnie sektorze ponad 90 proc. emisji gazów cieplarnianych powstaje w całym łańcuchu wartości, czyli m.in. przy wytwarzaniu i transporcie surowców lub półproduktów czy zagospodarowaniu odpadów (to tzw. zakres 3, czyli Scope 3). Okazuje się, że pomiary śladu węglowego w tym zakresie prowadzi 55 proc. ankietowanych firm. Wydawać się może, że to całkiem niezły wynik, jednak sposoby pomiaru, jakie stosują te przedsiębiorstwa, pozostawiają wiele do życzenia.

Najlepszą, bo najdokładniejszą metodą jest wykorzystanie danych pochodzących bezpośrednio do kontrahentów. Tak robi jednak zaledwie co szósta firma mierząca ślad węglowy w zakresie 3.

- Pozostałe bazują głównie na danych statystycznych. Problem w tym, że stosowane przy tym wskaźniki co jakiś czas się zmieniają – mówi Adam Kopyść, członek zarządu PSZRiŻ.

W efekcie zdarza się, że - nawet gdy faktyczna sytuacja firmy jest stabilna - raportowane przez nią poziomy emisji rosną.

- To rzeczywiste dane dają możliwość udokumentowania faktycznej redukcji emisji gazów cieplarnianych – zauważa Małgorzata Bojańczyk, dyrektor organizacji.

Dla porządku dodajmy, że zdecydowana większość podmiotów, które wzięły udział w badaniu, mierzy swój ślad węglowy wynikający z emisji bezpośrednich (tzw. zakres 1) oraz z emisji wynikających z zakupu energii elektrycznej i ciepła (tzw. zakres 2).

Enigmatyczni kontrahenci

Ponad połowa uczestników ankiety deklaruje, że już przyjęła cele dotyczące redukcji emisji w łańcuchu dostaw, a prawie wszyscy pozostali – że zrobią to w ciągu najbliższego roku. Tyle zapewnienia. O faktycznej redukcji w zakresie 3 można jednak mówić wtedy, gdy zna się także cele swoich dostawców, bo to oni są kluczowym elementem łańcuchów dostaw. Tymczasem aż trzech na czterech uczestników badania nic nie wie o tego typu planach swoich kontrahentów. Pozostali – ci, którzy znają cele choć części swoich dostawców – wcale nie są w dużo lepszej sytuacji. Mniej niż co dziesiąty z nich deklaruje, że połowa jego kooperantów ma cele dotyczące redukcji emisji.

W czym problem? Zdaniem Krzysztofa Ślęczki, dyrektora w firmie Accenture, chodzi o brak wiedzy i motywacji partnerów biznesowych.

- Dlatego tak ważne jest budowanie świadomości wśród osób i instytucji biorących udział w procesie raportowania – mówi menedżer.

Od lat na wielu światowych rynkach stosowane są mechanizmy kompensacji emisji gazów cieplarnianych. Chodzi o poprawienie wizerunku firmy w oczach klientów, co czasami polega na wprowadzaniu ich w błąd. Takie działania określa się często mianem greenwashingu. Jedną z popularniejszych metod poprawiania ekologicznego wizerunku jest offsetowanie, które polega na równoważeniu przez firmę własnych emisji gazów cieplarnianych poprzez inwestycje np. w sadzenie drzew. Te mechanizmy bywają też określane jako tzw. kredyty węglowe. W Polsce – jak wynika z opisywanego badania – mechanizm offsetowania jest używany relatywnie rzadko. Do jego stosowania przyznało się tylko 9 proc. ankietowanych. I to należy uznać za dobrą wiadomość, bo tzw. kredyty węglowe znalazły się na cenzurowanym Komisji Europejskiej.

Złe kredyty węglowe

- KE zaleca wprost, aby ograniczać ślad węglowy nie poprzez offsetowanie, ale przede wszystkim zmiany we własnym łańcuchu dostaw, bo to zapewnia większą wiarygodność działań prośrodowiskowych – tłumaczy Adam Kopyść.

Już w zeszłym roku KE przedstawiła projekt dyrektywy Green Claims, która ma chronić konsumentów przed greenwashingiem. Określa ona, jakie informacje musi zawierać oświadczenie środowiskowe i co może być jego podstawą. W efekcie zasady zatwierdzania nowych oznaczeń ekologicznych stałyby się surowsze, a greenwashing byłby stosowany rzadziej niż dotychczas. Projekt przewiduje nawet kary za stosowanie tego podejścia w komunikacji do konsumentów.