Król czasu wojny

Marcin DobrowolskiMarcin Dobrowolski
opublikowano: 2015-09-03 12:22

Jerzy VI był królem trochę z przypadku. Szykanowany przez kolegów, wyśmiewany w dzieciństwie przez starszego brata okazał się odpowiednim królem dla narodu prowadzącego walkę. Podczas nalotów na Londyn nie opuścił miasta, mimo że jego zamek bombardowany był dziewięć razy.

Zanim gromy Czytelników spadną na postawę brytyjskiej armii wobec agresji niemieckiej na Polskę, przypomnijmy jak niewielkie znaczenie polityczne ma monarcha Wielkiej Brytanii w tamtejszym systemie. Jego zaangażowanie ogranicza się właściwie wyłącznie do regularnego konsultowania decyzji gabinetu. Poza tym swoją postawą wyraża zawsze poparcie dla decyzji wybranej przez lud reprezentacji politycznej skrystalizowanej w postaci rządu. To nie Jerzy VI jest więc odpowiedzialny za tzw. 'dziwną wojnę', która do wiosny 1940 r. zatrzymała na zachodnim froncie Francuzów i Brytyjczyków.

Historyczne gdybanie nie ma obecnie sensu, ale pewne jest, że ówczesnemu premierowi Zjednoczonego Królestwa brakowało odwagi podczas wieloletniego prowadzenia polityki ustępstw wobec terytorialnych żądań Adolfa Hitlera. 

Chamberlain zdał sobie sprawę ze swej tragicznej pomyłki, a w zasadzie z ich całej serii, wraz z wybuchem wojny. Dał temu poniekąd wyraz w emocjonalnym przemówieniu, które wygłosił 3 września 1939 r. po godzinie 11:00 informując Brytyjczyków o zaistnieniu stanu wojny między Niemcami a Wielką Brytanią i Francją. 

Królem Zjednoczonego Królestwa był wtedy Jerzy VI, który choć z urodzenia otrzymał imię Albert, obejmując tron zmienił je na takie, które nosił również jego ojciec, przewodzący narodowi w latach wielkiej wojny 1914-1918.

Albert nie był szykowany do tronu. Miał w końcu starszego brata Edwarda, który wydawał się do tej roli idealny z prawa urodzenia i majestatycznej postawy. Wstąpił na tron 20 stycznia 1936 r. uwielbiany przez naród, ale traktowany z rezerwą przez gabinet. Wątpliwości budziły jego zażyłe stosunki z ambasadorem III Rzeszy Joachimem von Ribbentropem oraz życiowa partnerka - rozwódka, pani Simpson. Oficjalnie powodem abdykacji dokonanej w grudniu tego samego roku był sprzeciw rządu wobec ślubu z Amerykanką. Dzisiaj wiemy, że królewska wybranka była przez lata kochanką von Ribbentropa, więc sprzeciw miał również uzasadnienie wywiadowcze.

Albert nie wydawał się być dobrym materiałem na króla w ciężkich czasach. Pamiętajmy, że wykrwawiona w latach wojny Brytania wpadła w kryzys finansowy, a Europa szykowała się do kolejnego konfliktu. Wszystkie państwa europejskie musiały radzić sobie z lokalnymi odmianami frakcji faszystowskich, które w rozwiązaniach korporacjonizmu zastosowanych we Włoszech czy narodowego socjalizmu przez nazistów w Niemczech upatrywały kresu problemów ówczesnego świata. 

Młody królewicz miał od dziecka krzywe nogi, które prostowano podczas bolesnych ćwiczeń za pomocą koszmarnych szyn. Był leworęczny, co starano się z niego wykorzenić krępując go sznurem i zmuszając do pisania prawą ręką, co zresztą do końca życia mu się nie udawało. W domu był wyśmiewany przez starszego brata, a w szkole kadetów przez kolegów, którzy nakłuwali go szpilkami chcąc sprawdzić kolor jego krwi. Do tego koszmarnie się jąkał... Na poniższym filmie udostępnionym przez brytyjską kronikę filmową widzimy fragment (lepszy) przemówienia króla Jerzego, w którym wyciszono fragmenty jąknięć.

Na podstawie książki o pracy króla Jerzego VI z jego logopedą, w 2010 roku powstał film pt. "Jak zostać królem", w reżyserii Toma Hoopera. W postać króla wcielił się Colin Firth, który otrzymał za tę rolę Oskara. 

Prawdziwa chwila próby nadeszła dla króla w 1939 r. Z racji pełnionych obowiązków musiał wesprzeć gabinet  i zjednoczyć naród do walki z wrogiem. Popołudniem 3. września wygłosił swe słynne przemówienie, w którym mówił o "chwili próby, być może najważniejszej w całej naszej historii" a także o walce z  "najbardziej prymitywnym systemem myślenia". 

W kolejnych miesiącach, szczególnie podczas bombardowań Londynu, był symbolem oporu przeciw agresji. Nie opuścił stolicy, choć jego zamek bombardowany był dziewięć razy. Kiedy rodzina królewska naciskana była na ewakuację do Kanady, królowa odpowiedziała: "Dzieci nie mogą wyjechać beze mnie, ja nie mogę opuścić króla, a król nigdy nie opuści kraju." Podczas lądowania aliantów w Normandii Jerzemu zależało na osobistym uczestniczeniu w desancie, ale zakazał mu tego gabinet Winstona Churchilla. Tuż po operacji przyleciał jednak na kontynent dokonując przeglądu oddziałów. 

Jerzy VI zmarł we śnie 6 lutego 1952 r. chory na raka płuc. 

Poniżej prezentujemy nagranie słynnego przemówienia wygłoszonego 3. września 1939 r., wersję sportretowaną przez Colina Firtha oraz transkrypcję w języku oryginalnym. 

 

"In this grave hour, perhaps the most fateful in our history, I send to every household of my peoples, both at home and overseas, this message, spoken with the same depth of feeling for each one of you as if I were able to cross your threshold and speak to you myself.

For the second time in the lives of most of us, we are at war.

Over and over again, we have tried to find a peaceful way out of the differences between ourselves and those who are now our enemies; but it has been in vain.

We have been forced into a conflict, for we are called, with our allies, to meet the challenge of a principle which, if it were to prevail, would be fatal to any civilized order in the world.

It is a principle which permits a state, in the selfish pursuit of power, to disregard its treaties and its solemn pledges, which sanctions the use of force or threat of force against the sovereignty and independence of other states.

Such a principle, stripped of all disguise, is surely the mere primitive doctrine that might is right, and if this principle were established through the world, the freedom of our own country and of the whole British Commonwealth of nations would be in danger.

But far more than this, the peoples of the world would be kept in bondage of fear, and all hopes of settled peace and of the security, of justice and liberty, among nations, would be ended.

This is the ultimate issue which confronts us.  For the sake of all that we ourselves hold dear, and of the world order and peace, it is unthinkable that we should refuse to meet the challenge.

It is to this high purpose that I now call my people at home, and my peoples across the seas, who will make our cause their own.

I ask them to stand calm and firm and united in this time of trial.

The task will be hard.  There may be dark days ahead, and war can no longer be confined to the battlefield, but we can only do the right as we see the right, and reverently commit our cause to God.  If one and all we keep resolutely faithful to it, ready for whatever service or sacrifice it may demand, then with God's help, we shall prevail.

May He bless and keep us all."